"Oszukać przeznaczenie 4" - recenzja
Dodane: 09-09-2009 17:08 ()
Kiedy wybieramy się do kina na seans posiadający w tytule cyferkę większą niż jeden, zawsze istnieje ryzyko, że właśnie oddajemy się marnej rozrywce za nasze ciężko zarobione pieniądze. To przeczucie będzie towarzyszyć nam do samych napisów końcowych, a po nich zostanie już tylko wszechogarniająca pustka, której nic nie zapełni.
Pierwsza odsłona „Oszukać przeznaczenie” pokazała mocno eksploatowany temat thrillerów w nieco odmiennym świetle. W tym przypadku odpadł czynnik konfrontacji z maniakalnym zabójcą, pragnącym zaszlachtować swoje ofiary każdym dostępnym narzędziem. Sama śmierć, w niewidoczny, ale jakże sugestywny sposób, przychodziła po bohaterów, którzy ocaleli dzięki zdolności prekognicji. Teraz, tak jak poprzednio, grupka osób stara się uciec przed ostrzem kostuchy albo przechytrzyć ją na tyle, aby o nich na dobre zapomniała.
Wszystko zaczyna się na torze wyścigowym, gdzie splot niefortunnych wypadków lub brak ludzkiej precyzji i pośpiech, doprowadza do kraksy, w której ginie ponad pięćdziesięciu widzów. Nick wraz z przyjaciółmi unika katastrofy, przy okazji ratując postronne osoby. Jednakże przeczucie rychłego końca nie opuszcza chłopaka, który doświadcza nowych wizji. Nie jest w stanie określić ofiary i miejsca zdarzenia, tylko w jaki sposób zginie następna osoba. Przeznaczenie upomina się o nich coraz energiczniej, skreślając ze swojej listy kolejne postacie. Dalej bieg wydarzeń zaczyna nabierać tempa, a Nick stara się uratować pozostałych, kurczowo trzymających się życia „szczęśliwców”.
Główną zaletą obrazu jest krótki, ledwie osiemdziesięciominutowy seans. W innym przypadku, tak nieprzekonującego i marnego aktorstwa, a także braku jakiegokolwiek scenariusza nie dałoby się dłużej znieść. W „Oszukać przeznaczenie 4” wszystko jest klarowne od początku do końca, a słabej zabawy nie jest w stanie popsuć nawet niezdecydowanie twórców odnośnie finału. To zabawne, że przy każdym z incydentów zawsze w pobliżu musi znaleźć się masa niebezpiecznych przedmiotów, a rozbudowa multipleksu bezwzględnie wymaga kilkudziesięciu niezabezpieczonych galonów łatwopalnej substancji, która jest w stanie posłać centrum handlowe (a nawet swojską Biedroneczkę) w podróż ku gwiazdom. Widzom wciskany jest kit i bajeczki na resorach, którym trudno dać wiarę. Trójwymiarowe efekty mają potęgować odczucie grozy, ale najczęściej wywołują niezamierzony śmiech.
Twórcom nie brakuje fantazji i odwagi w epatowaniu obrzydzeniem. Na ekranie dominują - rzeź, morze flaków, krwi, śmierć pokazana na wiele brutalnych i odrażających sposobów. Czy jest to jedyna metoda na przestraszenie widza? W dwóch czy trzech miejscach efekty 3D robią mocne wrażenie. Na plus należy zaliczyć nieźle wpisującą się w charakter historii scenę w kinie. W pozostałych przypadkach tanie chwyty nie wywołują dreszczu emocji, skazując film na niepowodzenie. Fabuła nie istnieje, na ekranie mamy do czynienia z luźno połączonymi ze sobą scenami następujących po sobie masakr. Trupy padają w ekspresowym tempie, a nad głowami zdumiewająco opanowanych bohaterów co rusz przeleci jakaś wątroba, nerka lub inny, krwisty kawałek ciała. Atutem pierwszej części był czas pozostawiony na rozwikłanie zagadki - kto będzie następny, a także wymyślne i złożone „metody działania” śmierci. W kolejnym sequelu nie ma na to miejsca, bowiem finezyjne rozwiązania zastępuje prostota w bardzo ubogiej formie (rozpędzona ciężarówka, opona albo wanna).
Tego, co jest nam pisane nie sposób zmienić, ale czasami można zadbać o własne bezpieczeństwo i nie ryzykować bez potrzeby. Jednak to wszystko wiemy i bez tego filmu. By się odprężyć można wybrać inny seans, mniej wtórny, a przy tym stanowiący rozrywkę zarówno dla oczu, jak i ducha.
3/10
Korekta: Ania Stańczyk
Tytuł: "Oszukać przeznaczenie 4"
Reżyseria: David R. Ellis
Scenariusz: Jeffrey Reddick, Eric Bress E
Obsada:
- Bobby Campo
- Shantel Vansanten
- Nick Zano
- Haley Webb
- Mykelti Williamson
- Krista Allen
- Andrew Fiscella
Muzyka: Brian Tyler
Zdjęcia: Glen MacPherson
Montaż: Howard E. Smith
Scenografia: Jaymes Hinkle, Raymond Pumilia
Kostiumy: Claire Breaux
Czas trwania: 82 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...