"Pitu pitu" tom 1 - recenzja
Dodane: 13-02-2011 12:21 ()
Zbiór opowieści zaczerpniętych z japońskiego folkloru podany w formie mangi? Czemu nie? „Pitu pitu”, czyli swobodna wariacja na temat ludowych podań.
Niewielki, dobrze wydany tomik kryje w sobie historie, które równie dobrze mogłyby być snute przez dziadków wnuczętom. Niniejsza pozycja to nie tylko przybliżenie polskiemu czytelnikowi japońskich legend. Autor przetworzył pierwowzory, dostosowując je do dzisiejszych realiów, umieszczając akcję we współczesnym mieście czy mieszkaniu. Umiejętnie żonglując pierwiastkiem realizmu i tym, co irracjonalne, zamknął w krótkich formach tajemnicze, niekiedy zabawne, a czasem po prostu dziwaczne historie. Co ciekawe, zazwyczaj zetknięcie się niewytłumaczalnego z realnym następuje w sytuacjach banalnych. W świecie „Pitu pitu” staruszki prowadzące sprzedaż obnośną syren nie są niczym niezwykłym.
Graficzna strona komiksu odzwierciedla wiernie klimat narracji. Rysownik świadomie używa kontrastów, zestawiając kunsztowne, pieczołowicie wykończone formy z elementami szkicowymi, niekiedy sprawiającymi wrażenie wręcz niedbałych. Widać to zwłaszcza w ujęciu postaci ludzkich, często niemal płaskich, niekiedy nieco groteskowych. Sprawiają one wrażenie przyklejonych do tła, choć oczywiście nie ma tu mowy o sztafażu, lecz zamierzonym działaniu twórczym. Nie można uznać „Pitu pitu” za arcydzieło rysunku, zwłaszcza że w niektórych momentach kadry nie trzymają ogólnie przyzwoitego poziomu, jednakże swobodne operowanie zarówno zamaszystymi, uproszczonymi formami jak i drobiazgowe wykończenie istotnych elementów należy zaliczyć na plus.
Ogromną rolę w epizodach wypełniających „Pitu pitu” odgrywa natura. Stanowi ona niekiedy jedynie tło dla opowieści, zazwyczaj jednak ma decydujące znaczenie dla narracji. Przyroda w dziele Igarashiego jest z jednej strony naturalnym środowiskiem człowieka, stanowiącym wraz z nim zamkniętą, harmonijną całość. Z drugiej - tajemniczą, odrębna rzeczywistość, rządząca się własnymi prawami, której ludzie nie są w stanie pojąć. Jednocześnie narracja bardzo mocno osadzona jest w mieście, traktowanym nie tylko jako scena, ale i pośredni uczestnik opisywanych zdarzeń.
Jak w każdym zbiorze opowieści, tak i w „Pitu pitu” znajdują się historie mniej lub bardziej interesujące. Tomik polecam głównie jako kulturoznawczą ciekawostkę - pozwala ona lepiej poznać niezwykle złożoną kulturę Japonii, kraju jednocześnie silnie zakorzenionego w tradycji i śmiało kroczącego po ścieżce postępu.
Tytuł: "Pitu pitu" tom 1
- Autor: Daisuke Igarashi
- Tłumaczenie: Radosław Bolałek
- Wydawca: Hanami
- Data publikacji: 10.2010 r.
- Format: 150 x 210 mm
- Ilość stron: 256
- Oprawa: miękka
- Papier: offset
- Cena: 32 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...