Recenzja książki "Heros powinien być jeden, t.1 i 2" Henry'ego Liona Oldi

Autor: Argante Redaktor: druzila

Dodane: 30-07-2009 11:54 ()


„Heros powinien być jeden”, dwutomowa powieść ukraińskich pisarzy występujących pod wspólnym pseudonimem Henry Lion Oldi, to retelling mitu o Heraklesie. Choć książka nie wychodzi poza ramy lekkiej powieści przygodowej, pomysłowe wykorzystanie historyczno-mitologicznego tła sprawia, że historia jest nieszablonowa. Pierwsza część, dwukrotnie dłuższa od drugiej, opisuje dzieciństwo i młodość synów Alkmeny; druga zamyka ich losy i przynosi podsumowanie nie tylko mitu o Heraklesie, ale - mimo że szmat czasu dzieli śmierć Heraklesa od wojny trojańskiej - całej epoki heroicznej, czasu spotkań ludzi z bogami. Miłośnik starożytnej Grecji znajdzie w powieści Oldiego wiele smaczków, a niezależnie od tego książka broni się jako fantastyka do poduszki, ze względu na antyczną scenerię trochę inna niż to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.

Rzecz zaczyna się od otwierającej mit nocy, kiedy to Zeus uprzedził spieszącego do swej żony Alkmeny basileusa Teb, Amfitriona, i odwiedził ją pod postacią jej męża; Alkmena urodziła potem bliźnięta, Ifiklesa i Alkidesa (Herakles to przydomek nadany herosowi dopiero po śmierci, kiedy pogodził się z Herą, pochodzący od imienia bogini i greckiego słowa „kleos” - „wieść, sława”). Zazdrosna o męża i niechętna jego nieślubnemu potomstwu Hera sprowadziła na chłopców węże, które jednak Herakles udusił, dając pierwszy dowód boskiego pochodzenia. Od tego miejsca autor (autorzy?) powieści rozmija się z mitem, w którym Ifikles, jako słabszy i „gorszy”, a z punktu widzenia historii - nieistotny, schodzi ze sceny i zostaje zapomniany, jako jedyny ślad w epickiej historii swego brata pozostawiając syna Jolaosa, woźnicę i wiernego pomocnika bohatera. W powieści Alkides, syn Zeusa, i Ifikles, syn Amfitriona nie różnią się tak bardzo, pomijając nieprzewidywalne ataki furii dręczące Alkidesa, takie jak ten, podczas którego zabił swą żonę i jej dzieci - bracia są nieodłącznymi przyjaciółmi, a Ifikles decyduje się wziąć na swoje barki wiele problemów brata, dzięki łączącej ich psychicznej więzi wielokrotnie ratując go przed szaleństwem. Obaj bracia, ich liczni przyjaciele i wrogowie wypełniają swoje przeznaczenie, zabijając potwory, podbijając miasta, a w końcu biorąc udział w Gigantomachii, ale prawie nikt nie wie, że sławny Herakles to w rzeczywistości dwóch bohaterów - półbóg i śmiertelnik - z których każdy ma do opowiedzenia swoją własną wersję wydarzeń.

Oldi nie poprzestaje na podaniu raz jeszcze wydarzeń znanych z mitu - mimo dokładnego oddania relacji rodzinnych łączących ludzi i bogów, zmienia same podstawy świata, znacznie zwiększając znaczenie Gigantów, wrogów Olimpian, i nawiązując do historycznych danych o zmianach religii greckiej. Bogowie nie są sami w „przestrzeni metafizycznej” - są nie tylko związani wyrokami Ananke-Konieczności (której nikt nigdy nie widział), ale także połączeni nierozerwalną, antagonistyczną relacją z Upadłymi - Tytanami, starymi bóstwami, zepchniętymi do Tartaru i czekającymi na czas zemsty. Za każdym razem, gdy ktoś składa ofiarę z ludzi, Upadli stają się silniejsi, a władza Olimpian zostaje zagrożona; zadaniem herosa - „Śmieciarza” - jest tępienie potworów, potomstwa Upadłych, ale może on także posłużyć za przekaźnik niszczącej mocy, stanowiącej zagrożenie dla bogów. Wśród ludzi również znajdują się buntownicy, którzy czekają na okazję wystąpienia przeciw absolutnej władzy Olimpian - Oldie nawiązuje tu do mitu o pysznym Salmoneusie. Prócz tych uczestników odwiecznego sporu jest jeszcze jeden gracz - Bóg inny niż wcielające się w ludzkie formy bóstwa czczone przez śmiertelników ery heroicznej, Bóg Abrahama, którego czas ma dopiero nadejść. Każda ze stron konfliktu ma swoją własną wizję świata i opowieści, które się w nim rozgrywają, podobnie jak mit o Heraklesie ma różne, przeplatające się wersje; Oldi nie eksploatuje zbytnio tych wątków, ale zarysowany przez niego, poddany metamorfozom świat mityczny, jest dzięki nim ciekawy.

