Recenzja książki „Labirynt odbić” Siergieja Łukjanienko

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: druzila

Dodane: 26-07-2009 23:05 ()


  Na wstępie chciałbym zauważyć, że z radością odnotowałem na polskim rynku literatury fantastycznej wzrost zainteresowania podupadłym już nieco podgatunkiem science-fiction, cyberpunkiem. Obecnie wznawiane są wydania klasycznej trylogii „Sprawl" Williama Gibsona, jak również pojawiają się zupełnie nowe, również polskie publikacje, jak chociażby „Ciemne lustra" Janusza Cyrana. W nurt ten doskonale wpisuje się nowa powieść utytułowanego rosyjskiego pisarza Siergieja Łukjanienki - „Labirynt odbić".

Autor swoją opowieść osadził w alternatywnej wersji naszego świata, w której został wynaleziony rewolucyjny program wpływający na podświadomość użytkowników sieci i zmieniający ich percepcje. Możliwość odczuwania fizycznych bodźców w wirtualnym świecie zmotywowała gigantów przemysłu komputerowego do stworzenia własnego uniwersum zwanego „Głębią" wraz z jego swoistą stolicą - Deeptown, wirtualną metropolią, gdzie osoby posiadające zasobny portfel mogą spędzać czas na nieustannej zabawie. Właśnie tu, w wiecznie tętniącym sztucznym życiem mieście, poznajemy bohatera powieści - enigmatycznego Lonię, który zajmuje się kradzieżą i obrotem informacjami. Z pozoru przypomina zwykłego hakera, jednak ma nad nimi przewagę. Jest nurkiem, człowiekiem, który potrafi opuszczać „Głębie" bez zrywania połączenia z nią. Pozwala mu to na dowolne modyfikowanie parametrów oprogramowania i dostosowywanie się do sytuacji z elastycznością niemożliwą do osiągnięcia dla pozostałych użytkowników sieci, jak również czyni go odpornym na wszelkie próby pochwycenia. Gdy w ściśle kontrolowanych strumieniach informacji tworzących strukturę Deeptown wykryta zostaje anomalia, Lonia zostaje szantażem zmuszony do współpracy i wpada w sieć intryg i powiązań rządowo-korporacyjnych.

Już od pierwszych stron autor rzuca nas na głęboką wodę. Bohatera poznajemy w trakcie jednej z jego misji. Łukjanienko unika jednak przytłoczenia czytelnika nadmiarem nowych terminów i pozwala mu odetchnąć serwując co pewien czas rozdziały o charakterze retrospektywnym. W nich Lonia wspomina dawne czasy jednocześnie opowiadając historię powstania alternatywnej wersji świata, w której toczy się akcja i objaśniając zasady nim rządzące. Pisarz za pomocą barwnego, ale jednocześnie prostego języka kreuje uniwersum, w którym do wyglądu nie przywiązuje się uwagi, gdyż jego zmiana jest jedynie kwestią chęci użytkownika. Główny bohater wielokrotnie w czasie swoich przygód zmienia twarz, posturę, a nawet głos. Jego prawdziwy wygląd i wiek pozostają dla czytelnika tajemnicą aż do ostatnich stron ksiązki, a nawet wtedy Siergiej udziela nam wskazówek, pozwalających wyłącznie na snucie domysłów. To samo dotyczy zresztą pozostałych postaci. Oprócz Loni poznajemy barwną i zróżnicowaną gromadę bohaterów pobocznych, stojących na drodze naszego protagonisty. Wszystkie je łączy jednak pewna cecha. Ich literackie portrety nakreślono w sposób wyrazisty niemalże do przesady i w pewien prześmiewczy sposób nawiązujący do stereotypów. Mamy faceta, męskiego do tego stopnia, że bez wahania obala butelkę pieprzowej wódki ćmiąc przy tym papierosa za papierosem, genialnego hakera o aparycji nieuleczalnego frajera, który jednak przekonany jest o swoim nieziemskim seksapilu, niepodzielną władczynię wirtualnego burdelu, kobietę o ogromnej mądrości życiowej i jeszcze większym biuście. Tak zróżnicowana i bogata galeria bohaterów sprawia, że czytelnik nie nudzi się ani przez chwilę oczekując na pojawienie się kolejnego kuriozum, a także wprowadza do historii niezbędną dawkę humoru. Ponadto autorowi udaje się opisać silnie stechnicyzowany świat w sposób sugestywny i przemawiający do wyobraźni bez przeładowywania tekstu nadmiarem technicznego żargonu. Kilka strategicznie użytych fachowych bądź quasi-fachowych pojęć, buduje doskonały klimat i pozwala zanurzyć się w książce bez pomocy Słownika Pojęć Elektronicznych lub innej wielkiej, ciężkiej publikacji, najlepiej nadającej się do bicia niesfornych dzieci po głowach.

