Richard Kadrey "Ponury Piaskun" - recenzja
Dodane: 25-08-2011 17:01 ()
Powroty kojarzą nam się zazwyczaj z czymś przyjemnym. Nie tym razem. Oto James Stark powrócił z Piekła, by zemścić się za krzywdy przeszłości. 11 lat spędzone w najgorszym z możliwych miejsc, zmieniły nastolatka w dorosłego mężczyznę z bagażem doświadczeń, jakiego nie chcielibyśmy życzyć najgorszemu wrogowi. A już na pewno nie Starkowi.
Ponury Piaskun powrócił, aby dokonać zemsty na kolegach magach, którzy wysłali go do Piekła. Już chwilę po wyjściu rozpoczął swoją destrukcyjną drogę. Ten egoistyczny antybohater trafi jednak w sam środek splotu wydarzeń, do którego bynajmniej nikt z nas trafić by nie chciał. Jego droga zemsty okaże się zbieżną z ratowaniem świata. Jednak, gdzie by nie sięgnąć, są wrogowie – z jednej strony bezwzględny mag Mason, z drugiej błędy boskie Kissi, a na dodatek aniołowie wcale nie są mu przychylni. No, bynajmniej Stark nikomu nie idzie na rękę. Pozostaje sprawdzić, czy Stark zdoła ocalić świat? I jeśli tak, to za jaką cenę? Bo wyobraźcie sobie, że w jego przypadku „po trupach do celu”, to wręcz komicznie brzmi.
Fabuła wydaje się być bardzo prostolinijną – ot, zemsta głównego bohatera. Niech to jednak was nie zmyli, drodzy czytelnicy. Oprócz potyczek, czy scen odpoczynku znajdziemy tu zarówno podróże do wnętrza bohatera, jak i sporo retrospekcji wyjaśniających nam wiele obecnych poczynań, czy motywów Ponurego Piaskuna. Narracja prowadzona jest pierwszoosobowo, tak też dostajemy sporo przemyśleń i wspomnień, przez co możemy się identyfikować ze Starkiem, choć sądzę że tylko do pewnego stopnia. Ponadto, rozwiązania jakie stosuje bohater, wcale nie są tak oczywiste, i mimo tego, iż kończą się zazwyczaj jakąś demolką, to droga do niej wcale nie jest taka prosta, jak mogło by się wydawać.
W Ponurym Piaskunie obowiązuje jedna zasada: przeżyć. I głównemu bohaterowi całkiem nieźle to wychodzi, biorąc pod uwagę nadnaturalne zdolności. Całość książki to niemalże bezustanna walka, która nie męczy, a zbliża się do nieuchronnego finału. Jamesa Starka, mimo jego gburowatości i egoizmu, da się polubić, a już na pewno jeśli bierzemy pod uwagę jego sarkazm, który momentami potrafi wywołać spory uśmiech na twarzy.
Richard Kadrey poruszył jeden z ostatnich tematów, moglibyśmy to nazwać „na topie”. Apokalipsa, a także postapokalipsa, w literaturze fantastycznej zbierają obfite żniwo, a ten utwór doskonale wpisuje się w nurt. Świat wykreowany przez autora jest dopracowany w każdym calu. Choć akcja nie rozgrywa się na jakiejś wielkiej przestrzeni, to jednak stworzenie kilku spójnych światów, które się przenikają wymaga pewnej perfekcji. W powieści dominuje raczej mroczny i ciężki klimat – opisy budynków nawet za dnia niewiele różnią się od ciemnej nocy. Uwagę również zwraca język, który momentami jest do bólu wulgarny. Ma to swoje jednak uzasadnienie zarówno w charakterze postaci, jak i w nakreśleniu wrogiego świata.
Niestety, oprócz nakreślenia dokładnej sylwetki głównego bohatera, pozostałe postaci są pokazane raczej w sposób pobieżny i nie przykuwający uwagi. Po odłożeniu książki żaden z wrogów nie zostaje na długo w pamięci, a niektóre postaci wręcz się proszą o poświęcenie im choć chwili uwagi.
Ponury Piaskun to książka w swoim gatunku bardzo dobra i na pewno godna polecenia. Motyw walki dobra ze złem jest ukazany w odmienny niż zazwyczaj sposób, a nic w powieści nie jest czarne lub białe. Zwłaszcza, gdy dotrwamy do ostatnich kart powieści. Na zakończenie mogę tylko potwierdzić słowa Williama Gibsona z okładki: „Najlepszy , jaki w życiu czytałem. […] To film noir, spaghetti western i postapokalipsa w jednym.”
Tytuł: Ponury Piaskun
Tytuł oryginału: Sandman Slim
Cykl: Ponury Piaskun
Autor: Richard Kadrey
Tłumaczenie: Adrian Napieralski
Wydawca: Zysk i s-ka
Data wydania: 1 lutego 2011
Liczba stron: 382
ISBN-13: 978-83-7506-672-2
Oprawa: miękka
Format: 12,5x19,5 cm
Cena: 34,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i s-ka za przesłanie egzemplarza do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...