„Solomon Kane” - recenzja
Dodane: 20-08-2010 09:39 ()
Solomon Kane to historia o nawróceniu i odkupieniu win, praktycznie rzecz biorąc prawie „biblijnie” ujęta. Prawie, ponieważ Hadida, który jest producentem Kane'a, uwielbia makabryczne kostiumy, ostrą charakteryzację i koszmarne stwory wypełzające z rozmaitych zakamarków. I w tym filmie mamy kilka dobrze wystylizowanych kreatur, które właśnie nie pozwalają zapomnieć, że mamy do czynienia z adaptacją komiksu.
Fabuła ulokowana jest w XVII wieku, czas płaszcza i szpady. Dodajmy do tego to, że wszystkie czarownice, czarnoksiężnicy, wilkołaki, wampiry, magia i nekromancja istnieją. I oto świat Kane'a. Film jest zrobiony świetnie, kostiumy i fabuła są też niesamowite i zaskakujące. Klimat dark fantasy dla tych, co grają w gry fabularne, może to być podobne do „Monastyru".
Trzeba też przyznać, że twórcy filmu wykonali świetną robotę: przemycili w obrazie, z którego gatunku utwory rzadko bierze się na serio, masę pozytywnych, poważnych wartości — w dzisiejszym społeczeństwie często odrzuca się właśnie te konserwatywne wartości. Szczególnie gdy film jest z gatunku tych „poważnych". Jednakże krytycy obawiają się nastawać na te poważne obrazy, by nie narazić się na ośmieszenie. Rezygnują z badania „drugiego dna". To pozwala widzowi, który natknie się na ten film, ocenić go samemu bez pomocy krytyków.
Kane jest na początku człowiekiem złym, zepsutym do szpiku kości, jest pazerny, chciwy, jest bandytą, mordercą, zabija bez mrugnięcia okiem i z widoczną przyjemnością. Do czasu kiedy na własne oczy przekonuje się, że istnieje piekło. Przychodzi dzień, w którym po Kane'a upomina się szatan i do Solomona dociera prawda, że jednak istnieje ktoś, kto rozliczy go za wszystkie jego doczesne uczynki. Solomon ucieka - o dziwo skutecznie - przed windykatorem i zaszywa się w klasztorze. Żyje w strachu przed piekłem. Mury klasztorne chronią go przed Złym. Solomon postanawia być „dobrym człowiekiem”, „człowiekiem pokoju”. Czy nastąpiła w nim autentyczna przemiana, czy nawrócił się, czy też po prostu jest tchórzem i woli się nie wychylać poza klasztorne mury? Jak długo uda mu się być „człowiekiem pokoju” i z jakim skutkiem dowiedzą się ci, którzy film obejrzą.
Ostrzegam - jak pisałem wyżej, to film o nawróceniu i odkupieniu win - jest tutaj dużo powiązań z religią, co niektórym może się nie spodobać, aczkolwiek sam film nie jest tym na siłę przesycony. Owszem są elementy religii, ale film, że tak się wyrażę, nie rzyga nią. Po przeczytaniu kilku komentarzy na różnych portalach stwierdzam, iż zdania na temat filmu są mocno podzielone. Jedni uważają film za patetyczny i nudny inni zachwalają. Jedni wskazują na nierealistyczne zdarzenia, inni wychwalają realizm, nie zauważając lub usprawiedliwiając te nierealistyczne — ale bądźmy szczerzy — jak można zrobić realistyczny film fantasy czy akcji bez nierealistycznych zdarzeń i sytuacji, gdy bohaterowie w biały dzień wkradają się do twierdzy i rozbijają załogę? To jest epickie. To jest akcja. To jest akcja w fantasy.
Według mnie film jest bardzo dobrze zrobiony, promuje dobre wartości, jest ogólnie wart obejrzenia, zaskakuje i naprawdę, jest miłym sposobem na spędzenie około 2 godzin swego życia. Szkoda tylko, że z tego, co wiem — jest niezbyt popularny i mało znany. Polecam obejrzenie Solomona Kane'a. To naprawdę dobry film.
9/10
Tytuł: Solomon Kane
- reżyseria: Michael J. Bassett
- scenariusz: Michael J. Bassett
- premiera: 16 września 2009 (Świat)
- produkcja: Czechy, Francja, Wielka Brytania
- gatunek: Fantasy, Przygodowy, Akcja
- czas trwania: 104 minuty
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...