"Genezis" - recenzja

Autor: Eryk Maciejowski Redaktor: Kilm

Dodane: 17-06-2011 18:31 ()


Łączenie filozofii i science fiction nie jest zjawiskiem nowym, już nie raz mieliśmy z nim do czynienia. Ostatnimi czasy jednak literatura s-f przeżywa pewien kryzys, szczególnie w Polsce, gdzie zdaje się być w pewnym odwrocie. Dlatego też cieszy fakt, iż pojawia się książka, która przynajmniej według zapowiedzi na tylnej okładce, łączy ze sobą te dwie dziedziny. Czy faktycznie?

Cóż... Może reklama jest napisana nieco na wyrost, co jednak nie przeszkadza w niczym temu, że wydana ostatnio u nas powieść nowozelandzkiego pisarza, nieznanego jak dotąd Bernarda Becketta, jest książką co najmniej dobrą, a można się nawet pokusić o stwierdzenie, że w swojej niszy godną podziwu.

Świat Genezis zalicza się do szeroko pojętej postapokalipsy: oto po wojnie, która wyeliminowała większą część ludzkości, na odciętej od świata Nowej Zelandii zostaje zrealizowany utopijny model społeczeństwa rządzonego przez klasę filozofów, jawnie inspirowany utopijnym państwem Platona. W tej doskonałej Republice poznajemy Anaksymandrę, czternastoletnią dziewczynę chcącą wstąpić do Akademii, instytucji zarządzającej Republiką – aby zostać członkiem elitarnej szkoły, należy zdać czterogodzinny egzamin z tematu wybranego przez kandydata. W przypadku Anax jest to kwestia buntu Adama Forde'a, bohatera z dawnych czasów, z początków funkcjonowania Republiki. Genezis jest raczej typową antyutopią – w pewnym sensie stanowi najsłabsze ogniwo powieści. Nie jest to jednak błąd, który dyskryminował by powieść pod jakimkolwiek względem.

Konstrukcja książki jest bardzo prosta i klarowna: cały „teraźniejszy” plan akcji zawiera się w czterech godzinach egzaminu, doliczając do tego krótkie przerwy. Równolegle do opisów Anax występującej przed komisją poznajemy referowaną przez nią historię wspomnianego bohatera, Adama Forde’a, co oznacza, że w Genezis istnieją dwa plany czasowe, przy czym jeden z nich poznajemy bezpośrednio, natomiast drugi jest przefiltrowany przez pierwszy; o losach Adama Forde’a nie dowiemy się więcej niż zdołała ustalić Anax i historycy Republiki, poznajemy je z ogromnego dystansu. Nie ukrywam, że jest to pierwsza rzecz, która przypadła mi do gustu w powieści – być może zastosowana przez Becketta kompozycja nie jest nadzwyczajnie skomplikowana, ale jest na tyle zgrabnie poprowadzona, że przeplatające się opowieści poznaje się z duża przyjemnością i przejrzystością.

Mocną stroną powieści jest też to, iż czytając Genezis aż do prawie samego końca nie wiadomo, do czego autor właściwie zmierza i co tak naprawdę z egzaminu zdawanego przez Anax wynika. Nieprzewidywalność to być może największa zaleta Genezis, szczególnie w czasach, gdy sięgając po książkę już z góry możemy się domyślać, co autor chce nam pokazać. W tym wypadku jest zupełnie inaczej. Szczególnie przypadło mi do gustu zaskakujące zakończenie – puenta jest, uwaga, szczególnie mocna i nieoczekiwana, już dawno nie czytałem nic, co zakończeniem by mnie w jakiś sposób zagięło. Beckettowi się udało. Wprawdzie zastosowana przez niego wolta, wywracająca cały świat powieści do góry nogami nie jest oryginalna, ale to naprawdę nie jest żaden defekt.

Innym, pozytywnym aspektem powieści jest na pewno oszczędność formy. Genezis jest króciutką książką. W dobie dylogii, trylogii, wielotomowych sag, prequeli, sequeli i tak dalej, powieść stanowiąca zamkniętą całość, zamykająca się w dwustu stronach, w dodatku o dużej czcionce, książka która jednocześnie jest dobra, mocna i wyrazista w puencie, jest dziś czymś szczególnie cennym. Nie znajdziemy tu niczego zbędnego, co w erze powszechnego słowotoku i wodolejstwa jest zjawiskiem bardzo pożądanym i rzadko spotykanym u wielu autorów. Zbliża to Becketta do pisarzy klasycznego sf, takich jak Clarke czy Asimov, którzy również nie pisali rzeczy długich, tworzyli za to powieści bardzo wyraziste. Sprawia to, iż utwór czyta się szybko i przyjemnie.

Pewną przesadą jest stwierdzenie, że Genezis „łączy w sobie to co najlepsze w science fiction oraz filozofii” oraz, że „Beckett odpowiedzi poszukuje u klasyków filozofii”. To oczywiście przegięcie. Fakt, Genezis to powieść której podstawą są zagadnienia natury filozoficznej dotyczące głownie sztucznej inteligencji i dalszego rozwoju ludzkości, zahaczające momentami o dosyć popularny dziś nurt transhumanizmu, ale jakiejś nadzwyczajnej filozoficznej głębi ciężko się tu dopatrywać. Jest sporo interesujących obserwacji natury filozoficznej, to zgoda, ale raczej nic osadzonego w głębszym kontekście, oraz nic bardzo odkrywczego – te sugestie już były. A jednak nie straciły na aktualności, więc miło, że ktoś sobie o pewnych starych wątkach przypomina. Oderwanie od historii filozofii sprawia, że Genezis jest powieścią łatwo zrozumiałą także dla ludzi, którzy z filozofią nie mają wiele wspólnego. Poza wspomnianymi detalami dotyczącymi AI, jest tu też trochę oczywistych filozoficznych nawiązań w postaci imienia głównej bohaterki jak też samego ustroju panującego w postapokaliptycznej Nowej Zelandii, jest to jednak bardziej element scenerii aniżeli właściwego przekazu książki. Niemniej jednak, to dosyć miłe akcenty.

Genezis to pozycja, którą warto poznać. Nie jest to na pewno powieść wybitna, ale w zalewie płytkiej papki wyróżnia się zupełnie inaczej rozłożonymi akcentami. W większości współczesnej fantastyki nacisk jest położony na formę, na akcję, na to, by nie zanudzić czytelnika i by wciągnąć go w olśniewające, ale puste treściowo światy. Genezis przeciwnie, chociaż oszczędny w formie, nieszczególnie zachwycający kreacją świata, proponuje precyzyjnie skonstruowaną, przewrotną rzeczywistość w której nie wszystko jest takie jakim się wydaje i co nie jest wcale zabiegiem mającym zaskoczyć czytelnika, lecz raczej mającym na celu pobudzić go intelektualnie. Być może wnioski wyciągane przez Becketta nie są nadzwyczaj nowatorskie; są jednak wciąż aktualne. Toteż wydaje mi się, że dla czytelników chcących przeczytać niezłą powieść sf, która zapewni im też nieco intelektualnej rozrywki, Genezis będzie dobrym wyborem.

Korekta: Kilm

Tytuł: Genezis

Tytuł oryginału: Genesis

Autor: Bernard Beckett

Tłumaczenie: Michał Alenowicz

Wydawca: Zysk i s-ka  

Data wydania: 1 lutego 2011

Liczba stron: 216

ISBN-13: 978-83-7506-674-6

Oprawa: miękka

Format: 13,5×20,5cm

Cena: 29,90 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka za przesłanie książki do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...