Recenzja książki "Raptowny fartu brak" Eugeniusza Dębskiego
Dodane: 10-08-2009 12:59 ()
„Raptowny fartu brak” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Eugeniusza Dębskiego. Wcześniej czytałam jedynie książki, które wraz z żoną Ewą tłumaczył. Wydaje mi się, że należy co jakiś czas przypominać o roli autora przekładu w ostatecznym wyglądzie książki, więc zaznaczam, że tłumaczenia te były bardzo dobre.
Zbiór opowiadań Dębskiego ciężko ocenić jako całość, gdyż jest nierówny jakościowo. Zapewne wynika to z faktu, iż teksty powstawały w różnych latach i tym samym stanowią niejako przegląd literackich poczynań autora oraz świadczą o jego pisarskim rozwoju. Wszystkie zostały wcześniej wydane, więc jeśli ktoś już śledził poczynania Dębskiego, to ten zbiór nie jest mu raczej potrzebny. Chyba że do posiadania opowiadań w jednym miejscu, ale nie jest to niestety komplet jego dzieł. Osobiście „Raptowny fartu brak” uznaję za godną polecenia pozycję - na piętnaście opowiadań znalazłam dziewięć naprawdę interesujących.
Całość jest niezmiernie zróżnicowana zarówno pod względem jakościowym, jak i tematyki. Dość prostemu opowiadaniu „Gandalf w Trójkącie Bermudzkim”, które tak naprawdę jest rozciągniętą anegdotą, daleko do całkiem przerażającej „Czarności”. Znajdziemy tu również historie w zupełnie różnych konwencjach literackich, od przewrotnego „Rezydenta”, po realistyczną opowieść – „W krainie zaginionych bajtli”.
Część opowiadań wydaje się tylko krotochwilami, to teksty oparte na pomyśle i tylko do przedstawienia tego pomysłu służące. Niestety niektóre, a konkretnie cztery - opisujące przygody załogi patrolującej kosmos, wydały mi się zbyt chaotyczne. Momentami nie wiadomo, kto wypowiada daną kwestię, a tym bardziej co się właściwie dzieje. Na szczęście reszta jest pod tym względem bardziej przejrzysta.
Zachwyt nad pomysłowością autora wywołują na pewno - „Krach operacji 'Szept Tygrysa'” i „Bomba DEMONA”. W pierwszej historii bohater podczas lotu w przestrzeni kosmicznej nagle znajduje się poza nią, czyli na kilkadziesiąt sekund wypada poza kosmos. Konsekwencją tego wydarzenia jest zmiana jaka zachodzi w tym człowieku, a dokładniej w sposobie w jaki postrzega wszystko dokoła siebie. Przysparza mu to oczywiście niemało kłopotów. Ponadto doprowadza do desperacji pewnego kapitana, który ma za zadanie przejąć jedynego pasażera statku kosmicznego. Jak go jednak przejąć, skoro ani on nie widzi kapitana, ani kapitan jego? Takie rozwiązanie jest o tyle intrygujące, że nikt nie stara się rozwikłać zagadki „wypadnięcia” z przestrzeni, a bohater próbuje jedynie ratować się przed skutkami zmienionej percepcji. W fantastyce zazwyczaj bywa inaczej - wszyscy chcą wiedzieć, co się stało. Bohater Dębskiego nie wdaje się w tak nieproduktywne rozmyślania.
„Bomba DEMONA” to nie jest moje ulubione opowiadanie z tego zbioru. Nie podoba mi się ze względu na przytłaczające przesłanie. Jest za to tekstem o ciekawym pomyśle, co należy mu oddać. Autor przenosi czytelnika w przeludniony świat, gdzie ludzie przemieszczają się przeważnie na piechotę. Na szlakach komunikacyjnych śmierć grozi każdemu, kto się potknie, ponieważ w panującym ścisku nikt się nie zatrzyma, by podać rękę i pomóc wstać. Cynizm głównego bohatera jest adekwatny do świata, w którym żyje. Można stwierdzić, że dostosował się do warunków. Nie przejmuje się tym, że może kogoś rozdeptać, posiadać wbite w podeszwy butów resztki zmarłych tragicznie pieszych. Nie wierzę, żeby czekała nas taka zatłoczona przyszłość, dlatego nie traktuję tekstu jako jednej z wersji rzeczywistości. Taki tłok mógłby się pojawić ewentualnie w zamkniętej przestrzeni kolonii lub schronu. Mimo wszystko wizja świata jest przytłaczająca i z pewnością niepokojąca.
Zdecydowanie weselszym opowiadaniem jest „Rezydent”, które wprawdzie oryginalnością nie grzeszy, ale za to nadrabia humorem. W ramach eksperymentu wysłano na misję jednego człowieka. Nie jest to jednak zwykły człowiek, gdyż posiada osobowości kilku specjalistów oraz kobiety. Jak można się domyślić taka mieszanka spowoduje ciekawy efekt. Warto jednak odnotować to opowiadanie ze względu na interesujący pomysł, by w ramach oszczędności wysyłać jednego człowieka zamiast całego tabunu, który trzeba wyżywić i utrzymać przy życiu podczas lotu kosmicznego. Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia samotności takiej osoby, bo za każdym razem aktywna jest tylko jedna osobowość bez dostępu pozostałych, czyli kłótnie w głowie odpadają.
„W krainie zaginionych bajtli” sprawia wrażenie raczej powrotu do młodości niż opowiadania mającego na celu przedstawić czytelnikowi mroczną fabułę. Tekst jest pisany częściowo gwarą górnośląską, co z pewnością nadaje mu kolorytu w oczach osób nie pochodzących z tamtego regionu. Autor odchodzi tu od wizji przyszłości, czy odległych podróży kosmicznych. Większa część opowiadania skupiona jest na opisywaniu codziennego życia nastolatka. Być może właśnie fakt umiejscowienia akcji w tak konkretnej, bliskiej nam rzeczywistości sprawia, że wątek grozy uderza z podwójną siłą. Z pewnością "W krainie zaginionych bajtli" i "Czarność" stanowią najstraszniejszą parę w tym zestawie opowiadań.
Na plus autorowi należy ocenić fakt, że żadne z opowiadań w tym zbiorze nie przedawniło się. Najwcześniejsze zostało oryginalnie opublikowane prawdopodobnie w 1984 roku lub zostało w tym roku napisane. Trudno jednak stwierdzić komu „Raptowny fartu brak” przypadnie do gustu. Z jednej strony miło jest trzymać w dłoni taki zbiór dzieł z wielu lat, gdzie zdobycie wcześniejszych wydań poszczególnych tekstów skończyłoby się zapewne desperacją czytelnika lub niewielkim stosem książek i czasopism. Z drugiej strony nie ma żadnego nowego opowiadania, jeszcze czytelnikom nieznanego. Pozwolę więc sobie stwierdzić, że to zestaw dla kogoś, kto dotąd znał Eugeniusza Dębskiego jedynie z jego powieści lub po prostu ma ochotę przeczytać opowiadania raz zabawne, raz poważne, a innym razem dające do myślenia.
korekta: Bethirsonek
Tytuł: Raptowny fartu brak
Autor: Eugeniusz Dębski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: Czerwiec 2009
Seria: Asy polskiej fantastyki
ISBN: 978-83-7574-023-3
Liczba stron: 528
Wymiary: 125 x 195 mm
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie książki do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...