Epitafium dla Heatha Ledgera - recenzja filmu "Parnassus: Człowiek, który oszukał diabła"
Dodane: 10-01-2010 18:11 ()
Po wielu problemach związanych z produkcją możemy oglądać na ekranach najnowsze dzieło maga kina - Terry’ego Gilliama. Jest to równocześnie hołd złożony Heathowi Ledgerowi, któremu nie udało się dokończyć pracy nad obrazem z powodu nagłej śmierci.
Można się długo rozwodzić na temat kształtu jaki ostatecznie przybrałby film Gilliama, gdyby nie odejście Heatha. Widać, że w miarę rozwoju fabuły dopiero się rozkręcał w swojej ostatniej roli. Reżyser musiał przemeblować scenariusz, a zdjęcia kończył z trzema innymi aktorami, którzy godnie zastąpili Ledgera. Czy jednak nie ucierpiała na tym spójność obrazu? Trudno powiedzieć, ponieważ nie wiemy jaki był pierwotny zamysł autora.
Tytułowy Doktor Parnassus to mnich, który dzięki zakładowi z diabłem uzyskał nieśmiertelność. Przez wieki tułał się po świecie, często stając się rywalem księcia ciemności w niebezpiecznej i emocjonującej grze. Obecnie Parnassus wraz z trupą przemierza Anglię dając uliczne przedstawienia. Niestety, ludzie nie są już żądni wrażeń i niezwykłych spektakli. Tymczasem diabeł ponownie puka do jego drzwi, upominając się o swoją wygraną. Znając duszę hazardzisty Parnassusa, kusi go kolejnym, niewinnym zakładzikiem. Ten, pragnąc uratować swoje jedyne dziecko, przystępuje na trudne warunki. W nierównej rywalizacji ma mu dopomóc napotkany „wisielec” – Tony. Człowiek cierpiący na amnezję odkrył pomysł na unowocześnienie występów teatralnej grupy i przyciągnięcie nowych klientów.
Gilliam powoli snuje swoją niewiarygodną historię zabierając nas do niesamowitego i surrealistycznego świata Parnassusa skrywającego się w jego umyśle. Co znajduje się po drugiej stronie zwierciadła? Marzenia, najskrytsze pragnienia, radość i szczęście? Aby osiągnąć katharsis trzeba się poświęcić i dokonać trafnego wyboru. Bohaterowie często błądzą zbaczając z właściwej ścieżki. Najlepszym przykładem jest Parnassus – poczciwy bajarz walczący o dusze innych, ale także hazardzista, alkoholik nie potrafiący oprzeć się pokusom piekielnego Pana. Nieśmiertelność nie jest jedyną miarą szczęścia. Gdy nie ma miłości, samotność jest przytłaczającym brzemieniem prowadzącym w objęcia szaleństwa.
Dzieło twórcy „12 małp” rodziło się w bólach, toteż trudno się dziwić, że fantasmagoryczne wizje dla jednych mogą się wydać nieporozumieniem, inni zaś odnajdą w nich misternie utkany świat fantazji. Nie ulega wątpliwości, że śmierć Ledgera zaburzyła konstrukcję fabuły, co chwilami jest widoczne na ekranie. Całość jawi się jako specyficzna przypowieść, którą Gilliam daje do zrozumienia, że potęga wyobraźni jest najpotężniejszą bronią, a od słuszności wyborów zależy nasz los. Proponuje alternatywę i ucieczkę od codziennej monotonii, którą zastępuje irracjonalną rozrywką stanowiącą pokarm dla duszy. Obecnie nie dajemy się ponieść skrzydłom fantazji, nie wsłuchujemy się w nuty opowieści – nie mamy na nic czasu, starając się jak najlepiej wyglądać, jak najwięcej zarabiać, otaczać się kręgiem wysoko postawionych znajomych. Gilliam stanowczo mówi nie tędy droga, wstąpcie do świata iluzji i przekonajcie się jak może odmienić się wasze szare, nic nie warte życie.
Silną stroną obrazu jest aktorstwo, a chyba każdy reżyser mógłby pozazdrościć takiej obsady. Tu nie ma słabych ról. Christopher Plummer z wdziękiem rutyniarza fantastycznie kreuje Parnassusa. Na krok nie odstępują go młodzi aktorzy stanowiący część jego trupy: Andrew Garfield i Lily Cole. Ledger czuje się swojsko w świecie Gilliama, udowadniając że kino wraz z jego śmiercią poniosło dotkliwą stratę. Zastępujący go Johnny Depp, Jude Law i Colin Farrell również nie zawodzą, dając krótkie popisy swoich umiejętności. Jednak to do diabła należy ostatnie słowo. Tom Waits kradnie każdą ekranową minutę, hipnotyzuje widza swoim ponadprzeciętnym występem. Jego interpretacja władcy ciemności jest o tyle interesująca, że nie jest to postać jednoznacznie zła. Poprzez gierki i sztuczki stara się dobrze zabawić, przecież wieczność spędzona samotnie jest nużąca. Znalazł wspaniałego oponenta w osobie Parnassusa, który przez tysiąclecia umila mu czas kolejnymi rozgrywkami. Ta odwieczna gra dobra za złem nie ma końca i nieprędko znajdzie swój finał.
Gilliam bawi się w terapeutę, pragnie uzdrowić społeczeństwo, które wysłało marzenia do lamusa, nie pozwala ponieść się zwariowanym emocjom, chociaż przez moment zapominając o ciągłym pędzie ku sławie. „Parnassus” to ciekawa wyprawa w głąb umysłu człowieka, który w wyobraźni odnalazł źródło ocalenia. Podróż, na którą warto poświęcić jeden bilet do kina.
7/10
Korekta: Ania Stańczyk
Tytuł: "Parnassus: Człowiek, który oszukał diabła"
Reżyseria: Terry Gilliam
Scenariusz: Terry Gilliam, Charles McKeown
Obsada:
- Heath Ledger
- Johnny Depp
- Jude Law
- Colin Farrell
- Christopher Plummer
- Verne Troyer
- Tom Waits
- Lily Cole
- Andrew Garfield
Muzyka: Mychael Danna, Jeff Danna
Zdjęcia: Nicola Pecorini
Montaż: Mick Audsley
Kostiumy: Monique Prudhomme
Czas trwania: 122 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...