Recenzja książki "Legenda o Sigurdzie i Gudrun" J.R.R. Tolkiena
Dodane: 24-12-2009 11:17 ()
Legendy pogańskiej Północy są już od lat inspiracją dla twórców szeroko pojętej fantastyki: William Morris, Wilhelm Richard Wagner czy John Ronald Reuel Tolkien są najbardziej znanymi tego przykładami. I to właśnie dzięki Tolkienowi i jego nowej książce mamy okazję zawitać ponownie do mitycznego, chylącego się ku upadkowi świata, w którym starożytni herosi zmagali się z bogami, losem i własnymi słabościami.
Świat ten poznaliśmy poprzez najsłynniejszy zabytek literatury staroislandzkiej, "Eddę Poetycką" albo "Eddę Starszą" (w odróżnieniu od "Eddy" Sturlusona), będącą kompilacją aliteracyjnych poematów o tematyce mitologicznej, poświęconych nordyckim bogom, oraz heroicznych, traktujących o perypetiach śmiertelników. I chociaż od czasu odkrycia rękopisu Codex Regius, na którego kartach spisano "Eddę Poetycką", przez biskupa Brynjólfura Sveinssona, minęło ponad 350 lat, a jego badaniem i interpretacją zajmowało się wiele pokoleń filologów, niektóre wersy "Eddy" wciąż pozostają zagadką. Podstawową przeszkodą jest oczywiście utrata kontekstu kulturowo-religijno-mitologicznego: choć chrystianizacja Skandynawii przebiegała z oporami, to już w XIII wieku, czyli wtedy gdy żył kompilator Eddy (i Snorri Sturluson), dawne tradycje zostały w dużej części bezpowrotnie utracone. I choć niektóre opowieści znamy z innych źródeł, spisanych w innych językach, "Edda Poetycka" wciąż pozostaje nie do końca złożoną układanką, do której brakuje wielu zaginionych puzzli.
W sensie dosłownym takim brakującym fragmentem układanki jest "wielka dziura", w postaci ośmiu zaginionych kart rękopisu Codex Regius, na których znajdowała się większość Sigurðarkviða, "Pieśni o Sigurdzie".
Wiemy mniej więcej, o czym traktował ten poemat - został on sparafrazowany prozą w "Sadze rodu Wolsungów" (Volsunga Saga), znamy też omówienia Snorriego Sturlusona spisane w "Eddzie Młodszej". Historia opowiedziana w tych źródłach różni się jednak szczegółami, co uniemożliwia stwierdzenie, jak "naprawdę" wyglądała historia Sigurda w "Pieśni o Sigurdzie".
Pewnie domyślacie się już, po co ten przydługi wstęp. "Legenda o Sigurdzie i Gudrun", "nowa" książka JRR Tolkiena, to swoista odpowiedź autora "Władcy Pierścieni" na problem "wielkiej dziury". Główną treść książki stanowią bowiem dwa powiązane poematy poświęcone tytułowym postaciom: "Nowa pieśń o Wolsungach" (Volsungakviða en nyja) oraz "Nowa pieśń o Gudrun" (Guðrunarkviða en nýja), spisane przez Tolkiena niemal 80 lat temu, gdy pracował na Uniwersytecie Oksfordzkim jako wykładowca języka staroangielskiego. Oba utwory stanowią próbę swobodnej rekonstrukcji "Pieśni o Sigurdzie": pisane w języku angielskim (lekko archaizowanym), w eddaicznym metrum fornyrðislag, czerpiące zarówno z "Sagi rodu Wolsungów" jak i tekstu Snorriego, składające fragmenty dawnych legend w całość odpowiadającą estetycznemu i mitologicznemu gustowi Tolkiena.
Jest to więc zabytek podwójny: nie dość, że "Legenda..." to kolejny wyciągnięty z szuflady rękopis, zredagowany wysiłkiem Christophera Tolkiena, to jeszcze sama opowiadana w książce historia ma genezę antykwaryczną. I choć według zamysłów Tolkiena miało to być rozwiązanie zagadek oryginalnych tekstów opowiadających historię Sigurda, nie należy spodziewać się, że lektura "Legendy o Sigurdzie i Gudrun" będzie szybka, łatwa i przyjemna. Co prawda, dzięki wybranemu przez Tolkiena metrum, czytelnik nie musi się zmagać z polskimi przekładami angielskich odpowiedników opakowanych w mitologiczny kontekst staroislandzkich kenningów, jednak bez niezłej znajomości legend Północy niektóre fragmenty mogą być całkowicie niezrozumiałe, jak historia zabitego przez Lokiego zmiennokształtnego Ótra, streszczona w jednej strofie. Pomocą służą tutaj co prawda komentarze Christophera Tolkiena, objaśniającego tło historii i różnice pomiędzy różnymi jej wersjami opisanymi w "Sadze rodu Wolsungów" i u Snorriego, tym niemniej streszczenia jego autorstwa nie zastąpią znajomości oryginalnych tekstów.
Inną barierą jest przekład: choć tłumaczki (Katarzyna Staniewska i Agnieszka Sylwanowicz) starały się jak najwierniej oddać treść i ducha poematów Tolkiena, zachowanie metrum było oczywiście niemożliwe. Na szczęście wydawnictwo Prószyński i S-ka zdecydowało się na wydanie dwujęzyczne - na sąsiadujących stronach znajdują się więc strofy w oryginale oraz polskim przekładzie, w przypadku jakichś wątpliwości można więc bez problemu konsultować oba teksty.
Swoistą ciekawostką mogą być wykłady JRR Tolkiena na temat "Eddy Starszej", wybrane przez Christophera Tolkiena jako wprowadzenie do książki. I choć reprezentują one stan badań sprzed 80 lat, a do niektórych zawartych tam tez sam JRRT pewnie miałby później zastrzeżenia, stanowią one kolejną (oprócz wykładów-esejów opublikowanych dawno temu w "Potworach i krytykach") okazję wysłuchania Tolkiena-filologa z okresu, gdy był młodym, błyskotliwym naukowcem, a nie autorem bestsellerów fantasy.
"Legenda o Sigurdzie i Gudrun" to lektura fascynująca, choć niełatwa. Mam nadzieję, że wiele osób przekona się o tym, znajdując pod choinką ozdobioną smoczymi motywami okładkę.
Autor: J.R.R. Tolkien
Tytuł oryginału: The Legend of Sigurd and Gudrún
Wydawnictwo:Prószyński i S-ka/ Prószyński Media
Data wydania: Listopad 2009
ISBN: 978-83-7648-276-7
Liczba stron: 560
Wymiary: 147 x 208 mm
Tłumaczenie: Katarzyna Staniewska, Agnieszka Sylwanowicz
Dziękujemy Wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie książki do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...