Karina Pjankowa "Z miłości do prawdy" - recenzja

Autor: Marcin "Rouzen" Górniak Redaktor: Kilm

Dodane: 08-05-2011 14:18 ()


Walka dobra ze złem stała się tak sztampowym tematem w fantasy i science fiction, że ukazujące się ostatnio pozycje są powieleniem schematów, i to w wielu przypadkach nieudanym. Dobrze jest trafić na książkę, która nie ociera się o schematy, ale idzie w całkiem nowym kierunku lub odgrzewa te stare w sposób, jaki wgniata czytelnika w fotel. Kryminał kojarzy się z utartym schematem, który nudzi po kilku stronach powieści. Jednak wydane nakładem Fabryki Słów Z miłości do prawdy Kariny Pjankowej to przykład tego, jak wychodzić poza sztywne ramy gatunku. Przygody niepozornej Rinnelis Tyen, bohaterki powieści, czyta się po prostu wyśmienicie.

Sięgając po lekturę, otrzymujemy kawał dobrego kryminału, osadzonego w świecie fantasy. Atutami dzieła są ciekawy, spójny świat, na który składa się kilka królestw zamieszkiwanych przez bardzo zróżnicowane rasy, oraz ich interesująca historia, nie powielająca ślepo znanych wszystkim motywów z innych dzieł. Ponadto w opowieść wciągają nas liczne elementy komiczne. Efekt ten powodują barwni bohaterowie, tacy jak tytułowa Żmija, czyli lare Rinnelis Tyen, czy chociażby  laro Riencharn. Jednak główną zaletą kryminału, nawet takiego z domieszką fantastyki, winna być niebagatelna historia, a ta właśnie taka jest.

W stolicy państwa ludzi, w Erolu, dochodzi do rytualnego mordu na córce księcia Ayrela. Obok ciała znaleziono narzędzie zbrodni - sztylet, wraz z prawdopodobnym właścicielem, oszołomionym kahe, jednym z odmieńców. Sprawa wydaje się banalnie prosta, i zapewne skończyłaby się w najbardziej oczywisty sposób, gdyby kahe w swym „szczęściu” nie trafił na śledczą dijes Tyen. Co jak co, ale ta, bynajmniej nie żartobliwie, nazywana przez kolegów „Żmiją” kobieta, nie odpuści, póki nie pozna prawdy o całym zajściu. W końcu prawda i przestrzeganie przepisów to dla niej całe życie. To nie ten typ stróża, który wybaczy ci zakłócanie ciszy nocnej bo śpiewasz, by nie powiedzieć, kaleczysz śpiewanie, odstawiając serenadę pod oknem ukochanej. O nie, są przepisy, zatem są też kary za ich łamanie. Ona zaś, jest po to, aby ustalić czy przepadkiem na jakąś nie zasłużyłeś. Czy i tym razem wyjdzie obronną ręką utrzymując status najlepszej śledczej w wydziale? O tym przekonacie się już sami podczas lektury, zdradzić mogę jedynie, że nie wszystko jest takie, jakie się wydaje.

Niecodziennym zabiegiem autorki było przedstawienie całej historii przez pryzmat wielu bohaterów. Czytając książkę wielokrotnie będziemy mieli okazji spojrzeć na całą sytuację z perspektywy kilku przedstawicieli różnych ras, jak również z punktu widzenia wrogów, czy przyjaciół. Oczywiście wielu nie będzie szczędziło języka, by powiedzieć co tak naprawdę myśli o niepozornej 20-latce. Dzięki temu zyskujemy coś całkiem innego od (momentami monotonnej) narracji pierwszo- lub trzecioosobowej. Wszak sposób wypowiedzi każdego z bohaterów różni się od siebie. Wszyscy natomiast wręcz emanują cynizmem, pychą, arogancją i egoizmem. Liczne zwroty akcji, nowe poszlaki, innowacyjne, bo za pomocą magii, sposoby zdobywania informacji, przetasowania bohaterów w ścierających się ze sobą grupach, stanowią piękne zwieńczenie całości.

