Dragon Age: Początek - recenzja

Autor: Paweł "Ivan" Iwanowicz Redaktor: Ivan aka Immortal

Dodane: 21-01-2010 20:43 ()


Korekta: Motyl

 

Jeszcze na długo przed premierą mówiło się, że „Dragon Age" ma być duchowym spadkobiercą „Baldur's Gate'a". Prawdopodobnie znajdą się malkontenci, którzy się z powyższym stwierdzeniem nie zgodzą, jednakże nie można zaprzeczyć jednej rzeczy - najnowsze dzieło studia BioWare to naprawdę kawał soczystego eRPeGa.

 

Ciemna masa, szara masa, szary strażnik

 

Na ogrom „Dragon Age'a" składa się tyle czynników, że nie wiadomo tak naprawdę od czego zacząć. Grę rozpoczynamy od stworzenia naszej postaci - do wyboru mamy trzy podstawowe profesje: wojownika, łotrzyka oraz maga. Na początku mogłoby się wydawać to małym zróżnicowaniem, jednakże każda klasa postaci ma możliwość specjalizacji. Dla przykładu -  wojownik może się szkolić w walce dystansowej, władaniu bronią dwuręczną, mieczem i tarczą czy dwoma mieczami. Drzewka rozwoju są wyraźnie rozpisane, toteż nie ma problemu z takim kształtowaniem postaci, aby uzyskać pożądany efekt. Sami wybieramy umiejętności do odblokowania, dzięki czemu mamy całkowitą kontrolę nad naszym bohaterem lub bohaterką.

 

W zależności od upodobań, możemy grać jako Szary Strażnik, lub Szara Strażniczka. Oprócz tego możemy zmodyfikować wygląd naszej postaci (edytor przypomina ten, znany z pierwszej części „Mass Effect") oraz ustalić jej rasę - do wyboru krasnolud, elf i człowiek. Ma  to o tyle wpływ na rozgrywkę, że w zależności od wybranej rasy mamy dostęp do różnego początku gry i historii naszego wirtualnego alter ego.

 

Warto zaznaczyć, że tym razem panowie z BioWare postanowili na osadzenie gry w nowym, wykreowanym całkiem od podstaw świecie. Zapomnijcie więc o starych przyzwyczajeniach i uwarunkowaniach społeczno-politycznych. Elfy to nie piękny i wyniosły lud - to tylko karma dla psów oraz służący dla ludzi. Na cały świat padł cień Plagi, toteż dla całego królestwa Fereldenu nadeszły mroczne czasy. Widać to na każdym kroku - w rozmowach przechodniów, w sprzeczkach pomiędzy członkami drużyny, w otaczającym nas świecie. Bez dwóch zdań jest to dark fantasy.

 

W kupie raźniej

 

Skoro już przy drużynie jesteśmy, warto wspomnieć o niej kilka słów. Kolejne krainy będziemy przemierzać w maksymalnej liczbie czterech postaci, które wcześniej spotkamy na swojej drodze i zwerbujemy (bądź też nie - wybór należy do gracza). Skład drużyny można zmieniać prawie w każdym momencie, bez większego problemu czy przymusu powrotu do obozu (w którym będą pojawiać się kolejni sprzymierzeńcy). Każda postać ma własną historię, cele oraz zdanie. Trzeba się liczyć szczególnie z tym ostatnim, gdyż źle poprowadzona rozmowa lub nasze poczynania mogą zrazić towarzyszy, a to może skutkować nawet ich odejściem.

 

Trzeba przyznać, że każdy bohater został dość wyraźnie nakreślony przez twórców. Widać to szczególnie w rozmowach, jakie wywiązują się podczas gry pomiędzy naszymi towarzyszami. Docinków i przywar, które wtedy są wypowiadane nie powstydziłby się żaden zgryźliwy tetryk.

 

Jak nie po dobroci to po mieczu

 

Przemierzając nieprzyjazne nam krainy, napotkamy wielu wrogów. W takich wypadkach walka to najczęściej jedyne rozwiązanie, toteż cieszy fakt, że twórcy podeszli do niej z dużą starannością. Starcia na miecze wyglądają bardzo efektownie, a odgłosy walki oraz bryzgająca ogromnymi strumieniami krew nadają wszystkiemu niespotykanej dotąd (w grach RPG) brutalności. Oczywiście bezmózga sieczka nie zda się tu na nic - tak samo jak w przypadku Baldura, w DA również trzeba ruszyć głową. Walka tutaj jest bardzo taktyczna i powinna być dokładnie przemyślana. Znaczącym udogodnieniem w tym przypadku okazuje  się być aktywna pauza, która pozwala nam na zatrzymanie akcji i wydanie stosownych poleceń oraz wybranie odpowiednich umiejętności.

