"Pluto" tom 2 - recenzja
Dodane: 21-05-2011 16:08 ()
W Japonii Naoki Urasawa zyskał miano Alana Moore’a tamtejszej sztuki komiksowej. Autor „Pluto”, podobnie jak „Merlin” historii obrazkowych w „Strażnikach”, poddał rewizji najbardziej znane mity japońskiej popkultury. Dokonał przy tym niemożliwego – wziął na warsztat sławny komiks Osamu Tezuki „Astro Boy”, tworząc na jego kanwie genialny remake. Nie dość, że przedstawił kultową historię z zupełnie nowej perspektywy, uwspółcześnił ją, to jeszcze pogłębił wątki, które dla Tezuki były mniej istotne. Urasawa odważył się rozwijać myśli mistrza mangi, miejscami nawet go poprawiając. Takim postępowaniem postawił na szali nie tyle swoją reputację, ale przede wszystkim renomę Tezuka Productions. Za sam fakt, że śmiał to zrobić (zważywszy na to, jaką rangę twórcy zyskał Tezuka w Japonii) należy mu się wielki szacunek za konsekwencję.
Ktoś mógłby powiedzieć w tym momencie, że „Pluto” nie będzie komiksem dla niego. Po cóż zabierać się za lekturę komiksu wymagającego znajomości dzieł autora mało rozpowszechnionego w Polsce? Z pozoru daremny trud, ale tylko z pozoru. Jak każda genialna rzecz „Pluto” nie wymaga od nas takiej wiedzy. Można przy tej serii dobrze się bawić bez bagażu doświadczeń typowego fana popkultury z Japonii oraz odczytywać ją na przeróżnych poziomach.
W drugim tomie cyklu Urasawa rozwija wątek tajemniczych morderstw robotów masowego zniszczenia i osób walczących o prawa cyborgów. Tymczasem na scenie pojawiają się nowe roboty, które wcześniej wraz z Gesichtem (główny bohater komiksu, prowadzący śledztwo w sprawie zabójstw) uczestniczyli w misji pokojowej na terenie Persji. Każdy z nich naznaczony jest traumą wydarzeń wojennych, choruje w pewnym sensie na kompleks Lady Makbet. Próbując ułożyć życie na nowo starają się odpowiedzieć sobie na pytanie, czy słusznie szerzyli demokrację w krajach Bliskiego Wschodu i czy użyto dobrych środków w walce z dyktaturą? Dramat ten wraca ze zdwojoną siłą wraz z odkryciem, że wszystkie dotychczasowe ofiary tajemniczego „boga śmierci” są powiązane z inwazją krajów demokratycznych na obszary dawnej Persji. Do tego, ktoś w cieniu pociąga za sznurki postaci tego dramatu, szerząc spisek mający na celu zrealizowanie światowej utopii, której przypuszczalnym skutkiem będzie nowy totalitaryzm…
Twórcy takich hitów jak „Monster” czy „20th Century Boys” udało się pomieścić wiele elementów w tej wielowątkowej fabule. „Pluto” to nie tylko pacyfistyczna opowieść o maszynach posiadających ludzkie cechy, niepotrafiących wybaczyć sobie dawno wyrządzonych krzywd. Nie można również sprowadzać tego komiksu do prostej formuły kryminalnego thrillera, w którym zahaczają się interesy polityków i światowych korporacji. Nade wszystko jest to niezwykle złożona historia, w której główną rolę odgrywają postaci, a nie poszczególne wydarzenia.
W „Pluto” pierwsze skrzypce grają roboty mające rozterki egzystencjalne. Paradoksalnie są tak ukazane, jakby były „z krwi i kości”, gdyż chcą żyć w społeczeństwie ludzi na tych samych zasadach co ich kreatorzy. To z perspektywy maszyn Urasawa definiuje człowieczeństwo, stawiając przy tym niewygodne dla naukowców pytania z zakresu szerzącego się posthumanizmu i pokusy eugeniki. Zastanawiającym jest, jak z takiego punktu widzenia, udało się autorowi oddać całą strukturę historii, która w drugim tomie jest w dużej mierze jeszcze zamglona. Trzeba zaznaczyć, że nie ma tutaj epickich batalii, a wszelkie epizody wojenne charakteryzują się niepokojącą ciszą i tragizmem. Tym, co definiuje sytuacje fabularne, są milczące momenty pełne skupienia, kierujące wprost do nieoczekiwanych punktów zwrotnych i kolejnych tajemnic.
