Recenzja książki "Inkluzja" Andrzeja Sawickiego

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Słowik

Dodane: 16-10-2009 15:31 ()


Manga?!

{obrazek http://www.fabryka.pl/mini/60d5cf56eedcc76da87603ad6e056a66__136_.jpg}

Gdy po raz pierwszy zetknąłem się z tą książką byłem zaskoczony. Pomyślałem wtedy: „co u diabła manga robi na stosiku z fantastyką?”  Zostałem bowiem wywiedziony w pole okładką. Miłośnicy japońskich komiksów zapewne zgodzą się ze mną, że okładka książki Andrzeja Sawickiego może wprowadzić w błąd. Prezentuje bowiem typową dla mangi bohaterkę – małą kobietkę z wielką spluwą, odzianą w obcisły kombinezon. Gdy już przekonałem się, że mimo zwodniczej obwoluty mam do czynienia z książką rzuciłem okiem na dykteryjkę. Przeczytałem i pomyślałem: „hurra, space opera nie umarła! Przynajmniej tak twierdzi autor...”. Wiedząc jak trudno dzisiaj o porządne SF zgarnąłem książkę i zabrałem się do lektury. Jak się przekonałem, okładka to nie jedyny wspólny mianownik z mangą.

Na początku była chaos...

Już na pierwszych stronach zostałem zalany falą informacji. Autor wyraźnie postawił sobie za cel oszołomienie czytelnika w myśl źle rozumianej rady Alfreda Hitchcocka („Zaczynamy od trzęsienia ziemi i stopniowo zwiększamy napięcie”). Oto główna bohaterka Xiu, z zawodu wiedźminka (jak widać nie można się wysilić na oryginalną nazwę dla profesji), napotyka w trakcie zdawałoby się rutynowej misji na nieoczekiwany problem. Na szczęście z pomocą przychodzi jej wierny towarzysz, górniczy cyborg, który tak naprawdę jest jej bratem, który ukrywa przed nią prawdę o swoim pochodzeniu, choć tak naprawdę Xiu doskonale o tym wię, a co więcej sama myśli, że Shao o swoim pochodzeniu nie wie, choć wie*. W tym samym czasie bohaterka streszcza nam, poza historią rodziny, nad wyraz skomplikowaną teorię budowy wszechświata i fachową terminologię, a w międzyczasie dwóch górników uwalnia pradawne ZŁO. W natłoku wydarzeń Shao zyskuje MEGAMOCE i poznaje prawdę o nadchodzącym kataklizmie, który zagrozić może istnieniu wszechświata...

* Zagmatwane zdanie to celowy zamysł autora mający na względzie przybliżenie czytelnikowi choć namiastkę chaosu i zamieszania jakie panuje w pierwszym rozdziale książki, będącym niejako rozbudowanym wstępem (przyp. red) 

 

Dorotka, Toto i Blaszany Drwal

          A w zasadzie Xiu, mała Viki i cyborg Shao są głównymi bohaterami i to z ich perspektywy poznajemy historię. Jak na głównych bohaterów wypadają dość blado, głównie ze względu na schematyczność. Xiu to typowa, agresywna twardzielka, której można „skoczyć”, ale nie pozwoli skrzywdzić małej dziewczynki. Viki, owa mała dziewczynka, jest z pozoru niewinna i nad wiek dojrzała, ale swoją MEGAMOCĄ potrafi rozbić każdego na atomy. Shao, wielki blaszak, jak przystało na starszego brata bohaterki jest wyjątkowo spokojny, opanowany i opiekuńczy. Taki dobór postaci to kolejny wspólny mianownik z japońskimi komiksami, w których nad wyraz często spotykamy się z niewinnymi istotami zdolnymi do totalnej destrukcji pod wpływem stresu (Akira z „Akiry”) lub duetami narwaniec-pragmatyk, nierzadko cybernetycznymi (Donovan i Briareos z „Appleseed”). Mimo swojej schematyczności i naiwności bohaterowie budzą sympatię czytelnika ze względu na swoje małe słabostki. Potrafią przyznać się do błędu, zmusić do refleksji i zapłakać nad losem swoim i bliźnich. Ich mangowość w niczym tu nie przeszkadza. Doskonałym uzupełnieniem są bohaterowie drugoplanowii - wyraziści i wyjątkowo dobrze rozpisani. W zasadzie pod względem budowy niewiele ustępują postaciom pierwszoplanowym. Tu autorowi należą się ogromne brawa za wykreowanie postaci może nie należących do najwiarygodniejszych, ale z pewnością sympatycznych i interesujących. Do ciekawostek można zaliczyć fakt, że pomimo tego, że książka ta jest dość brutalna to postacie bohaterów w iście komiksowy sposób unikają niebezpieczeństwa i do wielkiego finału docierają niemal wszyscy.

 

Niech powstaną morza i lądy... Światła, kamera, akcja!

Największe brawa należą się jednak autorowi za wykreowany przez niego świat. Opisane miejsca, takie jak wypalona gwiazda czy też okręt o rozmiarach niewielkiej planety są opisane w sposób niebanalny i intrygujący. Lokacje tchną rozmachem i malowniczością. Tętnią życiem, a co najważniejsze oryginalnością. Autor prezentuje czytelnikowi wiele niebanalnych pomysłów, takich jak choćby wykorzystanie psioników w górnictwie czy pomysł na ożywienie gwiazdy jako świadomego bytu. Po zniechęcającym początku czytelnik zanurza się w świat coraz głębiej i z wypiekami na twarzy śledzi losy bohaterów. Opisane zdarzenia, choć nieco chaotyczne, nie tracą ani moment na tempie. Wydarzenia rozwijają się w logiczny sposób i cały czas mamy świadomość, że są wynikiem działań bohaterów a nie dziełem przypadku. Podejście takie wyjątkowo przypadło mi do gustu. Przedstawione wydarzenia, podobnie jak opisane miejsca, poszczycić się mogą wyjątkową skalą, czego doskonałym przykładem jest epicka bitwa kosmiczna wieńcząca książkę. Jedyne co pod względem tempa i narracji mogę zarzucić Sawickiemu to fakt, że zbyt często przeskakuje od jednego bohatera do drugiego. W przypadku gdy wydarzenia opisywane są z perspektywy pierwszej osoby wprowadza to nieco zamieszania. Na szczęście autor korzysta również z narracji trzecioosobowej co pozwala czytelnikom na lepsze ogarnięcie całości sytuacji i zorientowanie się w gęstej sieci powiązań i zależności między wydarzeniami i bohaterami.

 

I stanie się koniec

Szkoda tylko, że tak szybko. Książka liczy sobie nieco ponad 340 stron i kończymy ją z lekkim uczuciem niedosytu. Na szczęście zakończenie pozwala sądzić, że autor szykuje dla nas kontynuację. Po bardzo pozytywnych wrażeniach z „Inkluzji” z przyjemnością ponownie zanurzę się w świat Czarnego Słońca. To, mimo zniechęcającego i naiwnego początku, świetna space ppera i na dodatek polska. Nic tylko czytać.

korekta: Levir

Tytuł: Inkluzja

Autor:Andrzej W. Sawicki

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Rok wydania: 2009

Oprawa: Miękka

Format: 12.5x19.5cm

Język: polski

Ilość stron: 352

ISBN: 9788375740837

 

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie książki do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...