 

Ponadto oddano nam do dyspozycji możliwość własnego ustawiania zachowań członków drużyny. Każda postać ma określoną ilość komend i zachowań (zależnych od poziomu doświadczenia oraz wybranych talentów), które możemy składać w listę poleceń. Wszystko opiera się na wybraniu odpowiedniego warunku oraz akcji, jaka będzie mu towarzyszyć. W ten sposób możemy zbudować kompletny układ zachowań naszych bohaterów. Na szczęście, jeśli ktoś nie chce bawić się w tego typu rzeczy, może skorzystać ze z góry zaplanowanych ustawień.

 

Największym problemem podczas walk może okazać się poziom trudności. Chociaż mamy możliwość zmiany ustawień w dowolnym momencie gry, to jednak nawet na najłatwiejszym poziomie trudności bywa czasem ciężko. Sprawy nie ułatwia również fakt, że mamy do czynienia z całkiem autorskim systemem walki, który trzeba poznawać od podstaw, często metodą prób i błędów.

 

Simsy w świecie fantasy

 

 

Według twórców, czas potrzebny do ukończenia całej (w teorii) gry to około 120 godzin. Trzeba przyznać, że oprócz głównego wątku fabularnego, „Dragon Age" oferuje dużą różnorodność zadań pobocznych - i to nie tylko tych w stylu „znajdź, zabij, przynieś". W dodatku niektóre z nich mają znaczący wpływ na dalsze wydarzenia, co dodatkowo podnosi ich atrakcyjność.

 

Chociaż nie uświadczymy w grze trybu multiplayer, panowie z BioWare postanowili utworzyć ogromną społeczność wokół swojej gry. I trzeba przyznać, że takie rozwiązanie się sprawdza. Jeśli tylko stworzymy swoje konto i zalogujemy się na nie podczas gry, program będzie rejestrował wszystkie nasze postępy umieszczając je na naszym profilu na stronie internetowej. Dodatkowo mamy  możliwość pobrania zawartości dodatkowej (z poziomu samej gry) - i to zarówno tej darmowej jak i płatnej. O ile osobiście jestem przeciwnikiem płatnego DLC, to niepomiernie zaskoczył mnie (i wywołał uśmiech na mojej twarzy) sposób, w jaki twórcy podeszli do tego tematu. Otóż spotkamy na swojej drodze NPCów, którzy będą proponowali nam wykonanie jakiegoś zadania. Możemy się na nie zgodzić - jeśli tak uczynimy (a na naszym koncie będzie odpowiednia liczba punktów, za które wcześniej trzeba zapłacić prawdziwą gotówką), rozpocznie się automatycznie ściąganie dodatkowej zawartości, udostępniając nam tym samym ową misję. Trzeba przyznać, że jest to rozwiązanie dość oryginalne.

 

Co z oczu to z serca

 

O grafice za wiele dobrego powiedzieć nie można. Nadal odnoszę wrażenie, że „Mass Effect" mimo starszej technologii, wyglądał ładniej. Oczywiście „Dragon Age" brzydki nie jest, jednakże widać pewne niedociągnięcia - czy to w modelach postaci, czy też niskiej rozdzielczości niektórych  tekstur. Na obronę można powiedzieć, że przynajmniej dzięki temu gra jest w stanie pójść nawet na trochę słabszym sprzęcie. Jeśli chodzi o dźwięk, to tutaj sprawa ma się zupełnie inaczej. Już dawno nie grałem w nic, co w taki sposób kusiłoby mnie do zakupu dodatkowych głośników i wypróbowania systemu 7.1, który umożliwia mój komputer. Zarówno muzyka jak i odgłosy walki brzmią naprawdę niesamowicie. Nie można się również przyczepić o nic do polskiej wersji językowej - widać, że aktorzy podkładający głosy odrobili swoje zadania domowe. Chociaż nie uniknięto kilku wpadek, jak choćby fakt, iż przez pierwszy etap rozgrywki wszystkie postacie zwracały się do mnie używając zaimków żeńskich, mimo faktu iż moja postać była mężczyzną. Na szczęście później owych problemów nie stwierdziłem.

Podsumowując

 

Cóż można rzec na koniec? „Dragon Age: Początek" to na pewno jedna z najlepszych gier RPG jakie wyszły do tej pory. I kto wie, może dzięki niej skuszę się jednak na zakup jakiejś zawartości dodatkowej? Jednego jednak jestem pewien - że tytuł ten zajmie honorowe miejsce, tuż obok „Wiedźmina".

 

Moja ocena: 9.5/10


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...