Magicka - recenzja

Autor: Paweł "Ivan" Iwanowicz Redaktor: Ivan

Dodane: 27-04-2011 01:14 ()


Korekta: Motyl

 

Obecnie można zauważyć znaczny wzrost sprzedaży gier nastawionych na kooperację pomiędzy graczami. Kiedy Internet staje się medium szeroko dostępnym, to ciężko się temu zjawisku dziwić. Jednakże, aby gra uwzględniająca kooperację odniosła sukces, potrzebny jest pomysł. Taka właśnie jest „Magicka".

 

Chuck Norris is not in the game, but if he was, you would have already lost

 

Od razu trzeba zaznaczyć, że najnowsza pozycja studia Arrowhead Game Studios nie jest przeznaczona dla graczy o słabych nerwach i rezygnujących z gry przy pierwszym niepowodzeniu. Każdy kolejny krok to potencjalnie ostatni - i to bynajmniej nie dzięki hordom wrogów, lecz... swoim współtowarzyszom. Ale zacznijmy od początku.

„Magicka" to gra Action/RPG, łącząca w sobie elementy radosnej rozwałki z dużą ilością złomu do zbierania. Zadaniem gracza jest przemierzanie kolejnych plansz i eliminowanie hord wrogów wszystkimi możliwymi sposobami. A tych jest dość sporo - oprócz standardowej broni jak miecze najróżniejszych rodzajów (ogniste, lodowe, trujące etc.), różdżek tak zakręconych jak szczypiorek na wiosnę, broni palnej oraz granatów (dostępne jedynie w dodatkowym DLC) gracz ma do dyspozycji Magię. I to pisaną przez duże M.

System rzucania czarów jest dość niezwykły. Nasz bohater zna osiem różnych żywiołów magicznych: wodę, piorun, życie, arcane, tarczę, ziemię, zimno i ogień. Każdy z żywiołów można łączyć w kombinację zawierającą maksymalnie pięć elementów. Kombinacji jest mnóstwo, a każda z nich daje inny efekt począwszy od otoczenia się płonącymi głazami, przez podłożenie min leczących, a skończywszy na kuli ognia, która dodatkowo razi wrogów piorunem. Oprócz tego podczas gry zbieramy tzw. magicki, czyli książki zawierające przepis na nowe zaklęcia, takie jak teleportacja, deszcz meteorytów czy śnieżna nawałnica. Ważnym czynnikiem są także stany, w jakich w danym momencie znajduje się gracz. Jeśli np. jest mokry, ponieważ przed chwilą przeszedł przez rzekę, rzucanie piorunu nie będzie dobrym pomysłem. Wszystko ma tu zależności i często trzeba chwilę pomyśleć, zanim wykona się kolejny krok.

 

And remember the safe word is Banana

 

I właśnie w tym miejscu jest pogrzebany przysłowiowy pies. Gra nie byłaby taka trudna i momentami frustrująca, gdyby nie to, że czasu na myślenie w niej raczej nie ma. Wszystko dzieje się dość szybko, kolejne zastępy wrogów atakują raz po raz, a ekran co chwilę rozpala się jasno pod wpływem następnego czaru. I tu dochodzimy do istotnej rzeczy, która tworzy z „Magicki" wręcz wymarzoną grę do kooperacji. O ile w trybie dla pojedynczego gracza przeciętny zjadacz chleba zbytnich problemów oraz emocji nie uświadczy, o tyle podczas rozgrywki sieciowej (maksymalnie do czterech graczy) ten stan ulega obrotowi o 180 stopni. Każdy chce się dobrać do jak najlepszego sprzętu, każdy chce zdobyć jak najwięcej osiągnięć, toteż trup ściele się gęsto i to najczęściej w wyniku działań towarzyszy. Na szczęście każdy z graczy ma dostępny czar wskrzeszenia, więc z przywróceniem do żywych poległych towarzyszy nie ma problemu.

Podczas wspólnej kampanii czy rozgrywania trybu wyzwań na planszy dochodzi do takiego chaosu, że kula ognia czy piorun przypadkowo rzucony na współtowarzysza nie jest niczym dziwnym. Co prawda, taka rozgrywka może wydawać się bezsensowna, jednakże radość jaką się z niej czerpie jest naprawdę ogromna. Uśmiech na twarzy wywołują nie tylko efekty źle rzuconych czarów lub skierowanych nie tam gdzie trzeba, lecz także wszelkie nawiązania do świata rzeczywistego i humor, jaki twórcy zawarli w grze. Przedmioty czy sceny z „Władcy Pierścieni",  dialogi nawiązujące do „Gwiezdnych Wojen" czy „Monty Pythona" można spotkać na każdym kroku. Ba! Można nawet własnoręcznie zgładzić Connora MacLeoda (swoją drogą, straszny mięczak z niego).

W natłoku śmiechu i radości nie można jednak zapomnieć o wadach „Magicki". Najważniejszą z nich jest słaba optymalizacja silnika. Gra nawet na sprzęcie przekraczającym zalecane wymagania sprzętowe potrafi zwolnić do około 10 klatek na sekundę, co skutecznie utrudnia grę. Co dziwne, spadki te są widoczne tylko w niektórych, ściśle określonych miejscach. Problemem jest również brak możliwości dołączenia do gry w trakcie trwania rozgrywki. Albo trzeba zaczynać cały poziom od nowa, albo męczyć się do końca etapu. O ile w grze są ustawione checkpointy, to działają one tylko na aktualną rozgrywkę. Po zakończeniu gry i rozpoczęciu jej od nowa musimy cały etap (często dość długi lub męczący) przechodzić od początku. Uprzykrza to życie zwłaszcza wtedy, gdy kogoś nagle wyrzuci z gry - co niestety może się zdarzyć, ponieważ „Magicka" ma czasem brzydki zwyczaj pokazywania pulpitu.

 

It's raining (beast)men

 

„Magicka" na pewno nie jest grą dla wszystkich. Jednakże jeśli ktoś da jej szansę i znajdzie chętnych do wspólnej rozgrywki, bo wtedy dopiero ta gra rozwija skrzydła, na pewno się nie zawiedzie. Jedyną przeszkodą dla niektórych może być fakt, że gra jest dystrybuowana za pośrednictwem Steama. Jednak wiąże się z tym także pewna pozytywna cecha - cena gry oscyluje w okolicach 35 złotych.

 

 

Moja ocena: 8/10

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...