"Objawienie" - recenzja
Dodane: 04-02-2010 13:40 ()
Fabryka Słów wydała na świat pierwszą powieść Daniela Grepsa, noszącą tytuł „Objawienie”. Przystępując do lektury nie oczekujmy wartkiej akcji. Zastaniemy raczej szarą rzeczywistość - zwykłe, małe miasteczko, jakich wiele, a także jego pospolitych mieszkańców. Autor przedstawia do bólu realistyczny opis marazmu panującego w małej społeczności. O czym mowa, wie każdy, kto choć trochę za długo zabawił w niewielkiej mieścinie. „Miasteczko jak z Dzikiego Zachodu – parę budynków rozdzielonych główną ulicą i niewiele poza tym. Gdybyś się postarał mógłbyś przejść główną ulicą z jednego końca miasta na drugi w pół godziny, zaliczając po drodze ze dwadzieścia knajp".
Nawet główny bohater nie wyróżnia się początkowo niczym szczególnym. Wiktor Kot, przeciętny obywatel, już nie pierwszej młodości, co sygnalizuje wyrastający z nad spodni brzuszek, który pojawia się u chłopców stających się mężczyznami i prowadzących osiadły tryb życia przy boku swojej ukochanej. Wiktor nieco wyróżnia się spośród rówieśników, lubić trzymać się trochę na uboczu, nie interesują go imprezy. Stabilne życie bohatera jednak rozpada się, kiedy opuszcza go Beata.
Można by pomyśleć, że wieje nudą, ale nic bardziej mylnego. Wiktor zaczyna prowadzić wnikliwą obserwację mieszkańców. Początkowo stwierdza, że są oni przewidywalni i nieciekawi, ich życiem zdają się sterować rutynowe (a może nawet rytualne) czynności, które nadają im jedyny rys indywidualizmu. O tożsamości ludzi zdaje się świadczyć, przede wszystkim to, czy wolą, na przykład, obsesyjnie sprzątać balkon, czy grzebać w śmietniku.
Po pewnym czasie Wiktor odkrywa jednak rzeczy, których nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć. W barze poznaje dziewczynę, której nikt poza nim nie pamięta. Na działce, w wychodku odkrywa wrota do kosmosu, po czym próbuje go zagryźć pies, który nagle znika. Na tym się nie kończy. Podczas ogniska odkrywa na krzyżu napis, który brzmi jak ostrzeżenie dla niego. Niestety nikt ze znajomych nie jest w stanie potwierdzić tego, co widział.
Zbyt wiele rzeczy wymyka się spod kontroli. W końcu Wiktor stawia pytanie, na które odpowiedzi najbardziej się boi: czy zwariowałem?
A może Wiktor Kot nie oszalał, tylko stał się ofiarą większego spisku? Tylko kto za tym wszystkim stoi? Jaki ma cel? Dlaczego upatrzył sobie akurat jego?
Z pewnością nie możemy powiedzieć, że zakończenie książki jest dla nas oczywiste. Nawet jeśli mamy takie poczucie, to okazuje się, że „nic nie jest takie, jak ci się wydaje”. Nie prędko czytelnik dowie się, czy mamy do czynienia z urojonym światem, czy może z inną rzeczywistością.
Ktoś może stwierdzić, że „Objawienie” jest początkowo nużące, niewiele się dzieje, a prezentowani bohaterowie są nieco mdli. I bardzo dobrze, to trafne spostrzeżenie! Moim zadaniem, taki właśnie był zamiar autora, który chciał oddać banał codziennego życia. Zastosowaną formę narracji nie postrzegam jako wadę, ale jako zabieg literacki. Autor bardzo dobrze oddał „koloryt” polskiej rzeczywistości, w dodatku okrasił go nutką sarkazmu i błyskotliwego dowcipu. Dostrzegam za to inny minus książki, może nie tak bardzo istotny, ale widoczny: trochę patetyczne i banalne wydają się nazwy okolic (miasto: Smutno, wzgórze Cholerne, rzeka: Straszawka).
Zaletą książki jest to, że autor świetnie przedstawia człowieka miotającego się na granicy szaleństwa, próbującego za wszelką cenę zachować swoją godność i resztki rozumu. Sytuacja staje się jeszcze bardziej emocjonująca, kiedy zaczynamy zdawać sobie sprawę, że to, co spotkało Wiktora, może spotkać również nas.
„Objawienie” to lektura dla miłośników „szwankujących umysłów”, teorii spiskowych i nieodkrytych światów. A co będzie stanowić objawienie dla Wiktora Kota?
Tytuł: „Objawienie”
Autor: Daniel Greps
Okładka: Marta Żurawska
Rok wydania: 09.2009
Miejsce wydania: Lublin
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Okładka: miękka
Stron: 320
Wymiary: 12.5x19.5cm
Cena: 24,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie książki do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...