Relacja z turnieju Konfrontacji na Mantikorze III

Autor: Dagobert Redaktor: Dagobert

Dodane: 05-11-2006 15:13 ()


 

Turniej Konfrontacji na lubartowskiej Mantikorze miał być pierwszym z zaimplementowanymi zasadami edycji 3,5 oraz zasad wystawienia armii wg zachodnich Konfederacji ( Cord-ów ) wprowadzających limity poszczególnych typów jednostek.

Dodatkowo mając na uwadze trudności jakie trudności Lwy Alahanu w moim wykonaniu miały na Polconie 2006 zmiany poszły zdecydowanie we wzrost liczebności armii oraz dyscypliny.

 

Ostatecznie skład prezentował się w sposób następujący:

 

Meliador the Celestial

+ artefakty : celestial robes i orb of power

+ czary : chimerical glaive , strange art , ( podstawowe czary ofensywne ) ; guardian angel , storm of light, arrow of mana

+ royal blood ( zdolność z baronii Kallienne dają umiejętność leadership/10 oraz authority )

+ muzyk i sztandarowy tworzący z Meliadorem grupę dowodzenia

 

2x Royal Guardsman

2x Royal Guardsman

3x Guard of Alahan

3x Guard of Alahan

1x Archer of Icqour

 

Razem 397 ptk. i 6 kart

 

Bitwa I

 

Po niewielkich kłopotach z lokalizacją konwentu i szczęśliwym na niego dotarciu, pech chciał, że pierwszą bitwę rozegrałem z Dąbim, na którego trafiam na każdym niemal turnieju ustawiając nową świecką tradycję. Rozpiska Dąbiego miała na celu miotać pokaźne ilości ołowiu z akkylańskich muszkietów i pistoletów sprawdzając przy tym skalę wzmocnień strzelców w edycji 3,5. Składała się więc z Garella, 6 fuzylierów , 2 thallionów , 2 minelayerów oraz magistrate'a. Testy na pewno byłby bardziej miarodajne przy lepszych rzutach, ale po kolei.

 

Wystawienie - gryfy ustawiły się centralnie przed polem minowym w strefie neutralnej ,a lwy na samej krawędzi własnej strefy w celu skróceniu dystansu do przeciwnika .

W pierwszej turze lwy ruszyły do przodu zbierając pierwszą rundę strzelania, a dwaj guardzi stojąc na minach skusili minelayerów do podejścia i ich odpalenia. Ich poświęcenie utorowało bezpieczne przejście w środku pola. Meliador rzuca na siebie guardian angela, a łucznik poza ściągnięciem na siebie strzału Garella nie odznaczy się niczym do końca bitwy.

W drugiej turze lwy dopadają do minelayerów i są wyciągnięcie ręki od reszty sił , a gryfy korzystając z krótkiego dystansu postawiają oddawać strzały wzmocnione bull's eye'em. Jednak festiwal jedynek jaki w tym momencie prezentuje Dąbi, poza skutecznym odstrzeleniem sobie minelayera, nie spowodował strat w szeregach alahańczyków. Ponad to skrócenie dystansu do nie ruchomych z powodu bull's eye strzelców zaowocowało w trzeciej turze masową w nich szarżę. Jeden z royali dostaje kulkę w szczelinę wizjera, Garell ginie w pojedynku z royalem i guardem, a Meliador czarami rani ze średnim skutkiem. Czwarta i ostatecznie końcowa tura to dobijanie rannych gryfów, pomimo nawet porażającej bezsilności Meliadora w zdziałaniu czegokolwiek. Ostatnim aktem bohaterstwa Dąbiego był przedśmiertny zabójczy strzał z pistoletu w Meliadora, którego ochronił guardian angel. Ostatecznie na stole zostaje samotny fizylier. Trzeba było przyjąć kostki Dąbi ;).

Wygrana 9:1.

 

Bitwa II

 

Drugą emocjonującą i bardzo ciekawą bitwę przyszło mi stoczyć z barbarzyńskim Mistrzem z Międzyrzecza, czyli Ravem ;). Przeciwnik liczny i silny, choć po obecności krowy i drogiego maga szykował się dogodny poligon do czarowania. Praktyka pokazała jak bardzo te oczekiwania były na wyrost.