Postępując zgodnie z radą mistrza Hitchcocka autor zaczyna trzęsieniem ziemi, po czym stopniowo zwiększa napięcie. Lonia wpada w wir akcji i nie uwalnia się z niego aż do samego finału. Wiedziony prośbą, groźbą, kijem, marchewką, a w końcu zwykłym poczuciem ludzkiej przyzwoitości brnie do celu, choć nie do końca ma świadomość, jakie konsekwencje przyniesie jego postępowanie. Dzięki swoim wrodzonym umiejętnościom i pomocy towarzyszy przedziera się przez kolejne pułapki i wyzwania stawiane przed nim przez autora. W krótkich chwilach odpoczynku znajduje czas na refleksję nad otaczającym go światem. Czy właśnie tego ludzkość oczekiwała tworząc Deeptown? Czy miejsce to ma na zawsze pozostać placem zabaw, gdzie niemal wszystko jest dozwolone, a prawie nic nie pociąga za sobą konsekwencji? Czy może też powinno się stać miejscem dla wydarzeń bardziej wzniosłych? I jakie miały by to być wydarzenia? Bohaterowie niejednokrotnie starają się znaleźć odpowiedź na te pytania, jednak ich wypowiedzi pozostają otwarte na interpretację odbiorcy.

Wszystko to mogłoby sprawić, że książka będzie bardzo poważna i nieprzystępna. Łukjanienko obniża poziom POWAGI swojego dzieła dzięki wspomnianym już portretom postaci i doskonałym wstawkom humorystycznym oraz ukrytym odwołaniom do naszego świata. Autor znalazł miejsce w powieści między innymi na obśmianie internetowych for dyskusyjnych oraz portali społecznościowych i ludzkiego zapatrzenia w ideały prezentowane przez masową kulturę. Najbardziej jednak oberwało się miłośnikom gier sieciowych. Pisarz stroi sobie żarty z miłośników strzelanek (tam wszyscy wciąż grają w DOOMa), strategii (kłania się Command & Conquer), bijatyk (Mortal Kombat to w Deeptown popularna rozrywka, niemalże rodzinna) i gier MMORPG. Sceny, w których bohaterowie trafiają przypadkowo na serwer MMORPG należą do najzabawniejszych w całej powieści.

Podsumowując, doskonale bawiłem się przy lekturze. „Labirynt odbić" wywołał u mnie silny syndrom „jeszcze jednej strony". Dzięki nietuzinkowej intrydze, barwnemu i ciekawie skonstruowanemu światu, pędziłem przez książkę aż do zaskakującego finału. Jedynie mogę żałować, że na nadchodzącą kontynuację przygód Loni i spółki będę musiał trochę poczekać. Niemniej jestem pewien, że utrzyma ona wysoki poziom i ponownie zafunduje mi zwariowana jazdę bez trzymanki, prosto w świat niezwykłych możliwości. Naprawdę gorąco polecam.

Dlaczego warto przeczytać?

  • Bo to kawał porządnej literatury podlany ostro-cyberpunkowym sosem;

  • Bo humor sytuacyjny i aluzje powalają na kolana;

  • Bo pozwala zastanowić się nad kilkoma aktualnymi problemami związanymi z rozwojem technologii.

Dla kogo?

  • Dla miłośników cyberpunka;

  • Dla wszystkich, którzy docenią porywającą intrygę, wartką akcję i ciekawy świat;

  • Dla tych, którzy chcą się pośmiać i miło spędzić czas z doskonałą książką.

A dla kogo nie?

Dla MMORPGowców, bo jeśli nie mają dystansu do siebie to może nie spodobać im się to, w jaki sposób zostali przedstawieni.

korekta: Motyl

Tytuł: Labirynt odbić

Autor: Siergiej Łukjanienko

Wydawnictwo: Mag

Data wydania: Maj 2009

ISBN: 978-83-7480-131-7

Liczba stron: 412

Wymiary: 125 x 195 mm

Okładka: miękka

 

Dziękujemy Wydawnictwu Mag za udostępnienie książki do recenzji.

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...