Osobiście uderzyła mnie inna warstwa fabularna „Pluto”. Na łamach swojej serii Urasawa stara się metaforycznie rozprawić z inwazją wojsk USA na Irak oraz problemem „wojny sprawiedliwej”, mogącej uświęcić każdy środek dla szczytnego celu. Autor, używając fikcyjnych nazw państw i postaci sprawujących władzę, stara się pokazać amerykański idealizm w nieprzychylnym świetle. Bowiem za światłymi celami wojny obronnej wobec sfrustrowanego dyktatora zakryte jest pożądanie zła i ekspansji wpływów, natomiast omijanie ludności cywilnej w walkach zbrojnych jest niczym więcej niźli kpiną. Nie myślcie jednak, że przez pacyfistyczne przesłanie „Pluto” cierpi na pompatyczność, wymuszoną wzniosłość. Urasawa nie obraża się na Amerykanów, bardziej stara się odnaleźć w tych sytuacjach uniwersalne prawdy oraz zrozumieć ich głębszy sens. Czyni to często w sposób niezwykle poruszający.
Rysunki w mandze są niezwykle stonowane. Długoletni wielbiciele japońskich komiksów mogą poczuć się zdziwieni, nie zauważając w „Pluto” obecności wielu cech charakterystycznych dla tego gatunku. Co więcej, rysując postaci Urasawie bliżej jest do europejskich mistrzów komiksów niż japońskich. Zadziwia jego umiejętność reinterpretacji postaci stworzonych przez Osamę Tezukę – z jednej strony stworzył je od postaw, z drugiej są wierne wizualnie swoim pierwowzorom. W dodatku niezwykłe wyczucie przy kompozycji kadrów, niesamowita wrażliwość przy obrazowaniu uczuć, umieszczanie silnego ładunku emocjonalnego w scenach tragicznych… chapeau bas, panowie i panie!
Od kiedy „Pluto” jest regularnie wydawany w Polsce przez wydawnictwo Hanami to lektura każdego następnego tomu jest dla mnie ucztą najwyższego kalibru. Nie mogę sobie przypomnieć mangi od czasu Taniguchiego czy „Akiry”, która tak mocno oddziaływałaby na mnie swoją treścią i siłą przekazu. Jak dla mnie to niekwestionowany lider wśród obecnie wychodzących mang na rynku, mogący śmiało rywalizować z tegorocznymi hitami komiksu europejskiego czy amerykańskiego publikowanych przez rodzime wydawnictwa. I zanim zakończę to chciałbym zasygnalizować dwie sprawy. Po pierwsze – w wolnej chwili zakupcie trzeci tom „Astro Boy” Osamu Tezuki będący reedycją wydawnictwa Dark Horse, wydaną specjalnie na amerykański rynek. Zawarta jest tam historia "The Greatest Robot on Earth", będąca główną inspiracją Urasawy przy tworzeniu „Pluto”. Naprawdę warto zobaczyć, jak przeniósł opowieść Tezuki do zupełnie nowego wymiaru, jak bardzo zmienił ją w swojej aranżacji oraz jak mnóstwo elementów poddał modyfikacji. Po drugie – trzeci „Pluto” wyjdzie w Polsce pod koniec lipca tego roku. Z pewnością będzie wart każdej złotówki!
Korekta: Raven
Tytuł: "Pluto" tom 2
- Autorzy: Naoki Urasawa, Osamu Tezuka
- Tłumaczenie: Radosław Bolałek
- Wydawca: Hanami
- Format: 150 x 210 mm
- Ilość stron: 212
- Oprawa: miękka
- Papier: offset
- Data publikacji: 17 maj 2011 r.
- Cena: 31.40 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...