Potraktowanie przez autora materii mitycznej jest interesujące także dlatego, że najbardziej znane i najszerzej opisywane przygody Heraklesa - przede wszystkim dwanaście prac, ale również pobyt u królowej Omfale - zostały w powieści tylko wspomniane, a fabuła koncentruje się raczej na pobocznych elementach antycznej historii, jak zabójstwo Linosa, zabicie lwa kitajrońskiego czy wojny z Orchomenos i Troją. Pomysłowy jest także - związany z podstawą nowych założeń świata - sposób, w jaki Oldi wplótł w losy Heraklesa Gigantomachię, główną przyczynę, dla której Zeus postanowił powołać go do życia. Historia Alkidesa i Ifiklesa jest tylko osią znacznie szerszej opowieści, obejmującej w zasadzie wszystkie najważniejsze wydarzenia mitycznej Grecji - podróż Argonautów, czyny Perseusza i Tezeusza, wyprawę Siedmiu przeciw Tebom, łowy kalidońskie, wojnę trojańską i podróż Odysa; w tle pojawiają się Orfeusz i Eurydyka, a także ładnie przedstawiona miłość Jolaosa-Protesilaosa i Laodamii. Alternatywne do klasycznego wyjaśnienie pochodzenia Gigantów daje pretekst do przedłużenia jednych z najlepszych fragmentów książki, opowiadających o narodzinach wrogów Olimpian i ich ostatecznej porażce. Można zarzucić autorowi zbyt duże, nieco rażące „nagięcia” oryginalnego materiału, ale służą one zawsze urozmaiceniu i udramatyzowaniu fabuły.

Autor sięgnął po inspirację głęboko, bo nie tylko do powszechnie znanej wersji mitu, odnajdując i łącząc w spójną całość szczegóły pochodzące z różnych wersji antycznej opowieści, jak wzmianka o cieniu Heraklesa w Hadesie znajdującą się w Odysei. Bohaterom do przekazanych w źródłach portretów dorobiono wynikającą z nich psychologię - i tak, Hades i Persefona cierpią z powodu bezdzietności, Ares jest zgorzkniałym, zazdrosnym o swoje rodzeństwo cynikiem, a Atena przypomina zaczepną dorastającą dziewczynę (Oldi, odbrązowiając swoje postacie, unika jednak wyraźnego komizmu, co powieści należy zapisać na plus). Problemy bogów są tym bardziej podobne do problemów ludzi, że ci drudzy nie mają aż tak wyraźnej przewagi na pierwszymi, jak w oryginalnej mitologii greckiej - postawieni przed wspólnym zagrożeniem, boją się siebie nawzajem, ale im bardziej zbliżają się do siebie, tym bardziej stają się do siebie nawzajem podobni. Hermes, który najczęściej z Olimpian pojawia się w życiu obu braci, w największym stopniu przejmuje ludzki punkt widzenia, ale także najbardziej stara się zrozumieć wyznaczoną przez relację bogów z ludźmi i Upadłymi „conditio divina”.

Powieść Oldiego jest znacznie lepiej obmyślona, niż napisana - można powiedzieć, że jest kopalnią dobrych pomysłów, które zostały zmarnowane. To nie znaczy, że „Heros powinien być jeden” to zła książka - przeciwnie, to świetne czytadło, tradycyjnie łączące wątki miłosne, militarne i polityczne w miłą dla czytelniczego oka mieszankę - ale trudno oprzeć się wrażeniu, że świat przedstawiony w powieści przerósł ją samą, domagając się szerszego ujęcia. Widać, że autor starał się wcisnąć zbyt dużą - nie tylko objętościowo - historię w zbyt ciasne ramy. W rezultacie zamiast eposu otrzymujemy powieść, którą czyta się lekko i miło, ale w której bitwy i intrygi zasłaniają to, co w niej najciekawsze. Tym, którzy po przewróceniu ostatniej strony poczują ukłucie zawodu, można polecić w charakterze lektury uzupełniającej dzieła poruszające podobną tematykę, ale starsze o przynajmniej dwa tysiące lat.

korekta: Paulus

 

Tytuł: Heros powinien być jeden - księga 1 i 2

Autor: Henry Lion Oldi 

Tłumaczenie: Andrzej Sawicki

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Data wydania: Czerwiec 2009

Seria: Obca Krew

ISBN: 978-83-7574-075-2 (1), 978-83-7574-070-7 (2)

Liczba stron: 320 (1), 512 (2)

Wymiary: 125 x 205 mm

 

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie książki do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...