"W poszukiwaniu Ptaka Czasu": "Droga Łowcy" - recenzja
Dodane: 23-11-2010 06:50 ()
Zapaść rynku ponoć w pełni, ale mimo to rok 2010 obfitował w liczne znakomite tytuły, wśród których nawet najwybredniejszy koneser IX Muzy znalazłby coś dla siebie. „Podniebny Orzeł”, „Rozbitkowie Czasu”, „Narodziny rewolwerowca” „Księga Rodzaju” czy „Secret War” – to tylko część spośród godnych uwagi tegorocznych premier. Okres ten wypada uznać za szczególnie udany w kontekście spolszczania dorobku Regisa Loisela, osobowości całkiem nieźle znanej nadwiślańskiemu czytelnikowi.
Zbiorcze wydanie „Składu głównego” prędko zyskało opinię jednego z najważniejszych tytułów sezonu. Jakby tego było mało, w ofercie Egmontu znalazło się miejsce również dla kolejnej pozycji sygnowanej nazwiskiem wspomnianego twórcy. „Droga Łowcy”, bo o tym tytule mowa, to dzieło Loisela jedynie w stopniu pośrednim. Bowiem zaabsorbowany innymi projektami (m.in. wzmiankowanym „Składem głównym”) przy serii poprzedzającej macierzysty cykl „W poszukiwaniu Ptaka Czasu” udzielał się „jedynie” jako konsultant, autor szkiców koncepcyjnych oraz... umieścił nazwisko na albumie, zachęcające wielbicieli Pelissy do sięgnięcia po ów tytuł. Zastępujący go w tej roli Vincent Mallié (do spółki z kolorystą François Lappiere) radzi sobie jednak znakomicie; stąd też jedyny w swoim rodzaju klimat Akbaru z unikalną fauną i florą zostaje w pełni zachowany. Pomimo delikatnego spadku formy przy okazji poprzedniego tomu („Księga bogów”) udział w niniejszym projekcie Le Tendre’a zapewnia fabularne doznania porównywalne z lekturą zaistniałego przed laty „Łowcy”. Z tą różnicą, że w tym przypadku czytelnik zyskuje okazję zaznajomienia się z chwilą, gdy żądny rycerskiej sławy Bragon (a jeszcze bardziej „kiecki” pewnej szczodrze obdarowanej przez naturę młodej czarodziejki) po raz pierwszy napotkał swego mentora. I to właśnie na tym epizodzie koncentruje się treść „Drogi Łowcy”, pozycji którą z pełnym przekonaniem wypada uznać za jedną z ciekawszych w ofercie Egmontu A.D. 2010.
Wspomnianego rycerza raczej trudno byłoby uznać za postać charakterologicznie wielowymiarową; niemniej zdaje się on ewoluować w przekonującym kierunku. Tak fizycznie, jak i mentalnie, młodzik o twardych pięściach, a przy okazji imponującej woli walki, sukcesywnie przeistacza się w dojrzalszego osobnika coraz bardziej przypominającego Bragona z pierwotnego cyklu „W poszukiwaniu...”. Podobnie jak w poprzednich częściach także i tu dają o sobie znać fanatyczni wyznawcy „znaku”. Irytujący sekciarze jak zwykle mierzą wysoko nie przebierając przy tym w środkach. Tym razem ich celem staje się osławiony łowca polujący pośród rozległych przestrzeni puszcz Akbaru. Bragon i jego towarzysze noszą się wobec niego z własnymi planami, a to staje się zalążkiem konfliktu, który wypełni sceny kulminacyjne tegoż albumu. Niby nic odkrywczego, a jednak staje się dla realizatorów okazją do popisu swymi umiejętnościami – zarówno pod względem ilustracyjnym jak i dramaturgicznym.
W zestawieniu z poprzednimi tomami serii „Droga Łowca” wypada bardziej kameralnie. Jednak i tu nie brak przekonujących osobowości (m.in. sam tytułowy Łowca). Natomiast rola Mary uległa niemal zupełnej marginalizacji. Z pozoru tylko homogeniczna scenografia, której rolę pełni akbaryjska puszcza tętni licznymi przejawami życia w postaci wymyślnych i z reguły niebezpiecznych stworzeń oraz dziwacznej roślinności. To zresztą jedna z najbardziej charakterystycznych cech tegoż uniwersum od lat przyciągająca doń kolejne rzesze czytelników. Struktura opowieści raczej zawiedzie zwolenników wielowątkowości. Pod tym względem fabuła jest (poza nielicznymi wyjątkami) w miarę jednorodna, skoncentrowana na nieco zdezorientowanym Bragonie. Rozmach kompozycyjny, znakomicie uchwycone zbliżenia, mimika głównych postaci, dynamika ujęć, wizerunek obecnych tu postaci (m.in. „tatarscy” pomagierzy sekciarza) – wszystko to ukazano wręcz bezbłędnie. Niestety gorzej z kolorystyką położoną tu jakby nieco zbyt płasko i jednolicie. Trochę tęskno za epoką, gdy barwy w komiksach opracowywano za pomocą tradycyjnych form bez użycia komputera. Być może pracochłonne, ale z pewnością znacznie bardziej cieszące oko.
Mankamentem fabularnym może wydać się odczucie rozmycia wątku głównego – tj. zagrożenia ze strony fanatycznej sekty, tak obiecująco zapowiadającej się w „Przyjacielu Javinie”. Proces postępującej formacji głównego bohatera to niestety chyba nieco za mało by zadowolić rozbestwionego mnogością znakomitych tytułów czytelnika. Zwłaszcza, że w macierzystym cyklu rychle nadciągający moment wyzwolenia złowrogiego boga Ramora jawił się całkiem przekonująco. Mimo wszystko ogólne odczucie z lektury jest jak najbardziej pozytywne.
Ogromnie cieszy okoliczność, że na kolejny album tej serii nie musieliśmy czekać dłużących się niemiłosiernie ośmiu lat (bo tyle właśnie wyniosła luka pomiędzy publikacją „Przyjaciela Javina” i „Księgi bogów”). A to skłania ku nadziei, że jeszcze przed planowanym w 2012 roku końcem świata mamy szansę doczekać się czwartej odsłony prequelu „Poszukiwań...”. O ile bóstwa jukatańskich Majów okażą się łaskawe, odpuszczając nam ów nagłośniony medialnie kataklizm, istnieją realne przesłanki, że odpowiedzialny za ten cykl zespół twórczy zafunduje nam jeszcze niejedną „wycieczkę” do krainy Akbaru. I oby tak się stało, bo „Droga Łowcy” zachęca do podążania wytyczonym w tym albumie fabularnym szlakiem.
Tytuł: „W poszukiwaniu Ptaka Czasu": "Droga Łowcy”
- Scenariusz: Le Tendre i Loisel
- Pomysł graficzny: Loisel
- Rysunki: Vincent Mallié
- Kolory:François Lappiere
- Przekład z języka francuskiego: Wojciech Birek
- Wydawca: Egmont Polska
- Data publikacji: październik 2010 r.
- Okładka: miękka
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Format: 210x290 mm
- Liczba stron: 72
- Cena: 35 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...