"Księga Zasad" - recenzja podręcznika głównego do WFRP

Autor: Jordi Redaktor: Sienio

Dodane: 07-08-2009 20:16 ()


Wiele było rozpowiadanych plotek oraz domysłów snutych jeszcze przed ukazaniem się podręcznika do II edycji WFRP. Wszystko wyjaśniło się jednak dopiero w wakacje 2005 r., kiedy to na półki sklepowe trafił z dawna oczekiwany wolumin. Jednak nie towarzyszyła temu euforia i wielka radość, a wręcz przeciwnie: lęk i sporo obaw. Działo się tak, ponieważ zagorzali fani systemu bali się, iż nowy wydawca zmieni Warhammera tak bardzo, że straci on swój niepowtarzalny urok. Nie było jednak innego wyjścia, jak przekonać się na własnej skórze, co też takiego prezentuje światu „odkurzony” Młotek.

Przyznam się, że kiedy nabyłem nowy podręcznik przez kilka dni leżał na półce, a ja nie zabierałem się do lektury. Chyba najzwyczajniej w świecie bałem się. Słyszałem już kilka opinii, ale wszystkie wydawały się pobieżne i pochopnie wysunięte, zarówno te pozytywne, jak i niezbyt przychylne. Dlatego też obiecałem sobie, że postaram się uczynić moje pierwsze wrażenie tak bardzo obiektywnym, jak tylko jest to możliwe. Minęło trochę czasu i w końcu znalazł się wolny wieczór, a wraz z nim chęć, by zmierzyć się z II edycją.

Kiedy już miałem zacząć czytać zdarzyła się rzecz dziwna, otóż mój wzrok zatrzymał się na okładce. Widziałem ją już wiele razy, zarówno w Internecie, jak i na własnym biurku. Teraz jednak jakoś instynktownie moje oczy chciały zobaczyć, co ona w ogóle prezentuje, tak jakby od niej miała zależeć moja cała opinia, choć wiadomo, że tak się robić nie powinno.  

Ilustracja autorstwa Geoffa Taylora przedstawia kilka postaci, czyli w zasadzie nic specjalnego, ale jednak poświęciłem jej kilka minut. Nie były to bowiem zwykłe postacie, ale ikony I edycji, czyli m.in. wytatuowany krasnoludzki Zabójca Trolli, za nim odziany w zbroję płytową dzierżący w dwuręczny młot kapłan patrona Imperium – Sigmara, a na końcu, w tle, usytuowany został czarodziej z płonącym mieczem, jak się później dowiedziałem, zapewne członek kolegium płomienia. Na przeciwko nich stanęli masywni, rogaci zwierzoludzie. To wystarczyło, bym wrócił pamięcią do swych starych sesji i rozmarzył się na kilka chwil. Za okładkę system dostał pierwszego plusa, ale bałem się, że może być jednocześnie ostatnim…

Ze spisu treści dowiedziałem się, że książka podzielona została na XII rozdziałów. Zaraz po indeksie, ku mojemu wielkiemu i pozytywnemu zaskoczeniu, miałem możliwość przeczytać opowiadanie Dana Abnetta pt. „Życie po śmierci”. Jakby nie patrzeć nie może się nie kojarzyć z I edycją. Z uśmiechem na twarzy zacząłem przeglądać kolorowe strony. Cały pierwszy rozdział, jak to bywa w tego typu podręcznikach, został poświęcony krótkiemu i ogólnemu omówieniu tematu gier fabularnych oraz wprowadzeniu czytelnika w realia Warhammera. W kolejnym przez 10 stron można przeczytać o tworzeniu bohatera gracza. Tutaj zaczęły się różnice w porównaniu z tym, co znaliśmy do tej pory, a co za tym idzie - moje obawy. Charakterystyki zostały podzielone na cechy główne i drugorzędne, a jedyna kość, której miało się używać to k10, względnie k100. Oprócz umiejętności pojawiły się zdolności, ale poza tym niewiele się zmieniło. Rozbudowano część o wyglądzie postaci i jej pochodzeniu, co niewątpliwie jest wielkim ułatwieniem dla graczy początkujących. Dopiero przy kolejnym przeglądaniu podręcznika zorientowałem się, że nie ma klas zawodowych oraz charakteru. W moim mniemaniu pozbycie się ich było dobrym posunięciem. Oczywiście cały czas wszystko kręciło się wokół czterech ras z I edycji (ludzie, krasnoludy, elfy i niziołki), co niezmiernie mnie ucieszyło.

