"Asteriks legionista" - recenzja
Dodane: 23-09-2011 19:10 ()
Co jest jednym z wielu sposobów relaksu niezłomnych Galów? Poza polowaniami na dziki są to niewinne potyczki oraz wymiana uprzejmości z Rzymianami, których drogi nieopacznie krzyżują się ze ścieżkami Asteriksa i Obeliksa. Co jednak, jeśli bohaterowie galijskiej wioski będą zmuszeni zasilić wrogą armię w walce z... Rzymianami?
Uczucie miłości to potężny narkotyk potrafiący omotać każdego, a w szczególności nieśmiałego siłacza, wrażliwego na piękno kobiece i otaczającą go naturę. Oczarowany urokiem Falbali kompan Asteriksa markotnieje na widok dzików, nie mogąc przełknąć nawet kęsa pieczystego mięsiwa. Kiedy dziewczyna wyznaje, że jest zaręczona, serce Obeliksa zostaje rozbite na tysiąc kawałeczków. Pomimo tego, z morzem łez w oku, postanawia wyruszyć z pomocą konkurentowi do ręki Falbali. Jakże szlachetna postawa. Pech w tym, że Tragikomiks został przymusem wcielony do armii Cezara, walczącej w północnej Afryce ze zwolennikami Scypiona. Dla dwóch niezwyciężonych Galów nie ma to jednak żadnego znaczenia, bowiem jak są Rzymianie to jest zabawa...
Nie będę ukrywał, iż "Asteriks legionista" to album, do którego wracałem wielokrotnie odkąd tylko po raz pierwszy ukazał się na polskim rynku w 1993 r. Perypetie postaci wykreowanych przez Uderzo, a nakreślonych ręką Goscinnego zawsze sprawiały mi sporo frajdy. Niniejszy tom jest pod tym względem wyjątkowy. Twórcy wpadli na niecodzienny pomysł wcielenia bohaterów do rzymskiej armii - powodując tym samym lawinę komicznych sytuacji i wyśmienitych żartów, wywołujących rozległy ból brzucha ze śmiechu. Pobyt w zamorskiej kolonii nie ograniczył się jedynie do standardowych relacji na linii legioniści-Galowie. Rzymian ukazano z wrażliwszej niż dotychczas strony - jako mało poetycznych niszczycieli przyrody, wiecznie zakochanych lub mających problemy z nadciśnieniem służbistów. To jednak nie koniec pozytywów, bowiem autorom udało się zapełnić drugi plan galerią nie mniej interesujących postaci, którzy samym sposobem bycia przyprawiają o dobry humor. Nie zabrakło flegmatycznego Bryta, walecznego Gota, dumnego Greka czy zdezorientowanego Egipcjanina. Mini kreacje poszczególnych cudzoziemców mocno zapadają w pamięć, niekiedy spychając w cień głównych bohaterów misji ratunkowej.
Miłośnicy cyklu mają niepowtarzalną okazję zapoznać się z reedycją przygód Asteriksa i Obeliksa w odnowionej szacie kolorystycznej. Tak jak w poprzednich tomach wydanych w tym roku można podziwiać kunsztowną kreskę Goscinnego obleczoną paletą nowych barw. Różnica pomiędzy obydwoma wersjami jest piorunująca, wyblakłe odcienie są bardziej nasycone i żywe. Niestety razi zmiana tłumaczenia niektórych dialogów czy imion postaci - chociażby Egipcjanin został przechrzczony na Kortenis zamiast Kortnatenis, a niektórzy jego druhowie zyskali całkowicie nowe miana. Zabieg translatorski dla jednych może okazać się wyłącznie kosmetycznym retuszem, dla drugich radykalną zmianą na gorsze.
Popularność "Asteriksa legionisty" zaowocowała również wykorzystaniem wątku Falbali i Tragikomiksa na potrzeby animacji „Asteriks kontra Cezar”, która została wyprodukowana w 1985 roku. Chyba nikogo nie trzeba więcej przekonywać, iż warto sięgnąć po niniejszy albumem, który bawi i śmieszy bez znaczenia czy czyta się go po raz pierwszy czy setny. Gorąco polecam.
Tytuł: "Asteriks legionista"
- Scenariusz: Rene Goscinny
- Rysunek: Albert Uderzo
- Tłumaczenie: Jolanta Sztuczyńska
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 8/2011
- Stron: 48
- Format: 215x290 mm
- Oprawa: miękka
- Druk: kolor
- Wydanie: IV
- Cena: 19,99 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...