RAGE - recenzja
Dodane: 22-11-2011 17:38 ()
Korekta: Motyl
W końcu się doczekaliśmy - najnowsza gra od id Software ujrzała światło dzienne. Czy RAGE jest w stanie przywrócić swoim twórcom dawny blask chwały z czasów Dooma i Quake'a? Przekonacie się czytając poniższą recenzję.
Zagłada ludzkości? Znowu...?
Cała historia zaczyna się banalnie. W roku 2029 w stronę naszej ojczystej planety zmierza asteroida, która po uderzeniu zakończy wszelkie życie na Ziemi. W wyniku międzynarodowej współpracy uruchomiony zostaje projekt Eden, którego celem jest uratowanie jak największej liczby ludzi, aby móc w przyszłości odbudować cywilizację. Są oni zamykani w specjalnych arkach, wyposażonych w kapsuły kriogeniczne, utrzymujące ich w stanie uśpienia.
Gracz, jako jedyny ocalały ze swojej arki, budzi się po 106 latach od katastrofy. Okazuje się, że świat przypomina bardziej ciągłą strefę wojny, osadzoną w realiach „Mad Maxa", niż rozwiniętą i uporządkowaną cywilizację. Dawne miasta legły w gruzach i zostały opanowane przez mutantów, na pustkowiach grasują bandyci, a nieliczna, ocalała ludność stworzyła małe kolonie, w których stara się przeżyć następny dzień. Ujmując to krótko - wstępujemy we wrogie środowisko, nie mając pojęcia o co chodzi. Nie byłoby to jeszcze takie złe, gdyby nie fakt, że do samego końca nie wiadomo, co się wokół nas dzieje. Łazimy po pustkowiach, jeździmy po pustkowiach, strzelamy na pustkowiach, wykonujemy najróżniejsze zadania (na szczęście nie tylko na pustkowiach), które ktokolwiek nam zleci, ale tak naprawdę nie wiadomo po co to wszystko. Niby jest jakaś tam Władza, która próbuje złapać wszystkich ocalałych z ark, ale tak naprawdę na początku niewiele nas to obchodzi. Nawet gdy wykonujemy zadania zlecone nam przez ruch oporu, które mają posunąć fabułę naprzód, to nie mamy pojęcia po co to robimy. Sytuacja zaczyna się dopiero wyjaśniać pod koniec gry, gdy już poważnie jesteśmy zmęczeni byciem chłopcem na posyłki bez konkretnego celu.
Jeździć i rozwalać łby każdy może, trochę lepiej a nawet trochę gorzej
Chociaż fabuła w RAGE'u potrafi znużyć to sama gra dostarcza dużo rozrywki. Nie ma co się oszukiwać - przez znaczną część czasu przyjdzie nam strzelać, jeździć czy też strzelać jeżdżąc, jednakże te elementy są na tyle dobrze zaprojektowane, że potrafią dostarczyć sporo satysfakcji. Schemat rozgrywki jest dość prosty - najczęściej dostajemy zadanie, po czym udajemy się we wskazane miejsce swoim pojazdem, a dalej piechotą, załatwiając wszystko co stanie nam na drodze. Potem wracamy do pojazdu i z powrotem do tego, kto dane zadanie nam zlecił. Jednakże dość istotną rolę odgrywają tutaj sposoby eliminacji wrogów. Twórcy oddali w nasze ręce dość pokaźny arsenał, z którym warto bliżej się zapoznać. Oprócz wieżyczek strażniczych, robotów zwiadowców, zdalnie sterowanych samochodzików-bomb, czy tzw. gryzarek pozwalających otwierać niektóre drzwi, mamy też różnego rodzaju shotguny, karabiny, rakietnice czy kusze. Każda broń może zostać ulepszona poprzez zamontowanie dodatkowych części (dostępnych u sprzedawców), a także do każdej z nich można dobrać kilka rodzajów amunicji (co powiecie na naboje do shotguna, która zachowuje się jak granaty? A może strzałki do kuszy, które pozwalają na moment przejąć kontrolę nad wrogiem?).
Ważną rzeczą, wprowadzającą drobny element RPG do tego FPS-a jest możliwość konstruowania różnych przedmiotów. Podczas gry dostaniemy, znajdziemy czy też kupimy najróżniejsze schematy, które pozwolą nam na stworzenie różnych typów amunicji, robotów, specjalnych bandaży czy innych rzeczy niezbędnych do przetrwania we wrogim środowisku.
