"Pan Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza - recenzja

Autor: Dominika "Elanor" Kurek Redaktor: S_p_i_d_e_r

Dodane: 13-01-2010 22:37 ()


{obrazek http://fabryka.pl/mini/15d18fbe5247293585edab4101ff6775__136_.jpg} Trzeci tom "Pana Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza bez wahania można określić mianem jednej z najbardziej oczekiwanych pozycji książkowych minionego roku. Pisarz nie rozpuszczał swoich fanów, już dwukrotnie każąc im czekać po dwa lata na kontynuację obsypanej nagrodami powieści. 

Najnowsza odsłona cyklu nie jest ostatnią - niestety dla tych czytelników, którzy nie mogą doczekać się finału, ale na szczęście dla tych, którzy cieszą się na myśl o jeszcze większej ilości przygód Vuko Drakkainena i Filara, syna Oszczepnika. Trzeci tom sugeruje zaś, że jest na co czekać.

Po nieco słabszej części drugiej, obciążonej długą, oniryczną, nie zawsze porywającą podróżą Drakkainena, w tomie trzecim Grzędowicz powraca do formy, która zauroczyła tak wielu czytelników. Mamy tu rozdziały opisujące rozpoczętą na dziwacznym lodowym drakkarze wyprawę wysłannika z Ziemi i jego towarzyszy, ponownie podzieloną na narrację trzecioosobową z perspektywy Cyfral, i o wiele ciekawszą osobistą relację Drakkainena, pełną ironii i samokrytycyzmu. Z tymi fragmentami przeplatają się rozdziały pamiętnikowej w stylu opowieści, w których Filar snuje swoją historię od chwili sprzedania się w niewolę Ludzi Niedźwiedzi (nie zdradzę wielkiej tajemnicy pisząc, że są to ludy spokrewnione ze znanymi nam już pozaziemskimi Wikingami).

To właśnie ta forma jest jedną z głównych przyczyn, dla których Grzędowiczowi udało się stworzyć godną zapamiętania historię, mimo oparcia jej na jednym z najbardziej wyeksploatowanych schematów literackich - podróży z perypetiami. Trzeba przyznać, że w przypadku wątku Drakkainena w tomie trzecim widzimy już wyraźnie, że nawet poboczne wydarzenia zmierzają do jasno określonego celu. Z kolei we fragmentach poszczególnych tomów poświęconych młodemu kireneńskiemu cesarzowi - część przygód, przydarzających się mu w czasie wędrówki, zdaje się wciąż nie mieć związku z głównym wątkiem fabularnym. Z jednej strony książka i świat przedstawiony zyskuje więcej realizmu, ale z drugiej pozwala stracić z oczu zasadniczy wątek historii.

Tym jednak, co najbardziej wyróżnia trzeci tom cyklu spośród pozostałych, jest fakt, że zaczynamy widzieć w nim - przynajmniej na odległym horyzoncie - rozwiązanie wielu poruszonych wątków. Drakkainen zgłębia zasady działania pieśni bogów i dzięki temu my zapoznajemy się też co nieco z funkcjonowaniem tej magii. Poznajemy wreszcie, czym jest zawarty w tytule Lodowy Ogród, choć nie do końca znamy jeszcze jego rolę, jako pojęcia kluczowego dla świata przedstawionego. Dowiadujemy się trochę więcej o losach zaginionych członków ekspedycji, których poszukuje główny bohater. A przede wszystkim - czego z pewnością oczekiwało wielu czytelników - doczekaliśmy się połączenia wątków dwóch protagonistów, choć pozostawia ono wciąż jeszcze wiele tajemnic.

Tom trzeci "Pana Lodowego Ogrodu" to kontynuacja udana, ponieważ doskonale zachowuje to, co okazało się być sukcesem w częściach poprzednich, a jednocześnie wprowadza powiew świeżości i kieruje fabułę na nieco inne, nowe tory. Akcja znowu urywa się w emocjonującym momencie, dlatego ci czytelnicy, którzy obiecywali sobie poczekać z lekturą na zakończenie cyklu, mogą poczuć się ostrzeżeni i rzeczywiście odłożyć zapoznanie się z trzecim tomem powieści. Ale - wcześniej czy później - warto.

korekta: Aspazja

 

 

Tytuł: "Pan Lodowego Ogrodu, t.3"

Autor: Jarosław Grzędowicz

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Data wydania: listopad 2009

Wymiary: 125x195

Liczba stron: 504

Oprawa: miękka

 

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie książki do recenzji. 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...