"Brama Zdrajców" - recenzja

Autor: Argante Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 20-07-2010 13:22 ()


„Brama Zdrajców”, kolejny tom cyklu Anne Perry o małżeństwie detektywów z wiktoriańskiej Anglii, w epoce przemian spowodowanych rozwojem kolonializmu, to oczywiście kryminał. Poza zagadką do rozwikłania powieść zawiera jednak wystarczająco wiele szczegółów związanych z życiem codziennym bohaterów i jego tłem kulturowo-politycznym, by można ją było nazwać także powieścią obyczajową. Być może właśnie umiejętność sprawnego łączenia kryminału, romansu, powieści obyczajowej i historycznej zapewniło autorce tak dużą popularność - mimo nieco drewnianego języka i prostej konstrukcji postaci jej powieść przyjemnie się czyta. Gatunki wymieszane są zaś w takich proporcjach, że historia - co w ogólnym rozrachunku stanowi raczej plus - odgrywa w książce istotną rolę, będąc dla bohaterów - czasem może zbyt irytującą - nauczycielką życia.

Irytującą, bo powieść cierpi na częstą przypadłość, którą można ochrzcić jasnowidztwem etyczno-światopoglądowym. Bohaterowie doskonale widzą ciemne strony wiktoriańskiej Anglii, w której przyszło im żyć - pozytywni bohaterowie są przeciwni narzucaniu młodej afrykańskiej cywilizacji angielskich reguł kulturowych i gospodarczemu wykorzystywaniu tubylców; pozytywne bohaterki łączą zaś cnoty idealnej pani domu, witającej męża ciepłą kolacją w miłej domowej atmosferze, z buńczucznością pierwszych emancypantek, ośmielających się mieć poglądy polityczne w czasach, gdy damie czytać gazet nie wypada. Powieść wiernie odtwarza realia epoki, ale narrator od czasu do czasu wtrąca oceny, tak że czytelnikowi trudno oderwać się od współczesności i zadomowić w pieczołowicie odtworzonym w powieści XIX wieku. Główny bohater książki, nadkomisarz Thomas Pitt, zanim dzięki swym talentom śledczym doczekał się awansu, był gajowym, któremu zdobycie wykształcenia umożliwiła przypadkowa znajomość z arystokratą - i na wszelkie 'uprzedzenia klasowe' patrzy chłodnym okiem człowieka XXI wieku. Jego żona, Charlotte Pitt, pełniąca w powieściowym śledztwie istotną rolę pomocniczą, sprawia wrażenie, jakby od czasu do czasu porównywała swoje czasy z tymi, w których dane jest żyć Anne Perry. Wszystko to trochę zgrzyta.

Niemniej to historia nadaje książce specyficzny klimat - spotkania klubowe, towarzyskie wizyty, przyjęcia wieczorowe stanowią tło śledztwa, a między pytaniami i odpowiedziami przewijają się detale związane z ubiorem czy przyrodą. Życie bohaterów ma swój ustalony rytm, po tym, czym ktoś częstuje cię na śniadanie, możesz poznać jego pozycję społeczną, a na niezapowiedzianej wizycie w trakcie spaceru wypada zabawić nie więcej niż kwadrans. Pitt podejmuje się zadania ustalenia przyczyn śmierci sir Arthura Desmonda z powodu zobowiązań, które można nazwać rodzinnymi - prosi go o to przyjaciel, a może wręcz przybrany brat. Sam zmarły, zgodnie z pogłoskami, miał szczególnie uciążliwy w jego środowisku problem z mówieniem o rzeczach, których nikt inny by nie wspomniał. Na lekceważenie konwenansów mogą sobie pozwolić tylko najbogatsi, jak lady Vespasia Cumming-Gold, bohaterka innej powieści Perry, odgrywająca istotną rolę także w „Bramie Zdrajców”. Wykroczenie przeciw zasadom lojalności rodzinnej, czy niedająca się załagodzić różnica poglądów politycznych mogą doprowadzić do zerwania narzeczeństwa, a najdrobniejszy gest czy zmiana tonu głosu wymagają interpretacji. W tle zaś majaczy barwny, tajemniczy Czarny Ląd, kolonialna Afryka, po której niedawno jeszcze kroczył Livingstone, a która teraz jest ośrodkiem międzynarodowego konfliktu i miejscem intryg politycznych; Pitt, wplątany w ich sieć, zmuszony jest prowadzić jednocześnie dwa śledztwa, do których później dołącza trzecie. Zgodnie ze znaną literacką regułą opowieść nie pokazuje wszystkiego, najbarwniejsze zakątki świata pojawiają się tylko w rozmowach, co pomaga stworzyć realistyczną atmosferę - tak że powieść powinna ucieszyć cierpiących na bezsenność miłośników czasów królowej Wiktorii.

