"Jeż Jerzy" - recenzja
Dodane: 31-03-2011 23:17 ()
„Jeż Jerzy – Dokument”, czyli krótka nota historyczna
Film „Jeż Jerzy” jest adaptacją kultowego polskiego komiksu autorstwa Rafała Skarżyckiego (scenariusz) i Tomasza Lwa Leśniaka (rysunki), który ukazuje się na polskim rynku od roku 1998. Do tej pory ukazało się 13 albumów o przygodach niepokornego jeża. Adaptacja filmowa jest natomiast jedną z niewielu prób stworzenia polskiego filmu animowanego dla dorosłych. Czy udaną?
„Jeż Jerzy – True Story”, czyli o fabule
Fabuła filmu jest luźno oparta na historiach przedstawionych w albumie ”In Vitro”, który ukazał się w roku 2006 i przedstawia się mniej więcej tak: Doktor oraz jego Asystent postanawiają stworzyć klona Jerzego, na którym będą w stanie zbić majątek. W tym celu najmują Stefana i Zenona, znaną z komiksów parę skinheadów, aby zdobyli próbkę DNA Jerzego oraz wyeliminowali go, aby pozbyć się konkurencji. W tle rozgrywa się burzliwy, namiętny i pełen nieporozumień romans Jerzego i Yoli. Fabuła, chociaż wielowątkowa, jest jedynie przyczynkiem do ogromnej liczby absurdalnych i dosadnych żartów. Do tej pory poziom zidiocenia i dosadności humoru w komediach stopniowałem według następującej skali: głupia – głupsza – amerykańska. Teraz zastanawiam się nad zmianą na głupie – głupsze – „Jeż Jerzy”. Czy jednak oznacza to, że film oglądało mi się źle? Bynajmniej. Lawina absurdalnego, niekiedy abstrakcyjnego, niekiedy niezwykle dosadnego humoru sprawiła, że co i raz parskałem śmiechem, ponieważ zupełnie odjechany i niekiedy dość obrzydliwy humor, którym „Jeż Jerzy” bombarduje widzów, stanowi doskonałą odskocznię od zarówno poważnego kina, z jakim ostatnio miałem styczność, jak i od normalności, z jaką mam na co dzień styczność. Moje jedyne zastrzeżenie dotyczy faktu, że humor niskich lotów można było uczynić zabawniejszy (na swój chamski, prostacki i obleśny sposób) bardziej różnicując wulgaryzmy, które sypią się z ekranu.
„Jeż Jerzy – człowiek z blizną” o warstwie audiowizualnej
W kwestii audiowizualnej „Jeż Jerzy” to małe arcydzieło polskiej kinematografii. Warstwa wizualna do złudzenia przypomina oryginalne komiksy, które za dotknięciem czarodziejskiej pałeczki animatora wprawiono w ruch. Miłośnicy komiksów od razu rozpoznają znajome z plansz albumów postacie i miejscówki. Ci, którzy nie znają komiksu będą mieli okazję zapoznać się z jednym z najoryginalniejszych stylów plastycznych. Postacie są karykaturalnie przerysowane, tła pełne są szczegółów i rozmaitych odniesień do rzeczywistości zawartych na licznych billboardach i plakatach. Paleta barw przypomina rozszalałą tęczę na ciężkich prochach. Kolory są jaskrawe i nasycone, a przy tym są doskonale dobrane, co podnosi walory artystyczne i buduje klimat. Blizną szpecącą film jest fakt, że o ile styl animacji sprawdza się w scenach relatywnie statycznych to animacja w scenach dynamicznej akcji bądź bardziej skomplikowanych choreograficznie potrafi nieprzyjemnie chrupnąć Jednak montaż, który niekiedy przypomina ten z poważnych, „dużych” i patetycznych filmów, przez co doskonale wpisuję się w poetykę absurdu królującą w „Jeżu...”, jest w stanie zamaskować te niedociągnięcia. O muzyce mogę powiedzieć jedno – jest świetna i doskonale podkreśla to co aktualnie dzieje się na ekranie za pomocą różnorodnych oraz ciekawych motywów muzycznych.
