"Szybcy i wściekli 5" - recenzja
Dodane: 16-05-2011 21:57 ()
Piąta odsłona „Szybkich i wściekłych”, zatytułowana „Fast Five”, nieoczekiwanie okazała się za oceanem niekwestionowanym hitem obecnego sezonu. Mimo że pomysły skończyły się autorom gdzieś w okolicach drugiej części, nie przeszkodziło to kolejnym filmom zarabiać ogromnych sum pieniędzy. Gdzie tkwi fenomen tego cyklu?
Widowiskowe pościgi, walka wręcz, szybkie kule i wściekłe pięści to atuty dzieła Justina Lina i Chrisa Morgana. Duet twórców (reżyser-scenarzysta) od trzeciej części konsekwentnie kreśli perypetie Dominica Torreto i Briana O’Connera rzucając im pod nogi kolejne wyzwania. Obaj bohaterowie kochają szybkie wozy, ale ponad tą miłość cenią sobie bardziej rywalizację między sobą.
„Fast Five” rozpoczyna się w momencie zakończenia poprzedniej odsłony. Dominic Toretto został skazany na 25 lat bez możliwości wcześniejszego opuszczenia więzienia. Jego siostra Mia i Brian O’Conner nie pozwolą zgnić staremu druhowi w zakładzie karnym, realizując brawurową akcję odbicia więźnia. Poszukiwani przez FBI uciekają do Brazylii, aby w Rio de Janeiro rozpocząć nowe życie i interesy. Tam, gdzie wyląduje Toretto nie może zabraknąć szybkich samochodów, pięknych kobiet oraz kłopotów. Na drodze do rodzinnej sielanki trójki bohaterów staje Herman Reyes – lord zbrodni trzymający w kieszeni praktycznie całą policję w Rio. Gangster i jego armia zbirów to żadne wyzwanie, więc aby tempo akcji nie spadało poniżej średniej w ślad za zbiegami wyrusza elitarna jednostka agentów DSS, na czele z nieustępliwym, mającym na koncie same sukcesy Lukiem Hobbsem. Tymczasem w głowie Dominica rodzi się plan oskubania Reyesa z pieniędzy zarobionych na handlu narkotyków. Do jego wykonania potrzebna będzie grupa fachowców o ponadprzeciętnych zdolnościach w łamaniu przepisów prawa, a także na tyle szalonych, aby podjąć się samobójczej misji.
Przy filmach pokroju „Fast Five” fabuła zazwyczaj zajmuje drugorzędne miejsce. Wymyślne pościgi, strzelaniny, kaskaderskie wyczyny stanowią esencję obrazu. Logika i realizm to deficytowe produkty, które dla widzów nastawionych na bezpardonową akcję stanowią zbyteczny dodatek. W tych kategoriach należy rozpatrywać sukces cyklu – brak jakichkolwiek hamulców w epatowaniu niewiarygodnymi scenami, gdzie nonsensy się mnożą, a czołowe postaci bez szwanku wychodzą z gradobicia kul. Autorzy bowiem nie silili się na oryginalność kopiując sprawdzony patent Danny’ego Oceana, z tą jednak różnicą, że Vin Diesel to nie George Clooney, a plan i jego wykonanie są zdecydowanie mniej finezyjne. Cała reszta pasuje jak ulał. Zbieranie ekipy do skoku na sporą kasę (sentymentalne występy aktorów z poprzednich odsłon), misje poszczególnych członków gangu, działanie wynikające z chęci zemsty na gangsterze oraz spektakularny finał.
Aktorstwo trzyma identyczny, jak uprzednio, niski poziom. Vin Diesel i Paul Walker grają swoje, czyli prężą muskuły, prowadzą wozy oraz bajdurzą o więzach rodzinnych (erupcji uczuć nie uświadczymy), iż co bardziej wrażliwsi widzowie mogą dostać torsji. Popcorn niekoniecznie wskazany. Dobrze, że sekwencje akcji z precyzją tną nadęte dialogi, nie pozwalając na ckliwe momenty w wykonaniu twardzieli. Natomiast łezka się w oku kręci widząc Dwayne'a Johnsona szalejącego w swoim żywiole, przebijającego przeciwnikiem kilka ścian i szyb. Mniejsza o to, że zapasy ze „Skałą” wywołałaby u przeciętnego człowieka kilka złamań oraz krwotok wewnętrzny. To przecież tylko kino – tektura i styropian zastosowane w nadmiarze. Jeżeli akcja nie okaże się wystarczającym wabikiem do obejrzenia obrazu, to może będą nim piękne kobiety, w tym m.in. żona filmowego Thora.
Niestety, mimo całkiem obiecującego debiutu w polskich kinach „Szybcy i wściekli 5” już na starcie zostali postawieni na przegranej pozycji. Powód wydaję się błahy – brak porozumienia na linii dystrybutor a jedna z sieci multipleksów. Na ograniczonej liczbie ekranów obraz Justina Lina poradził sobie zaskakująco dobrze, pokazując że lekkie, niezobowiązujące kino, dostarczające pospolitej rozrywki posiada stałą grupę sympatyków.
Twórcy już zapowiedzieli szóstą część, która w przeciwieństwie do „Fast Five” może pokusić się o atrakcyjny (o zgrozo!) zwrot wydarzeń (warto zobaczyć scenę po napisach). Niepisana zasada analogicznych produkcji mówi jasno: nigdy nie wolno wierzyć scenom na ekranie. Niniejsza reguła jest klarowna dla wielbicieli sequeli, triqueli, itp. Należy oczekiwać wszelkich absurdów, wszak szelest zielonych banknotów jest dostateczną motywacją do opowiadania tej samej historii, tyle że w nieco zmodyfikowanej formule.
5/10
Tytuł: "Szybcy i wściekli 5"
Reżyseria: Justin Lin
Scenariusz: Chris Morgan
Obsada:
- Vin Diesel
- Paul Walker
- Jordana Brewster
- Tyrese Gibson
- Dwayne Johnson
- Ludacris
- Matt Schulze
- Sung Kang
- Gal Gadot
- Joaquim de Almeida
- Elsa Pataky
- Eva Mendes
Muzyka: Brian Tyler
Zdjęcia: Stephen F. Windon
Montaż: Fred Raskin, Kelly Matsumoto, Christian Wagner
Kostiumy: Sanja Milković Hays
Czas trwania: 130 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...