"Początek nieszczęść królestwa" - recenzja

Autor: Chemick Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 12-08-2010 12:04 ()


 

Pierwsze skojarzenie na widok okładki to „Assassin's Creed”. Patrząc na pierwszą stronę, nie domyśliłem się, że chodzi o XVII-wieczną Polskę, zwłaszcza, że nie skojarzyłem tytułu z postacią Jana Kazimierza. Więcej zrozumiałem, gdy doczytałem ostatnią stronę okładki – zapowiadała się dynamiczna powieść kryminalna, osadzona w realiach historycznych, okraszona drobną ilością magii – dla mnie bomba.

Tom wydany przez Fabrykę Słów dość ładnie, choć ilustracje w środku są tylko symboliczne, na początku każdego rozdziału. Ale przecież książka ma służyć do czytania, a nie oglądania obrazków. „Początek nieszczęść królestwa” to po „Za garść czerwońców” druga powieść autora, osadzona w tych samych realiach co pierwsza. Obie książki mają wspólnego głównego bohatera i są dość mocno ze sobą powiązane. W „Początku...” pojawiają się postaci, które w żaden sposób nie są wprowadzane, a autor najwyraźniej zakłada, że czytelnik już je zna – jak na przykład osoba wachmistrza Mroczka. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że książce brak jakichkolwiek informacji, że było coś wcześniej. W konsekwencji czytelnik może oczekiwać kompletnego wprowadzenia w świat. Brak informacji o poprzedniej części nie dziwi jednak aż tak, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że wydała ją Supernowa. Szkoda tylko, że zmieniając wydawcę, autor nie uwzględnił związanych z tym powikłań.

Lektura nie wciąga. Nie jest to książka, dla której byłbym skłonny zarwać noc, żeby ją doczytać do końca. Mimo że nie męczy, czyta się dość lekko, to jednak nie przykuwa do siebie. Sama fabuła skupiona jest wokół jednego centralnego wątku, który wcale nie jest skupiony na politycznych problemach ówczesnej Rzeczpospolitej. Wątek polityczny przewija się nieśmiało w pierwszej połowie książki, ale sprawia wrażenie doklejonego nieco na siłę, gdyż brak istotnych powiązań z głównym problemem. Całość podczas lektury sprawiała wrażenie, jakby ktoś w niezbyt udany sposób próbował połączyć w jedną kampanię dwie różne przygody, a efekt tej rozgrywki spisał w postaci książki.

Prolog pozwala nam poznać Zygmunta Szeptyckiego, który na koniec prologu ginie, a wydarzenia, które dzieją się w międzyczasie pozwalają później zrozumieć czytelnikowi wiele elementów układanki, które główny bohater musi skrupulatnie odkrywać. Psuje to przyjemność z lektury, bo zagadki właściwie nie ma, zwłaszcza od momentu, gdy wątek polityczny okazuje się być definitywnie zamknięty. Wszystko więc okazuje się być mało wciągające i zmagania królewskiego instygatora śledzi się bez zaangażowania. Zwłaszcza, że główny bohater wydaje się być postacią niezbyt dopracowaną, pozbawioną przeszłości, z mało skomplikowanym planem na „całe wspaniałe życie”. Jedynym wyłomem w tej prostej wizji jest jego finałowe zmaganie, gdzie okazuje się, że ma on jakąś przeszłość, a niektórzy kwestionują nawet jego człowieczeństwo. Zatem perspektywy na przyszłość są, jest nadzieja, że będą kolejne książki o królewskim instygatorze, po które sięgnę, przede wszystkim z wrodzonej ciekawości, czy ten potencjał zostanie wykorzystany.

Zapowiedzi zawarte na ostatniej stronie okładki okazują się mieć niewiele wspólnego z tym, co znajdujemy w środku książki. Problemy Rzeczpospolitej stanowią tutaj jedynie tło dla fabuły, a magii jest więcej niż zdaje się sugerować wprowadzenie. Nie jest to powieść ani o walce o dobro królestwa, ani o „sekretnej wojnie agentów”, lecz raczej o herezjach pleniących się w zakonach XVII-wiecznej Polski. Całość przypomina to, czym uraczył nas Sapkowski w „Trylogii husyckiej”, więc jeśli ktoś chciałby wrócić w podobne klimaty, to będzie prawie zadowolony. Prawie robi jednak wielką różnicę.

Całość rozczarowuje. Książkę w zasadzie można przeczytać, pozostaje tylko pytanie „po co?”. Głównymi jej odbiorcami mogą być osoby, które szukają inspiracji do stworzenia przygody do „Dzikich Pól” lub fani pierwszej części przygód Joachima Hirsza, dla których powrót do znanego i lubianego świata, niosący odpowiedzi na szereg pytań, okaże się ciekawy. Pozostałym książka raczej nie przypadnie do gustu.

 

 

Tytuł: Początek nieszczęść królestwa.

Autor: Robert Foryś

Wydawca: Fabryka Słów

Data premiery: 11.06.2010 r.

Wymiary: 125x195 mm

Liczba stron: 312

Oprawa: miękka

ISBN: 978-83-7574-248-0

Cena: 29,90 zł


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...