„Jeż Jerzy – Ziom”, czyli o protagoniście i reszcie bandy
Bohaterowie to karykatury i przerysowane archetypy. Jerzy jest ziomem i jest odpowiednio cool, jego klon to cudownie i do przesady obleśny erotoman, Zenek i Stefan to posągowej wręcz natury przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej, Yola to lachon idealny, a Profesor oraz Asystent są odpowiednio szaleni i psychopatyczni. Postacie poboczne są równie liczne i barwne od polityków, poprzez policjantki, pracowników wietnamskiego fast-foodu, a na więźniach kończąc. Ich dodatkowym atutem jest niemal perfekcyjny dubbing. Nie przepadam za Szycem użyczającym głosu głównemu bohaterowi, jednak muszę przyznać, że ze swojego zadania wywiązał się fenomenalnie. Na ogromną pochwałę zasługują również Jarosław Boberek, który nadał Asystentowi odpowiednio psychopatyczny charakter i Sokół, który sprawił, że Stefan przemówił dokładnie takim głosem, jaki zawsze wyobrażałem sobie czytając komiksy. Jedyny zgrzyt to Michał „Misiek” Koterski obsadzony w roli mniej rozgarniętego z wszechpolaków. Koterski z każdym swoim słowem umacnia mnie w przekonaniu, że resztę swojego życia powinien spędzić odizolowany od ludzkości w miejscu, które oszczędziłoby widzom konieczności „podziwiania” jego wątpliwej jakości talentów.
„Jeż Jerzy – Musi Umrzeć” ocena końcowa
Czy na pewno? Nie do końca. Pomimo tego, że jest to film płytki jak kałuża w lipcu, pełen dosadnego i momentami obrzydliwego humoru, to jednak stanowi doskonałą, niewymagającą rozrywkę dla ludzi, którzy chcą odpocząć od ambitniejszego kina. Co do warstwy audiowizualnej, to pomimo kilku trapiących ją problemów, należy bezwzględnie uznać, że stanowi zupełnie nową jakość w polskim kinie. Dlatego też „Jeżowi Jerzemu” wystawiam podwójną ocenę. Film, jeżeli odbiorcą jest przeciętna osobą, zasługuję jedynie na ocenę 6/10, ponieważ poza wyglądem i udźwiękowieniem nie wnosi absolutnie nic nowego do gatunku komedii. Jeżeli natomiast widzem jest osoba nieco skrzywiona, potrafiąca zaakceptować specyficzne poczucie humoru oraz docenić absurdalność produkcji ocena powinna być wyższa, powiedzmy takie ziomalskie 7+/10 i duży kciuk w górę.
Ocena
- 6/10 dla ludzi normalnych i nie darzących szczególnym uznaniem humoru szaletowego;
- 7+/10 dla ludzi pokręconych i skłonnych przetrawić absurdalną ilość wulgaryzmów i obrzydliwości;
- 8/10 dla fanów komiksu, którzy odnajdą w filmie wiele smaczków i odniesień.
Tytuł: "Jeż Jerzy"
Reżyseria: Wojtek Wawszczyk, Jakub Tarkowski, Tomasz Leśniak
Scenariusz: Rafał Skarżycki
Obsada:
- Borys Szyc
- Maria Peszek
- Maciej Maleńczuk
- Sokół
- Michał Koterski
- Jarosław Boberek
- Grzegorz Pawlak
- Marcin Hycnar
- Leszek Teleszyński
Muzyka: Jan Duszyński, Jacek Szymkiewicz
Montaż: Wojciech Włodarski
Dźwięk: Mateusz Adamczyk, Sebastian Witkowski
Czas trwania: 80 minut
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...