"Henri Désiré Landru" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 22-08-2009 21:03 ()


Henri Désiré Landru to legendarny morderca, który podczas pierwszej wojny światowej uwodził zamożne kobiety, potem ogałacał je z majątku i zabijał, paląc zwłoki niedoszłych kochanek. Często jest porównywany z niemniej sławnym Kubą Rozpruwaczem.

Komiks Christophe Chaboute’a przenosi nas do Francji początków XX wieku. Jesteśmy świadkami procesu sądowego Landru i soczystej mowy prokuratora, który zarzuca oskarżonemu bestialskie mordy. Im dłużej oskarżyciel publiczny wymienia metody działania seryjnego mordercy, tym większe przerażenie maluje się na twarzach zgromadzonych. Bez wątpienia Landru był oszustem, co kilka razy zostało mu udowodnione. Materiał dowodowy zebrany w sprawie przeciwko niemu był dość mglisty, a jego wina mocno hipotetyczna. Ostatecznie trudno powiedzieć czy dopuścił się wszystkich zarzucanych mu czynów.  Chaboute  w istniejących rozbieżnościach upatrzył możliwość napisania historii, która rzuciłaby nieco światła na tę kontrowersyjną postać.

Scenariusz komiksu opiera się w sporej mierze na mitach i plotkach zebranych przez lata wokół osoby „francuskiego Sinobrodego”. Autor prezentuje jedną z możliwych wersji wydarzeń kreśląc wielowątkową, niezwykle mroczną, kryminalną opowieść. Według niej Landru był tylko narzędziem w rękach oszpeconego szaleńca, opętanego przez wizję odzyskania twarzy. Twórca stara się w krótkich dialogach pomiędzy bohaterami dokonać analizy osobowości tej postaci, bez wątpienia chorej psychicznie. Piekło wojny, złych decyzji przełożonych, złość i zawód zdeformowały nie tylko twarz, ale przede wszystkim kodeks moralny żołnierza, pchając go w kierunku szatańskiego planu. Zastosowanie wariantu „osoby trzeciej” pełni rolę elementu napędzającego fabułę i przekonująco dokumentującego bieg wydarzeń. Nadaje opowieści dynamiki, kierując uwagę nie tylko na samego Landru, ale na inne wydarzenia rozgrywające się w tle, jak chociażby nastroje panujące w społeczeństwie czy postępowanie francuskich władz.   

Landru zmuszony siłą do podpisania paktu z diabłem nie był w pełni świadomy, tego co go czeka. Bezbłędnie odgrywał swoje zadanie, uwodził i bałamucił kobiety w celu przejmowania ich fortun. Miał prawdziwy dar rozkochiwania w sobie wdów i niewiast w średnim wieku, których mężowie walczyli na froncie. Jak niejednoznaczną postacią był, niech świadczy fakt, że Chaboute portretuje go bardziej jako zakompleksionego, nieśmiałego i mało atrakcyjnego człowieka niż amanta, pewnego siebie bywalca salonów. Niepozorny oraz niewyróżniający się z tłumu, potrafił umiejętnie karmić kłamstwami i złudzeniami przyszłe ofiary. Szybko zyskiwał zaufanie kobiet, które w okresie wojennej zawieruchy i rozpaczy poszukiwały ciepła, miłości oraz męskiej troskliwości. Korzystając z ludzkich słabostek, grając na emocjach, dopuszczał się oszustw, które w konsekwencji prowadziły do śmierci.

Chaboute każe się zastanowić czy taka osoba byłaby zdolna do popełnienia bestialskich czynów. Wersja z drugim sprawcą wydaje się być mocno prawdopodobna. Autor opierając się na domysłach i poszlakach podsycił tylko kontrowersje panujące wokół Sinobrodego z Gambais, zbudował opowieść o człowieku, który mógł, ale nie musiał dopuścić się tych wszystkich okrucieństw.

Posługując się czarno-białymi rysunkami oddaje atmosferę przygnębienia i szarości panującą w tamtym okresie, a jego realistyczna i wyrazista kreska udanie portretuje emocje bohaterów. Możemy zaobserwować płynne przejście z dramatu sądowego do historii epatującej klimatem grozy i przerażenia. Kilkukrotnie powtarzająca się plansza budynku w Gambais stylistyką nawiązuje do upiornych domów, stojących gdzieś na uboczu, które są niemymi świadkami najbardziej krwawych występków.   

Niewątpliwie mamy do czynienia z potworem, który w okrutny sposób traktował osoby darzące go zaufaniem, a nawet miłością. Czy jednak na pewno był nim Landru, a może wydarzenia opisane w komiksie są bliższe prawdy niż nam się wydaje? Przekonajcie się sami sięgając po kolejny tytuł z oferty Egmontu. To naprawdę mocna pozycja, którą warto przeczytać.

Tytuł: "Henri Désiré Landru"

  • Scenariusz: Christophe Chabouté
  • Rysunek: Christophe Chabouté
  • Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 10.08.2009 r.
  • Liczba stron: 144
  • Format: 190x260 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Druk: cz.-b.
  • Cena: 35 zł

Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...