Batman: Arkham Asylum - recenzja
Dodane: 25-11-2009 13:21 ()
Korekta: Motyl
Prawdę powiedziawszy nie przepadam za grami w stylu "beat'em up", ale w najnowszego Batmana powinien zagrać każdy - to jest po prostu pozycja, która od pierwszych momentów oczarowuje potencjalnego odbiorcę.
Do samej gry byłem nastawiony dość pozytywnie - nowe dzieło studia Rocksteady jeszcze na długo przed swoją premierą zbierało liczne pochwały tak w pismach branżowych, jak i na targach rozrywki elektronicznej. Jednak nie podejrzewałem, że będzie to jeden z tych tytułów, które koniecznie zapragnę mieć na swojej półce. Ale zacznijmy po kolei - od fabuły.
Nowy Batman
Cała historia jest utrzymana w bardzo mrocznych ramach, jak na konwencję „Mrocznego Rycerza" przystało. Fabuła rozpoczyna się w momencie, gdy Batman wiezie Jokera na wyspę dla niebezpiecznych kryminalistów - tytułowego „Arkham Asylum". Po dość długim i częściowo interaktywnym wstępie (dodajmy do tego - świetnie zrobionym) okazuje się, że Joker dał się złapać nie przez przypadek. Szybko zdobywa kontrolę nad poszczególnymi częściami wyspy, stawiając na drodze Nietoperza liczne przeszkody. Jak łatwo się domyślić, naszym celem będzie pokrzyżowanie Jokerowi planów i doprowadzenie go z powrotem do celi. Tak przynajmniej wygląda to w teorii.
Na swojej drodze Batman spotka licznych znajomych, zarówno tych dobrych (np. komisarz Gordon), jak i tych złych (Poison Ivy, Killer Croc, czy chociażby Scarecrow). Obserwując perspektywę z trzeciej osoby, gracz przemieszcza się pomiędzy kolejnymi częściami wyspy, wykonując postawione przed nim zadania (czasami do celu prowadzi kilka dróg a tylko od nas zależy, jaką strategię przyjmiemy). Wszystko to brzmi dość sucho i prostacko, ale możecie mi wierzyć - całość jest podlana taką atmosferą, że łatwo jest wsiąknąć w świat, który prezentują nam twórcy.
Zbierać, zbierać, zbierać
„Batman: Arkham Asylum" jest jedną z tych gier, które kończą się dość szybko (2 dni wieczornego grania), ale aby poznać je w całości wymagają ponownego przejścia. Do odblokowania jest wiele rzeczy, w tym kartoteka najważniejszych postaci, nowe umiejętności dla Batmana (które podczas gry można wykupywać za punkty doświadczenia) czy tryb Challenge Mode, w którym możemy rozegrać najbardziej charakterystyczne sceny z gry. Dość powiedzieć, że na zakończenie swojej przygody wskaźnik pokazał, iż ukończyłem 60% gry.
Biją? Bij także i ty!
Ponieważ Batman jest z tych „dobrych" (jakkolwiek w jego przypadku paradoksalnie to brzmi), nie może zabijać swoich przeciwników. Najczęściej trzeba się trochę pobawić w pranie po pysku, aby zmiękczyć sługusów Jokera, a następnie ich ogłuszyć. Jednakże czasami nie jest zbyt rozsądnym pakowanie się w środek grupy, zwłaszcza, jeśli grupa uzbrojona jest w broń palną. Wtedy trzeba zastosować taktykę, którą twórcy nazwali „Predator Gameplay" - krycie się w cieniu, obserwowanie z wysokości, odwracanie uwagi i ciche eliminowanie przeciwników. Nie dość, że jest to bardzo w stylu Mrocznego Rycerza, to w dodatku sprawia ogromną frajdę.
O ile walka wygląda naprawdę efektownie, a kombosy wykonywane przez Batmana zapierają dech w piersiach, uważam, że najlepsze momenty to te, w których pojawiają się halucynacje. Takie sytuacje występują kilka razy w grze, a to za sprawą Scarecrow i jego gazu. Główny bohater potraktowany tym specyfikiem ma jeszcze większe odloty niż Max Payne i jego koszmary senne. Te etapy naprawdę zapadają w pamięć.
Technologia
„Arkham Asylum" śmiga na trzeciej generacji silnika Unreal Engine. Widać, że twórcy wycisnęli z niego wszystko, co się tylko dało. Zarówno lokacje i postacie wyglądają niesamowicie. Całość jest utrzymana w trochę nierzeczywistym (można by rzec, lekko komiksowym) stylu, co świetnie się zgrywa z mrocznym klimatem. Tak naprawdę jedyne zastrzeżenia, jakie mam dotyczą animacji pokonanych przeciwników. Za każdym razem, kiedy kończymy się bawić z jakimś drabem, ten upada w ten sam sposób, łapiąc się za głowę. O ile na początku nie rzuca się to w oczy, o tyle z czasem zaczyna nużyć i po prostu dziwnie wygląda. Pewien problem stanowi też specjalny noktowizor Batmana, który pozwala widzieć przeciwników przez ściany - gadżet jest bardzo przydatny, toteż większość gry przeszedłem na włączonej wizji detektywa, tracąc dość dużo z widoków Arkham.
Podsumowując
„Batman: Arkham Asylum" to gra obowiązkowa tak dla miłośników gatunku, jak i fanów Człowieka-Nietoperza. Wciągająca, wyraziście nakreślona fabuła, znani bohaterowie, świetna oprawa audio-wizualna i zróżnicowany gameplay, skupiający się tak na bijatykach jak i skradaniu. A co z resztą graczy? Wy też się skuście - na pewno się nie zawiedziecie.
Moja ocena 9,5/10
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...