"Jestem legendą" - recenzja

Autor: Izabela Wojnowska Redaktor: Motyl

Dodane: 03-12-2011 12:45 ()


Jest ranek. Robert Neville jak co dzień zabiera się do pracy. Kolejny nocny atak mógł uszkodzić jego dom, a nawet obluzowana belka w oknie może oznaczać niebezpieczeństwo. Musi jeszcze rozejrzeć się za jedzeniem, posprzątać dość zapuszczone mieszkanie… Tuż przed zachodem słońca szczelnie zamyka drzwi i z niechęcią myśli o monotonnych krzykach i dźwięku kamieni uderzających o ściany budynku. To wampiry, owładnięte pragnieniem krwi ostatniego żyjącego człowieka. Zamknięty w domu jak w fortecy, uzbrojony w czosnek, lustra i drewniane kołki Neville zmaga się ze strachem i osamotnieniem. Jak długo wytrzyma?

„Jestem legendą” to powieść z pogranicza horroru i science fiction autorstwa Richarda Mathesona z 1954 roku. Historia Roberta Neville’a i jego zmagań z wampirami okazała się być prawdziwą skarbnicą inspiracji. Najbardziej znaną adaptacją jest film (pod takim samym tytułem) z Willem Smithem w roli głównej. Do inspiracji książką przyznają się również tacy mistrzowie gatunku jak George Romero przy tworzeniu kultowej „Nocy żywych trupów” czy Stephen King. Komiksową wersję stworzyli Steve Niles (scenariusz) i Elman Brown (rysunek). Oryginalny tytuł komiksu brzmi Richard Matheson’s I am legend i po raz pierwszy został wydany w 1991 roku przez Eclipse Comics. Co ciekawe, scenariusz w dużej mierze składa się z dosłownych cytatów z książki Mathesona.

Cisza przed burzą – to określenie najlepiej oddaje klimat „Jestem legendą. Zagrożenie czai się w powietrzu. Nie można pozbyć się uczucia, że conocne ataki wampirów to jednak nie wszystko, za chwilę stanie się coś jeszcze. I w istocie tak się dzieje. Ta atmosfera fatum przede wszystkim zasługa Mathesona i mistrzowsko poprowadzonej akcji, jednak jeśli chodzi o komiks równie gromkie brawa należą się Brownowi i Niles’owi. Trzeba przyznać, że twórcy pokazali marazm, osamotnienie, poczucie osaczenia w taki sposób, że prawie można go odczuć na własnej skórze. Jednocześnie zachowali (i w zasadzie stworzyli w swoim utworze) specyficzny klimat grozy, napięcia i oczekiwania na nieznane.

Obok scenariusza warte uwagi są rysunki. Można to śmiało powiedzieć, Brown narysował emocje i klimat, które odzwierciedlone są w graficznej formie. Umiejętnie umieścił na kadrach wszystko, co potrzeba danej scenie, jednocześnie bez „przeładowania” mniej istotnymi elementami. Osobiście podoba mi się, że dużo uwagi poświęcił mimice twarzy postaci. Wystarczy spojrzeć na snującego się Bena Cortmana, dzikie spojrzenie wampirzycy w siódmym rozdziale czy samego Nevilla, jego zmęczoną, o zaciętym wyrazie twarz, by wiedzieć, co mają na myśli. Biorąc pod uwagę wspomniane kwestie, czarno biały rysunek jest idealnym rozwiązaniem. Kolory po prostu gryzłyby się z tą specyficzną aurą.

„Jestem legendą” czyta się jednym tchem. Mimo iż powieść Mathesona liczy sobie ponad pięćdziesiąt lat, komiks sprawia wrażenie bardzo nowoczesnego. Nie przesadzę, jeśli powiem, że ma w sobie więcej świeżości i lekkości, niż wiele współczesnych produkcji „z wampirem w tle”. Niesamowity klimat, ciekawy pomysł na scenariusz, mistrzowska grafika sprawiają, że po opowieść o Neville’u ma się ochotę sięgnąć jeszcze raz. Obowiązkowa pozycja dla miłośników horrorów, wampirów i twórczości Mathesona.

 

Tytuł: "Jestem legendą"

  • Seria: Obrazy Grozy
  • Scenariusz: Steven Niles
  • Rysunki: Elman Brown
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data wydania: 10.2007
  • Druk: czarno-biały
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17x26 cm
  • Stron: 244
  • Cena: 69 zł

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...