Ponieważ RAGE to gra, w której twórcy udostępnili otwarty świat (który tak naprawdę jest nie do końca taki otwarty, ale o tym później), przemieszczanie się na piechotę byłoby dość kłopotliwe. Toteż do dyspozycji gracza oddano pojazdy, które dzięki certyfikatom rajdowym (zdobywanym w wyścigach i przy niektórych zadaniach) można ulepszać. Cięższy pancerz, sportowe zawieszenie, koła z kolcami, minigun i wyrzutnia samonaprowadzających rakiet - brzmi ciekawie, prawda? Chociaż nasz środek transportu ma określoną wytrzymałość, to nie mamy czym się przejmować - w krytycznej sytuacji możemy za odpowiednią opłatą zamówić holowanie do najbliższego warsztatu.
Skoro już przy warsztacie jesteśmy, to warto by wspomnieć o tym, jak skonstruowany został świat w RAGE'u. W różnych punktach pustkowi znajdują się miasta, gdzie możemy zaopatrzyć się w potrzebne nam materiały, podjąć się różnych zadań czy zagrać w kilka minigierek. Takie lokacje pełnią rolę zamkniętych hubów, po których możemy się przemieszczać. Niestety, twórcy nie przewidzieli w nich żadnego kompasu czy mapy, co czasami utrudnia zorientowanie się w tym, gdzie aktualnie jesteśmy. Pomiędzy hubami możemy poruszać się za pomocą pojazdów (chociaż nie jest to wymagane). Jednakże wszelki ruch na pustkowiach odbywa się wzdłuż ściśle określonych dróg (aczkolwiek nie ma problemu, aby cofnąć się do lokacji, którą już wcześniej odwiedziliśmy). Dość irytujące jest też to, że każdy hub, w którym odbywa się misja, jest do bólu liniowy. Nie ma możliwości zboczenia z wytyczonej przez twórców trasy, ani zastosowania żadnej innej taktyki niż frontalny atak (zapomnijcie też o przeskoczeniu np. murku, nawet jeśli jest niski - twórcy nie pozwolili, gracz więc nie może). Zwolennicy cichego załatwiania spraw będą na pewno zawiedzeni.
Widoki na przyszłość
Gra jest napędzana silnikiem id Tech 5, który miał wprowadzić zupełnie nową jakość w dziedzinie gier. I tak by było, gdyby nie fatalne błędy, jakie spotkały graczy pecetowych. Okazało się, że RAGE bardzo nie lubi się z Radeonami, a niektóre konfiguracje sprzętowe, mimo że wysokie, nie dawały sobie rady z programem. Dużym utrapieniem było też ciągłe doczytywanie tekstur - efekt tego był taki, że gdzie człowiek nie spojrzał, tam widział tekstury w drastycznie niskiej rozdzielczości (które następnie wyostrzały się na jego oczach!). Na szczęście część problemów zostało poprawionych w patchu, jednakże nadal jest to sytuacja daleka od szczęśliwego zakończenia. Pomijając wspomniane problemy, grafika stoi mimo wszystko na wysokim poziomie. Modele postaci są ładne i szczegółowe, a lokacje bardzo klimatyczne (zwłaszcza Miasto Umarłych). Natomiast dźwięk, a konkretniej dialogi wywołały u mnie zgrzyt zębów. Część z nich była zdecydowanie za cicho nagrana (niektóre nawet potrafiły wyciszyć się w trakcie rozmowy), a niektórych nawet brakowało! Postać ruszała ustami, ale żadne nagranie nie było odtwarzane.
Oryginalność ponad wszystko
Grając w RAGE'a nie mogłem pozbyć się wrażenia, że już gdzieś to wszystko widziałem. I zgadza się - w wielu momentach gra bardzo przypomina Borderlands tyle tylko, że nie ma tak zakręconego humoru jak produkcja Gearbox Software. Chociaż twórcy mieli zamiar przedstawić nam świat postapokaliptyczny w całkiem nowy sposób, popadli w schematyzm, przez co ich produkcja nie odbiega od istniejących. Nie oznacza to jednak, że RAGE jest grą złą. Bynajmniej - jest to kawał porządnego, soczystego FPS-a, który mimo nijakiej fabuły, potrafi dać sporo radości. A po kolejnych patchach na pewno jeszcze zyska.
Moja ocena: 7.5/10
Testowano na: PC
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...