"80 milionów" - recenzja
Dodane: 22-12-2011 06:42 ()
Późna jesień 1981 roku, Dolny Śląsk. Czas i miejsce akcji filmu mówią same za siebie. Przypomniałam sobie, w jakim nastroju wychodziłam po obejrzeniu obrazu „Popiełuszko: wolność jest w nas” i byłam pewna, że po seansie znowu wyjdę smutna, będę przeklinać SB-ków i cały poprzedni system. Na szczęście pomyliłam się. Moje poglądy zostawiam dla siebie, ale co do uczuć, to wcale nie czułam przygnębienia, ale wzruszenie i radość. Coś, co powinno się czuć częściej, jeśli chodzi o polskie kino historyczne, bo przecież nawet, gdy przegrywamy wojnę, czasem warto pokazać spektakularną walkę, która zostaje w pamięci. Jeśli reżyserzy wezmą przykład ze swojego kolegi po fachu i nakręcą produkcję na miarę „80 milionów” to jest nadzieja na to, że po obejrzeniu wiekopomnego dzieła będziemy dumni i szczęśliwi.
Tytuł filmu Waldemara Krzystka, jak łatwo się domyślić, odwołuje się do pieniędzy. 80 milionów - właśnie taką kwotę musieli wypłacić z banku trzej młodzi działacze „Solidarności”. Sama akcja odbierania pieniędzy została ukazana brawurowo. Mężczyźni musieli zachować zimną krew i wykazać się dużym sprytem, choć wiedzieli, że ciąży na nich duża odpowiedzialność i esbecki oddech na plecach. Cieszy fakt, że reżyser wyzbył się przesadnej, pompatycznej atmosfery, która bardzo często wkrada się do tego typu obrazów. Całe środowisko młodych związkowców niewiele różni się od współczesnych ludzi, którzy myślą podobnie, rozmawiają o codziennych, przyziemnych problemach, kochają się czy przeklinają. Dzięki temu zabiegowi widz może utożsamiać się z bohaterami.
Nie mam zastrzeżeń odnośnie obsady „80 milionów”. Niemniej moją szczególną uwagę zwróciły kreacje Krzysztofa Czeczota jako Józefa, a także Piotra Głowackiego w roli Sobczaka. Skupię się jednak tylko na tym drugim, wybaczcie. Niesamowite jest to, jak złożoną postać stworzył Głowacki. Nie jest idealistą ślepo wierzącym w socjalizm. To karierowicz, który chce po prostu zapewnić sobie godny byt. Niby z góry wiemy, że jest to czarny charakter, którego trzeba nienawidzić. Jednak nie dzieje się tak do końca, bo czasem i zaśmiejemy się z jego żartu.
Atmosferę tamtych czasów oddaje oczywiście wspaniała muzyka. Piosenki zespołu Perfect, zwłaszcza w finałowej scenie spowodują, że niejednemu ściśnie się gardło ze wzruszenia i dumy. W tym dziele odnajdujemy jedną ze wspanialszych kart naszej historii i muzyki. Czy może być jeszcze coś lepszego?
Wspaniały film ukazujący cichych bohaterów Solidarności. Warto pójść z mamą, aby przypomniała sobie tamte czasy i uroniła łzę, z kolegą czy z młodszą siostrą, aby pokazać im, że nasza historia nie jest taka smutna. A! Dziewczyny… Być może dla wielu z was będzie to przykra wiadomość, ale Filip Bobek występujący w roli Władysława Frasyniuka pojawi się na ekranie bodajże trzy razy. Być może właśnie zniechęciłam tym parę czytelniczek do pójścia na seans, ale nie mogłam się powstrzymać. Mimo to serdecznie polecam, bowiem „80 milionów” to niewątpliwie kawał dobrego polskiego kina.
Tytuł: "80 milionów"
Reżyseria: Waldemar Krzystek
Scenariusz: Waldemar Krzystek, Krzysztof Kopka
Obsada:
- Wojciech Solarz
- Filip Bobek
- Sonia Bohosiewicz S
- Krzysztof Czeczot
- Mariusz Benoit
- Marcin Bosak
- Marek Kossakowski
- Piotr Głowacki
- Jan Frycz
- Olga Frycz
- Adam Ferency
Muzyka: Zbigniew Karnecki
Zdjęcia: Piotr Śliskowski
Montaż: Marek Mulica
Scenografia: Marek Warszewski
Kostiumy: Małgorzata Zacharska
Czas trwania: 100 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...