"Rydwan bogów" - recenzja

Autor: Kamil Shiroi Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 27-04-2010 13:34 ()


 

Weźmy dowolne dwa państwa, np. Polskę i Egipt. Dodajmy do tego szczyptę magii i kilka innych niezwykłości. Wymieszajmy to wszystko na kilkuset stronach i podajmy. Z takim produktem „kuchni literatury” miałem ostatnio kontakt.

„Rydwan bogów” jest debiutem Aleksandra Kowarza, co na początku przyjmowałem z obawami, spodziewając się nieciekawej historii, przeciętnych bohaterów, a przede wszystkim braku tego czegoś, co sprawiłoby, że książka by mnie pochłonęła. Przełamałem się i...

Opowieść dzieli się na dwie części, które są opisywane równolegle. Po jednej stronie mamy starożytną historię Sefiana – kapłana świątyni Horusa, wysłanego z misją ochrony i dostarczenia do celu tytułowego przedmiotu, oraz jego syna, natomiast po drugiej mamy Andrzeja Stawickiego, polskiego fotoreportera, który właśnie wrócił z pełnego okropności Iraku i postanowił ukoić nerwy w Kazimierzu Dolnym. Mimo różnicy kilku tysięcy lat obie historie z czasem okazują się nie do końca niezależne od siebie.

Warto na chwilę zatrzymać się przy pierwszoplanowych bohaterach. Andrzej Stawicki – główna postać powieści, jest postacią lekko chaotyczną, niekonsekwentnie poprowadzoną przez autora. Fotoreportera poznajemy jako osobę zmęczoną pobytem w Iraku oraz rozwodem i śmiercią byłej żony. W Kazimierzu Dolnym poznaje Izę, w której się zakochuje, spotyka dawnych przyjaciół: egiptologa Antoniego Orańczaka i jego pomocniczkę Annę, a także poznaje nowych ludzi – niekoniecznie przyjaźnie nastawionych. Wraz z nimi rozpoczyna przygodę, która ukaże tę zmienność, niespójność i nielogiczność zachowania Andrzeja. Z kolei inne postacie wydają się dość zwykłe. Ot, mamy Izę: wesołą, pozytywnie nastawioną osóbkę, Antoniego – zakochanego w swojej pracy starszego już profesora oraz pozostałych ludzi, którzy zachowują się całkowicie standardowo. Z tłumu szarych postaci warto jeszcze wyłonić Tomasza Wysockiego - franciszkanina, który kompletnie nie zachowuje się jak mnich. To chyba jeden z nielicznych bohaterów, którzy głębiej zostają w pamięci. Dlaczego? Cóż, warto sprawdzić samemu.

Co się tyczy Sefiana i jego syna Achona oraz całej egipskiej historii, to nie można im niczego zarzucić. Ojciec i syn nie budzą żadnych wątpliwości, są wykreowani poprawnie. Wyruszają w podróż, podczas której dzieje się naprawdę dużo ciekawych rzeczy, Szczerze mówiąc, nieraz żałuję, że cała książka nie została im poświęcona, gdyż jest to najbardziej klimatyczna część powieści. W gruncie rzeczy fabuła jest naprawdę niezła. Znalazło się w niej sporo elementów zaskakujących czy też trzymających w napięciu. Rozwija się ona w dobrym tempie, choć odnoszę wrażenie, że można by ją nieco rozciągnąć. Znajdują się w niej, co prawda, gdzieniegdzie elementy, które wydają się niepotrzebne, lecz nie ma ich zbyt wiele. Tym, co zabolało mnie najbardziej, jest zakończenie. Wydaje się ono naciągane i lekko przesadzone – nie tego oczekiwałem.

Postawiłbym także zarzut narracji prowadzonej przez autora. O ile styl jest przyjazny i klarowny, to opisy wszelakich rzeczy zostały okrutnie skrócone, w wielu miejscach zanadto. Na szczęście wystarczają one do wyobrażenia całego świata przedstawionego, jednak wiele szczegółów trzeba sobie uzupełnić, bazując wyłącznie na własnej fantazji. Całą zaś książkę radzę czytać stopniowo, niż zapoznawać się z nią jednym tchem. Da wtedy więcej satysfakcji i zadowolenia z lektury.

Komu można polecić tę książkę? Jeżeli ktoś zaczyna swoja przygodę z literaturą fantasy, może się pokusić o tę pozycję. Dla bardziej doświadczonych czytelników będzie ona przeciętna. Ja osobiście nie uważam czasu spędzonego nad nią za stracony, jednak wątpię, abym kiedyś chciał wrócić do „Rydwanu bogów”.

 

 

Tytuł: Rydwan bogów

Autor: Aleksander Kowarz

Wydawca: Zysk i S-ka

Data wydania: 04.08.2009 r.

Liczba stron: 488

ISBN-13: 978-83-7506-283-0

Oprawa: miękka

Wymiary: 135 x 205 mm

Cena: 29,90 zł


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...