„Za Imperium" tom I: "Honor” - recenzja
Dodane: 20-03-2013 22:43 ()
W myśl zamierzchłej tradycji, gdy u schyłku życia Aleksander Macedoński ujrzał ogrom swego państwa ponoć zapłakał jako, że nie zostało mu już nic do podbicia. Tymczasem próżno doszukiwać się analogicznej reakcji po decydentach Imperium z komiksu Merwana Chabene’a i Bastiena Vivesa. Bowiem miast ronić łzy, cesarz żąda od swych poddanych coraz to nowych podbojów.
Niebawem przed zgonem, Septymiusz Sewer (kolejny z wybitnych władców starożytności) oznajmił swym synom: „(…) troszczcie się przede wszystkim o armie, a całą resztą możecie gardzić”. Tymczasem raz rozpędzoną machinę wojenną trudno zatrzymać. Co więcej nierzadko pochłania ona strukturę polityczną, z której się wyłoniła i której miała służyć. Boleśnie przekonali się o tym władcy licznych imperiów, nie wyłączając wzmiankowanych synów Septymiusza – Gety i Karakalli.
Trudno mniemać czy obecny na kartach tejże opowieści imperator mniej lub bardziej podświadomie wyczuwa tę prawidłowość. Pewne jest, że pomimo opanowania ostatniego bastionu oporu w znanym mu świecie ani myśli rezygnować z dalszej ekspansji. Ta bowiem staje się celem samym w sobie. Okazją ku temu ma być wyprawa do najdalszej placówki niepokonanego mocarstwa, a funkcja dowódcy zbrojnej ekspedycji przypada wyjątkowo wprawnemu zabijace, Glorimowi Cortisowi. W realizacji ważkiego zadania może on liczyć na wsparcie równie skutecznych rębajłów, którymi wielokrotnie przyszło mu dowodzić podczas nie wolnych od brawury misji. To właśnie tej specgrupie dane będzie wyruszyć ku obszarom usytuowanym poza granicami znanego dotąd świata.
Imperium z niniejszego albumu najwyraźniej fazę „trupa w zbroi” zdaje się mieć dopiero przed sobą. W dużym uproszczeniu przypomina Rzym czasów Oktawiana przed rokiem 9 n.e., kiedy to wiele wskazywało, że forty graniczne „Miasta Wilczycy” zostaną wzniesione nie nad Renem, a nad Łabą. Świadczy o tym nie tylko bezdyskusyjna supremacja tegoż mocarstwa aż po krańce geograficznego postrzegania, ale też ogólna kultura materialna z miejsca wzbudzająca skojarzenia właśnie z monarchią cezarów. Stąd podkomendni cesarza odziewają się w pancerze typu lorica segmentata, widoczną w tle architekturę znamionuje stylistyka charakterystyczna dla antycznego Środziemnomorza, a główni oponenci Imperium wykazują podobieństwo zarówno wobec Daków jak i szczególnie zaciekłych nieprzyjaciół Rzymian, tj. Partów. I chociaż nazwa niegdysiejszej nadtybrzańskiej republiki nie pada ani razu, to jednak wiodący ku niej trop jest aż nazbyt grubymi nićmi szyty. Przy czym warto mieć na uwadze, że „Honor” nie jest komiksem sensu stricto historycznym, co raczej bazującą na z miejsca rozpoznawalnym kodzie kulturowym opowieścią archetypiczną.
We Francji seria „Za Imperium” doczekała się trzech odsłon. Polski wydawca najwyraźniej nie zamierza nadwyrężać cierpliwości swych czytelników, bowiem już na czerwiec zaplanowano kolejny tom tego zjawiskowego cyklu. Ta okoliczność cieszy tym mocniej, że jest to pozycja bezdyskusyjnie wyjątkowa - tak w wymiarze plastycznym jak i fabularnym. Z pozornie wyeksploatowanych motywów Merwan Chabane zdołał wysnuć opowieść nastrojowo pokrewną względem przynajmniej niektórych dzieł Wernera Herzoga (zwłaszcza „Aguirre, gniew boży”). Wędrówka poprzez rozległe, dotąd nie odkryte obszary, generuje poczucie egzystencjalnego niepokoju. Cel wyprawy, choć z pozoru klarowny, w szeregowych żołnierzach wzbudza z trudem skrywane wątpliwości. Z kolei w zagadkowym zachowaniu tubylców chwilami można dopatrzeć się postaw bohaterów powieści „Czekając na barbarzyńców” Johna Maxwella Coetzee. Sęk w tym, że trudno jednoznacznie określić komu w niniejszej opowieści przypadła rola agresywnych dzikusów…
Z surową (by nie rzec wręcz – żołnierską) wymową scenariusza doskonale współgra warstwa ilustracyjna sporządzona przez Bastiena Vivesa. Zaproponowana przezeń stylistyka poprzez m.in. nieregularnie prowadzoną kreskę wzbudza skojarzenia z malarstwem czarnofigurowym, a ziemista, nienaturalna kolorystka wyraźnie nawiązuje do fresków odnajdywanych w ruinach rzymskich miast. Całość prezentuje się właśnie niczym ścienna polichromia z zamierzchłej epoki, nie wolna od zanieczyszczeń (tzw. pompejańskiej ochry) i uszkodzeń wywołanych upływem czasu. Po prostu coś pięknego! Ponadto autor z dużym powodzeniem kamufluje użycie perspektywy linearnej i powietrznej, nieznanej antycznym artystom. Obecne tu postacie z reguły znamionuje łatwa rozpoznawalność. Nie zgorzej wypada również całokształt świata przedstawionego, z budzącymi trwogę przestrzeniami i na swój sposób monumentalną florą. Wyjątkowo płynna narracja, bez dłużyzn i zbędnych dialogów, to prawdopodobnie efekt doświadczenia obu twórców przy realizacji filmów animowanych.
W przekonaniu piszącego te słowa „Za Imperium” to jedna z najoryginalniejszych komiksowych propozycji ostatnich lat.
Tytuł: „Za Imperium" tom I: "Honor”
- Tytuł oryginału: „Pour L’ Empire: L’honneur”
- Scenariusz: Merwan Chabane
- Ilustracje: Bastien Vives
- Przekład: Krzysztof Konopacki
- Wydawca: Centrala
- Data premiery: luty 2013 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 22 x 29 cm
- Papier: offset
- Druk: kolor
- Stron: 60
- Cena: 34,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Centrala za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...