"Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód - Zachód" - recenzja
Dodane: 17-11-2010 16:19 ()
Po północy i południu nadszedł czas na wschód i zachód, a po udanym debiucie książkowym, na kolejną książkę, która jak to z drugimi częściami bywa mogła podtrzymać albo zburzyć pozytywne wrażenie wywołane przez początek historii. Z przyjemnością mogę powiedzieć, że „Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód – Zachód”, choć może nie tak dopracowane, jak tom pierwszy, z pewnością nie zawiodą czytelnika, któremu przypadł do gustu pierwszy zbiór opowiadań Roberta M. Wegnera.
Tom ponownie podzielony jest na dwie połowy odpowiadające dwóm kolejnym stronom świata. Akcja części „Wschód. Strzała i wiatr” toczy się na pogranicznych stepach imperium meekhańskiego, w miejscu, gdzie młoda dziewczyna w zbroi nie budzi niczyjego zdziwienia, bo wszak trzeba się bronić, a wolne czaardany – oddziały jazdy – darzone są powszechnym szacunkiem mieszkańców. Fabuła rozwija się właśnie wokół perypetii takiego czaardanu, dowodzonego przez Genno Laskolnyka, legendarnego byłego generała armii meekhańskiej. Wartości takie jak lojalność wobec towarzyszy czy niezależność prezentowane są tu w superlatywach na tle nadchodzącego konfliktu z koczowniczymi plemionami Se-kohlandczyków. Z kolei areną wydarzeń części drugiej, noszącej tytuł „Zachód. Sztylet i morze”, jest portowe miasto Ponkee-Laa, niezależne od Meekhanu, choć połączone z nim więziami historycznymi. Oprócz rozgrywek natury kryminalno-politycznej można tu dowiedzieć się więcej o wymyślonym przez autora panteonie bogów, jego historii i wpływie na losy świata.
Można powiedzieć o drugim tomie opowieści Wegnera, że kontynuuje, a nawet rozwija jeszcze bardziej zarówno zalety, jak i wady pierwszej odsłony historii. W pierwszej, żołnierskiej połowie jest prawie tyle samo zdrowego patosu i surowości, co w opowiadaniach o Północy, a jednocześnie widać też zarysowujące się postaci, które z pewnością przyciągają uwagę czytelnika i będą wypatrywane z ciekawością w kontynuacji opowieści. Z kolei druga część książki poniekąd mnie zaskoczyła. Można tu wręcz mówić o porzuceniu wiodącego motywu obu tomów. Owszem, opisywane w tej części miasto znajduje się za zachodniej granicy imperium, ale fakt ten nie odgrywa niemalże żadnej roli, zaś Meekhan wspominany jest tu prawie wyłącznie w kontekście historycznym. Jeśli dodamy do tego fakt, że bohaterami tych opowiadań nie są żołnierze czy wojownicy, ale złodzieje i członkowie półświatka, można dojść do wniosku, że są to ciekawe, satysfakcjonujące historie - kompletnie jednak niepasujące do tej książki. Owszem, nietrudno domyślić się, że przedstawione w tej części tomu wydarzenia i postaci odegrają znaczącą rolę w przyszłej - zapowiedzianej już przez autora - kontynuacji. Szkoda tylko, że jeszcze bardziej niż w przypadku „Południa” z poprzedniego tomu, Wegner odszedł tu od cieszącej oko czytelnika formuły tekstu.
W tych utworach, podobnie jak w pierwszym tomie, widać wyraźnie, że autor doskonale czuje się w swoim rozpoznawalnym bezbłędnie stylu konstrukcji opowiadań – dwutorowej, achronologicznej narracji, przeplatającej bezpośredni opis wydarzeń i ich relację. Choć to styl bez wątpienia atrakcyjny, przy drugim tomie opowiadań staje się już nieco monotonny, dlatego pozostaje mieć nadzieję, że w zapowiadanej kontynuacji powieściowej Wegner rozwinie skrzydła nie tylko w kreacji świata, której tu mieliśmy już zaczątek, ale też w warstwie literackiej.
Tytuł: "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wschód-Zachód"
- Autor: Robert M. Wegner
- Seria: Fantastyka z plusem
- Wydawca: Powergraph
- Termin wydania: wrzesień 2010
- ISBN: 978-83-61187-16-5
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Format: 125 x 195 mm
- Liczba stron: 688
- Cena: 34 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...