"W poszukiwaniu Piotrusia Pana" - recenzja
Dodane: 22-09-2009 17:31 ()
Bernard Cosey w utworze „W poszukiwaniu Piotrusia Pana” zabiera czytelnika w niezwykłą podróż w głąb szwajcarskich szczytów i dolin. Akcja albumu rozgrywa się w 1930 roku w małej miejscowości w Alpach walezyjskich. Angielski pisarz, Melvin Woodworth, przyjeżdża do zapomnianej przez Boga i ludzi wioski Ardolaz. W tym malowniczym i ustronnym miejscu stara się napawać pięknem przyrody, spokojem i harmonią, przed napisaniem trzeciej powieści. Jednak nie jest to jedyny cel jego podróży, bowiem wyprawa posiada także charakter osobisty – mężczyzna pragnie odnaleźć ślad tragicznie zmarłego przed laty brata. Melvin wyrusza tropem Dragana, w poszukiwaniu cząstki siebie i twórczej weny.
Okolica wita go surowym klimatem, zagadką kryminalną oraz „budzącym się do życia” lodowcem w tle. To jednak nie koniec atrakcji, które serwuje mu wypoczynek w osadzie pełnej życzliwych mieszkańców. Nocą z „Grand Hotelu” dochodzą dźwięki muzyki skomponowanej przez Dragana. Kim jest ów utalentowany i nieśmiały muzyk naśladujący nieżyjącego brata? Przed pisarzem stoi nie lada zadanie - sprostać kolejnej niewiadomej.
Perypetie Melvina są punktem wyjścia dla fabuły komiksu. Cosey nie poprzestaje na nich wzbogacając akcję o wątek kryminalny z elementami miejscowych podań oraz zjawiskową kobietą, którą bohater spotyka pośród gorących źródeł. Pozornie prosta opowieść nabiera wyraźnych kształtów, a czytelnik wraz z pisarzem stara się poukładać wszystkie fragmenty w klarowną całość.
Pierwotnie album miał liczyć sześćdziesiąt stron, ale w rezultacie dobrze przekroczył setkę. Trudno się temu dziwić, skoro akcja nabiera po połowie tempa i nie sposób oderwać oczu od kolejnych plansz. Rodzinny kraj autora ma dużo więcej do zaoferowania niż tylko banki i czekoladę. Cechuje go przede wszystkim zapierająca dech w piersiach natura oraz wiele zasłyszanych lokalnych legend, które Cosey ze swobodą i rozmysłem wplata w scenariusz.
Niemrawy ton narracji nie nuży, a wprost przeciwnie przebiera formę gawędy, będącej głównym atutem albumu. Senna atmosfera górskiej wioski udziela się bohaterowi, który z dala od trosk i niecierpiących zwłoki terminów, rozkoszuje się do woli wolnością - urokiem nieokiełznanej przyrody tej malowniczej krainy. Zakochuje się w niej bezpowrotnie, odnajdując tu nie tylko ocean spokoju, ale także prawdziwą miłość. Cosey nie bez powodu odwołuje się do „Piotrusia Pana” przed każdym z rozdziałów. Dzięki powieści J. M. Barrie’ego Melvin doświadcza katharsis, odnajduję stabilizację, a także wewnętrzny spokój.
„W poszukiwaniu Piotrusia Pana” posiada nieodparty czar, który nie mija po lekturze albumu. Możemy w nieskończoność degustować się realistyczną kreską Coseya portretującą nie tylko wspaniałe pejzaże alpejskiej przyrody, ale także architekturę górskiej wioski z początku XX wieku. To co za dnia wydaje się być spokojnym kurortem, w mrokach nocy nabiera bardziej niepokojących kształtów. Dzięki takim zabiegom autor buduje aurę tajemnicy wokół historii, która w pełni absorbuje czytelnika.
Dzieło Bernarda Coseya to kolejny tytuł opublikowany w ramach kolekcji Plansze Europy, który pozytywnie zaskakuje. Nastrojowa i kameralna opowiastka o małej szwajcarskiej wiosce, gdzie sekrety są na porządku dziennym, wciąga tak bardzo, że ma się ochotę wrócić do niej jeszcze raz. Niewątpliwie jest to zasługa wielowątkowej fabuły, którą pochłania się z niebywałą lekkością.
Tytuł: "W poszukiwaniu Piotrusia Pana"
- Scenariusz: Bernard Cosey
- Rysunek: Bernard Cosey
- Wydawca: Egmont
- Data wydania: 14.09.2009 r.
- Liczba stron: 136
- Format: A4
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Cena: 75 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...