Jeśli „Brama Zdrajców” jest przede wszystkim kryminałem, to kryminałem nietypowym. Wielbicieli gatunku można uspokoić zapewnieniem, że książka spełnia podstawowy wymóg dobrej powieści-zagadki - nie jest łatwo przewidzieć, co nastąpi za chwilę i, oczywiście, kto zabił. Z drugiej strony, czytelnik, który podczas lektury lubi prowadzić samodzielne śledztwo, może poczuć się nieco zawiedziony: informacje przekazywane są w taki sposób, że trudno jest odkryć jakiś element rozwiązania przed panem Pittem. Wiele przesłanek wiąże się też z samym wiktoriańskim Londynem, którego zakamarki bohaterowie znają lepiej niż przeciętny odbiorca opowieści o ich losach, co również utrudnia wyciąganie wniosków. Zagęszczenie zagadek w książce wybija się jednak ponad przeciętną, tak że powinna spotkać się z życzliwym przyjęciem czytelnika powieści spod znaku Agathy Christie, niezrażonego przez wspomniane wyżej cechy i pragnącego się dowiedzieć, co to za brama i kim są zdrajcy.

Tu trzeba jednak wspomnieć, że jeśli chodzi o zdrajców i bramę, tytuł został przełożony dość niefortunnie - czy raczej: niefortunnie się stało, że został przełożony. Tytułowa „Brama Zdrajców” to nie element charakterystyczny dla powieści, ale znany punkt Londynu - wejście do więzienia w Tower. Nie chodzi już nawet o to, że nazw geograficznych raczej się nie tłumaczy, ale o wrażenia czytelnika, który, chcąc nie chcąc, oczekuje podczas lektury pojawienia się jakichś tajemniczych, stworzonych przez spiskowców wrót. Niby dobry kryminał ma odwodzić uwagę czytelnika od sedna sprawy tak długo, jak się da, ale w tym przypadku lepiej może było rozwiązać tę kwestię jakoś inaczej - choć ostatecznie w dużej mierze jest to kwestia gustu i nie można potraktować tego jako poważnego zarzutu w stosunku do książki.

W paru punktach można mieć zastrzeżenia, powieść Perry nie jest też, przyznajmy, dziełem ambitnym, ale świetnie się sprawdza jako wakacyjne czytadło, także jeśli czytelnik nie zna poprzednich tomów serii. „Brama Zdrajców” podczas lektury nie nudzi, a bardzo rzadko irytuje. Jest lato, a na kartach książki pojawia się chłodna, angielska jesień, z nieodłączną mgłą i skrzypieniem kół powozów, tak że zajrzenie do książki może pomóc odpocząć od upału za pośrednictwem autosugestii. A jeśli ktoś czytał poprzednie części i podobały mu się, niech sięgnie po nią tym bardziej.

 

 

Tytuł: Brama zdrajców

Autor: Anne Perry

Wydawca: Zysk i S-ka

Data wydania: 18.05.2010 r.

Oprawa: miękka

Cena: 29,90 zł


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...