Kolejny rozdział poświęcony został profesjom, zarówno tym podstawowym, jak i zaawansowanym, których dostaliśmy kolejno 60 i 53. Tutaj również niewiele zmodyfikowano, gdyż system rozwoju postaci pozostał taki sam (z wyjątkiem rozwoju cech, który został przez twórców spowolniony). Każda profesja została w skrócie opisana i przedstawiona za pomocą ilustracji, aby dać czytelnikowi wyobrażenie tego, o czym czyta. Rozdział czwarty to lista i opis umiejętności oraz zdolności: nic dodać, nic ująć. Piąty rozdział to opis wszelkiego typu ekwipunku. Od lśniących mieczy i pancerzy po przybory do pisania, czyli wszystko to, co zawsze niezwykle interesuje graczy. Dużo nowości oraz różnic pojawiło się w kolejnym rozdziale. Ten poświęcony jest walce. W porównaniu z poprzednią edycją tutaj mechanika została znacznie zmieniona. Dokonano tego poprzez dodanie wielu elementów, np. cech oręża czy podziału rundy na akcje. Wszystko jednak tłumaczone jest na przykładach i wydaje się jasne i klarowne.

Największy szok, to rozdział siódmy traktujący o magii. Został on bowiem zbudowany zupełnie od podstaw i w niczym nie przypomina tego z I edycji. Nie da się jednak ukryć, że mnóstwo osób narzekało na „kulejący” system nauki i rzucania czarów, więc twórcy drugiego wydania wzięli to sobie do serca. Nowa wersja tajemniczej sztuki została oparta o wiatry magii, a co za tym idzie znacznie rozbudowana. Mamy do wyboru osiem tradycji z kolegiów imperialnych oraz dwie tradycje magii czarnoksięskiej, a do tego magię kapłańską. W sumie daje to ponad 175 zaklęć z zaznaczeniem, że to tylko część tego, co jeszcze ma się ukazać (największe rozszerzenia tego rozdziału znajdują się w „Królestwie Magii” i „Księdze Spaczenia”). Już na pierwszy rzut oka widać, że system rzucania czarów jest lepszy i bardziej dopracowany, a fakt, że magia kapłanów została oddzielona od tej „zwyczajnej” mówi sam za siebie. Autorzy podręcznika naprawdę porządnie przyłożyli się do tego rozdziału.

Następne fragmenty to kolejno: opis wierzeń oraz religii, dział dla Mistrza Gry i opis Imperium. Przy tym ostatnim warto zatrzymać się na dłużej. Twórcy II edycji postanowili iść w parze z WFB, co zostało mocno zaakcentowane zarówno w historii oraz opisie poszczególnych krain, jak i polityce. Jest to wyraźny ukłon w stronę starych graczy interesujących się Warhammerem na wielu płaszczyznach, którym teraz o wiele łatwiej połączyć jest masę elementów wcześniej zbytnio różniących się od siebie.

Rozczarować może rozdział jedenasty, czyli „Bestiariusz”, który okazał się być strasznie okrojony – jedynie siedem stron. Jest to jednak działanie celowe, wiadomym jest bowiem, iż „Bestiariusz Starego Świata” wydany został oddzielnie, jako dodatek. Na zakończenie, tak samo jak w I edycji, mamy przygodę gotową do poprowadzenia dla początkujących graczy, czyli „Przez Ostępy Drakwaldu”.

To by było na tyle jeśli chodzi o stronę merytoryczną podręcznika. Pozostaje jeszcze kwestia graficzna oraz kilka „smaczków” przygotowanych przez autorów. Cały system został wydany w kolorze i oprawiony w twardą okładkę. Przy  ilustrowaniu go zaczerpnięto z prac grafików odpowiedzialnych za kodeksy WFB, takich jak Adrian Smith czy Erik Polak. Oko cieszy również specyficzna obwoluta stron nadająca podręcznikowi cechy „pradawnej księgi”. Do tego raz na jakiś czas między tłumaczeniem zasad i mechaniki zostały „wciśnięte” mini opowiadanka oraz fragmenty historii odpowiadające omawianym zagadnieniom. Wszystko to tworzy spójną i solidną pozycję. Z niewielu rzeczy zrezygnowano dodając bardzo dużo. Tutaj kończy się mój obiektywizm. Osobiście podręcznik bardzo przypadł mi do gustu i po wykorzystaniu go w praktyce mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że zastosowane w nim rozwiązania są wygodne i gra się wyśmienicie.

 

Ocena recenzenta: 10/10

 

Tytuł: Księga Zasad

Seria: Gra fabularna Warhammer II edycja

Format: A4, sztywna oprawa, 265 stron, full kolor

Wydawnictwo: Copernicus Corporation

Rok wydanie: 2005

Cena: 110 zł.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...