 

Rogaci wyszli w składzie:

 

Damrahl

-cthonian eruption

-minor telportation

-Breastplate of Earth

1x Minotaur

2x Fomor z fierce

3x Drune Warrior

3x Drune Archers

1x Soul Snatcher

-cure/5

-Fury of Skinned

 

Wystawienie z grubsza na przeciw siebie z Damrahlem siedzącym gdzieś w krzakach. Na początek zwinąłem prawe skrzydło do środka, na zachętę dając samotnego guarda, co zadziałało wyśmienicie tylko szkoda, że nie zatrzymał on formora nawet na sekundę. Analogicznie drugi szarżujący formor zanim powrócił do własnego wymiaru wklepał poważną ranę na kolejnym guardzie i krytyczną na royalu, który już do końca nie brał udziału w akcjach ofensywnych w celu zapobiegnięcia całkiem realnej katastrofie. Do pełnego obrazu pogromu, szarżująca Krowa zdejmuje dwóch kolejnych guardów, a łucznik kolejnego. Na szczęście toksyczny strzał w royala nie odnosi rezultatu.

W kolejnej turze do krowy doskakuje dwóch royali , trzeci zajmuje się warriorem i snatcherem , formor uderza w warstuff i guarda , ranny guard idzie się mścić na wrażym łuczniku , zranionym przedtem przez strzelca icqouru. Meliador, mając na sobie już guardian angela i sporo gemów, czarując po formorze i minosku nie zadaje nawet stunna. Damrahl teleportując się i rzucając cthotiana zabija własnego formora oraz zdejmuje angela z Meliadora. Walka z Krową nie przynosi żadnym efektów.

W trzeciej turze jako pierwszy zaczyna Rav i ponowanie rzuca czar w mojego maga tym razem szczęśliwie zadając mu tylko seriousa. Lew odpłaca mu się tym samym, ale Krowie ponownie nie spada włos z głowy, po czym ona po podpakowaniu siły wysyła na tamten świat royala i krytykuje kolejnego. Reszta gry to strata kolejnego royala i pojedynek magów zakończony widowiskowym zgonem Damralha.

Kiedy opad kurz po zaciętej, ale i przyjemnej walce wynik bitwy był korzystny dla Lwów 7:3, które ostatecznie uchroniły od zagłady, co bardziej wartościowe modele, w przeciwieństwie do Drunów, oczywiście poza Świętą Krową, którą jeszcze przemielę przy okazji kolejnego spotkania ;) .

 

Bitwa III

 

Pechowo los chciał, że w finałowej bitwie zagrałem ze Skoczem, z którym również mam okazję mierzyć się dość często.

Tym razem Skoczu wystawił Korytko z min. osławionym Death wave'em z asystą czarnych paladynów oraz zgrają zombiaków, marionetek i aniołów makabry .

 

Po rozpoczęciu bitwy guardzi rzuceni na zombiaków w centrum zmuszają wolniejszych nieumarłych do marszu na skrzydło, gdzie royale ścierają się ze swoimi mrocznymi braćmi. Coryphaeus rzuca death wave'a na royala jednak czar rozprasza się o świętą zbroję. Odpowiedzią Meliadora było sprowadzenie go na krytyka i dobicie w następnej turze.

Po pokonaniu dzielnie walczących i skutecznie kontratakujących paladynów reszta zabawy polegała na wykorzystaniu przewagi w dyscyplinie i systematycznym kończeniu sługusów Acheronu dzięki masowym ruchom pościgowym.

Gra jak zwykle ze Skoczem przyjemna, chociaż szkoda, że musieliśmy wpaść akurat na siebie.

Wygrana 9:1..

 

Ostatecznie przypadło mi w udziale miejsce pierwsze.

 

Podsumowanie

 

Turniej był bardzo udany ; stoły dobrze przygotowane, a przeciwnicy wymagający. Pomarudzić można jedynie trochę na zarządzanie czasem.

Walki turniejowe pokazały, że zasady 3,5 to fajne urozmaicenie oraz wniesienie paru istotnych zmian i poprawek idących generalnie w dobrym kierunku i zwiększających grywalność sporej grupie modeli.

W perspektywie własnej rozpiski, Meliador zyskuje na elastyczności poprzez wprowadzenie czarów, których normalnie się nie wykupywało, by nie zabierały kosztu połowy armii np. bardzo przydatny guardian angel.

Sama rozpiska spisała się zgodnie z przewidywaniami. Warstuff oraz umiejętność Royal Blood znacząco poprawiły dowodzenie. Authority to bardzo przydatna umiejętność, jednak należy uważać by nie zadziała na korzyść przeciwnika.

Guardzi Alahanu praktycznie nie nadają się do zabicia czegokolwiek, ale skutecznie wyrabiają liczebność i blokują przeciwnika. Royale pokazali swoją odporność, jednak skuteczność ich ataku pozostawia wiele do życzenia, bo walce z przeciwnikiem licznym / z dużą ilością ataków / i dysponującym siłą 10+ mogą nie mieć okazji rzucić upragnionego dubletu. Główną siłą w rozpisce ciągle pozostaje więc magia.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...