W powieści co rusz mamy okazję oglądać zmagania bohaterów przy użyciu magii, lub te bardziej przyziemnie przy użyciu konwencjonalnej, broni białej. Pojedynki są efektowne, efekciarskie i dają duża satysfakcję z brania w nich udziału, lecz należy pamiętać, że jest to kryminał i to nie one budują rdzeń, dla którego warto po tę książkę sięgnąć. Natomiast dodatkowym smaczkiem są potyczki słowne między bohaterami, gra słów, wielość znaczeń niektórych sytuacji, wewnętrzne przemyślenia bohaterów, głowiących się nad tym jak pchnąć całą sprawę dalej, przy okazji uchodząc z całej hecy z życiem. Sama kreacja głównych postaci to przykład ogromnej pracy autorki.

Nie inaczej ma się sprawa z wspominanym wcześniej Lare Rienharn'em. Na taki duet czekałem od dawna, aż wreszcie go znalazłem. Jedyną wadą powieści, która może niektórych razić przy czytaniu jest tępo akcji, które pod koniec tępo zdecydowanie przyspiesza. Przejście do kulminacyjnego momentu wydaje się być odrobinę za szybkie i niezbyt płynne. O ile na początku jesteśmy prowadzeni praktycznie za rączkę, z jednego punktu do drugiego, bez większych przeskoków czasowych, o tyle pod koniec, owe przeskoki stają się coraz bardziej odczuwalne. Mimo tego, historia do samego końca jest jak najbardziej spójna, trudno odnaleźć w niej jakieś luki,  a działania bohaterów nieuchronnie prowadzą czytelnika do wielkiego finału. Tyle tylko, że odniosłem wrażenia jakby autorka miała zamiar poprowadzić swoją historię nieco inaczej, po czym nagle z owego zamiaru zrezygnowała. Z drugiej strony, każdy ma prawo wyciągnąć z historii to, co uzna za najważniejsze, a genialny śledczy ma prawo myśleć szybciej i lepiej niż zwyczajny szary Kowalski.

Podsumowując, po książkę sięgnąć warto. Nie trzeba być zagorzałym miłośnikiem literatury fantastycznej, by znaleźć w tej historii coś dla siebie. Pomijając realia, w jakich książka jest osadzona, można dostać naprawdę porządnie napisany kryminał, który wciąga i nie wypuszcza ze swych sideł, aż do samego końca. Kreacja głównej bohaterki nie ma zbyt wiele wspólnego z delikatną, słodką księżniczką o blond włosach. Rinnelis to kobieta silna, dająca sobie radę sama w ciężkim życiu śledczego, dążąca do realizacji swoich celów i pragnień, nie bacząc przy tym na to, co się stanie z ludźmi, którzy staną na jej drodze. Jest nieugięta, nieustępliwa,   inteligentna, piekielnie wręcz błyskotliwa, a przy tym całkiem ładna. Można ja kochać lub nienawidzić, a ku jednemu i drugiemu będzie wiele okazji. Karinie Pjankowej udało się stworzyć ciekawy świat, osadzając w nim niebanalnych bohaterów. Zastanowienie może budzić zakończenie, które sprawia, że najchętniej sięgnąłbym od zaraz do kontynuacji. Choć nic nie jest niezastąpione, to po Z miłości do prawdy sięgnąć warto, żeby samemu sprawdzić, czy faktycznie tak jest.

PS.: Nie bójcie się, Żmija wcale nie złamie wam serca.

 

 

Tytuł: Z miłości do prawdy

Tytuł oryginału: Из любви к истине

Seria: Obca krew

Autor: Karina Pjankowa

Tłumaczenie: Ewa Skórska

Wydawca: Fabryka Słów

Data wydania: 11 lutego 2011

Liczba stron: 520

ISBN-13: 978-83-7574-294-7

Oprawa: miękka

Format: 12,5x20,5 cm

Cena: 36,50 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za przesłanie książki do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...