"Starcie Tytanów" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 12-04-2010 22:04 ()


Parafrazując słynną wypowiedź Ferdynanda Lipskiego, pochodzącą z przebojowej polskiej komedii, "Starcie Tytanów" to "gówno w błyszczącym dresie".

Nikt nie spodziewał się fajerwerków po nowej produkcji Louisa Leterriera ("The Incredible Hulk"), którą można określić mianem "mitologii dla ubogich". Mieszanka akcji, zmodyfikowanych na potrzeby filmu mitów, podanych na ogół w mocno okrojonym wydaniu (czyli przystępnym dla przeciętnego amerykańskiego widza), doprawiona drewnianym aktorstwem z lekką domieszką efektów specjalnych i scen batalistycznych na osłodę. Można uparcie twierdzić, że to tylko kino masowe, które w pierwszej kolejności ma bawić. Jednak bezmyślna bieganina po lesie połączona z licznymi tyradami nie daje przyjemności z oglądania, a "Starcie Tytanów" męczy już samą infantylnością wykonania.

Fabuła jest przewidywalna do bólu. Narodził się bohater, Perseusz, który ma przeciwstawić się wszechpotężnym bogom. Aby ocalić młodą księżniczkę Andromedę i Argos przed szczękami niepokonanego Krakena, wyrusza w typową "mission impossible", która pozwoli pokonać mu legendarną bestię i wyrównać rachunki z zapatrzonymi w siebie panami Olimpu. Twórcy nie silą się na oryginalność. Kolejne rozdziały wędrówki przywodzą na myśl walkę żołnierzy ze Scorponokiem na pustyni ("Transformers"), Dżiny to dalecy krewni Tusken Raiders, a wiedźmy sprawiają wrażenie mroczniejszej wersji Pale Mana z "Labiryntu Fauna". Kraken przyjemnie kojarzy się z Godzillą; jednak zdecydowanie wolę wersję morskiego potwora z "Piratów z Karaibów".

Po raz kolejny w roli zbawcy musimy oglądać Sama Worthingtona (czy Hollywood nie ma innych herosów?), który chyba chce wykuć sobie drogę do sławy dzięki siermiężnym kreacjom. Jest o nim głośno dzięki rolom w "Terminatorze: Ocalenie" (udany występ) i "Avatarze" (nijaki występ), ale o jego grze w "Starciu Tytanów" lepiej od razu zapomnieć. Pozostali aktorzy prezentują zbliżony poziom – niewiarygodne emocje, papierowe postaci, nadęte, a czasami obrażające inteligencję widza dialogi – to wątpliwe zalety widowiskowego kina kostiumowego. Szkoda, że jest ono tylko z nazwy kostiumowe, a nie posiada cech solidności niegdysiejszych produkcji. Lista płac obrazu jest pokaźna, począwszy od Liama Neesona i Ralpha Fiennesa, na aktorach odrodzonej serii o Jamesie Bondzie kończąc. Jak widać potencjał na hit był olbrzymi.  

Kontrowersje wzbudza także konwersja obrazu na format 3D. Nieudolna, niepotrzebna, mająca za zadanie jedynie sztuczne windowanie cen biletów. W trakcie scen statycznych można swobodnie zdjąć okulary – obraz niewiele różni się od tego w 2D. Jedynie napisy są rozmazane i to nie w każdym przypadku. Efekty 3D najbardziej widoczne są podczas dynamicznych scen akcji - ale to wszystko, na co było stać twórców. "Zmierzch Tytanów", w którym wykorzystano poklatkową animację (może już nieco trącić myszką), jawi się jako udane połączenie efektów i fabuły, czego nie można powiedzieć o remake’u.  

Porównując dwa tegoroczne obrazy bazujące na mitologii greckiej, "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Złodziej Pioruna" to odprężająca rozrywka z wyważoną akcją oraz humorem, natomiast "Starcie Tytanów" – niedorobiony produkt, kuszący widza kiepskimi efektami 3D. Autorzy X Muzy coraz częściej oferują nam toksyczne odpady filmowego recyclingu, do których bez wątpienia można zaliczyć dzieło Louisa Leterriera. W tym przypadku należy omijać kina z daleka i wybrać się na inną produkcję. Jeżeli koniecznie w trójwymiarze, to "Jak wytresować smoka" będzie idealnym kandydatem na relaksujący seans. 

5/10

                                                                                              Korekta: Ania Stańczyk

Tytuł: "Starcie Tytanów"

Reżyseria: Louis Leterrier

Scenariusz: Travis Beacham, Phil Hay, Matt Manfredi

Obsada:

  • Sam Worthington
  • Ralph Fiennes
  • Liam Neeson
  • Gemma Arterton
  • Mads Mikkelsen
  • Jason Flemyng
  • Pete Postlethwaite
  • Alexa Davalos
  • Polly Walker

Muzyka: Ramin Djawadi

Zdjęcia: Peter Menzies Jr.    

Montaż: Martin Walsh, Vincent Tabaillon    

Kostiumy: Lindy Hemming    

Czas trwania: 106 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...