Blood Bowl - zapowiedź
Dodane: 25-06-2009 09:12 ()
Korekta: Raven
Po sukcesach jakie odniósł Warhammer 40.000: Dawn of War, firma Games Workshop coraz odważniej zaczęła udzielać licencji na swoje produkty. Dobrym tego przykładem jest „Blood Bowl" stworzony przez Cyanide Studios (twórców „Lokiego").
Główne założenie gry jest bardzo proste. Mamy dwie drużyny, każda z maksymalnie 16 graczami, a sama rozgrywka przypomina futbol amerykański. Zadaniem gracza jest wykonanie przyłożenia (mówiąc wprost: przebicie się przez tabun wrogów, aby zanieść piłkę do końcowej strefy) - drużyna, która na koniec całej rozgrywki zdobyła największą ilość punktów, wygrywa.
Gra byłaby jednakże zbyt prosta, gdyby chodziło tylko o przeniesienie piłki z jednego końca boiska na drugi. Twórcy dali, więc nam do dyspozycji cały wachlarz najrozmaitszych „wspomagaczy", takich jak choćby możliwość przekupienia sędziego, aby popatrzył w inną stronę, gdy my będziemy kopać na miazgę (dosłownie!) przeciwnika lub posadzenia na widowni zaprzyjaźnionego czarodzieja, który poda pomocną (płonącą) dłoń w odpowiednim momencie.
Ponieważ „Blood Bowl" bazuje na swoim planszówkowym pierwowzorze, nie mogło zabraknąć zasad znanych z papierowej edycji gry. Warto jednak zaznaczyć, że twórcy poszli na rękę potencjalnym nabywcom, oferując im dwa tryby rozgrywki: Blitz oraz Classic. Drugi z wymienionych trybów jest dokładną kopią zasad, znanych z oryginału, co niewątpliwie powinno przypaść do gustu wszelkim maniakom, którzy na bitewniakach zjedli swoje zęby. Blitz natomiast jest ukłonem w stronę graczy ceniących sobie możliwość modyfikacji. Dzięki temu możemy np. sprawdzić przed meczem jak nasz skład sprawdzi się podczas starcia z przeciwną drużyną, wynająć wcześniej wspomnianego czarodzieja, dobrać ekwipunek dla naszych zawodników, czy chociażby zmienić turowy system rozgrywki na czas rzeczywisty. Wszystko to sprawia, że gra staje się bardziej przystępna również dla osób nie mających z tego typu produkcjami wiele wspólnego.
Właśnie z myślą o takich graczach twórcy dodali rozbudowany tutorial. Znaleźć w nim można sześć lekcji, które krok po kroku wyjaśniają podstawowe zasady rozgrywki. A trzeba przyznać, że trochę tego jest i dość łatwo na początku się pogubić.
Czym byłaby jednak swoista strategia turowa bez możliwości modyfikowania swoich zawodników? W „Blood Bowl" każdy gracz ma własne imię, numer, poziom, rasę (tych jest aż osiem: ludzie, orki, krasnoludy, skaveni, jaszczuroludzie, gobliny, leśne elfy oraz słudzy chaosu) i statystyki (siła - odpowiada za możliwość blokowania przeciwnika; zręczność - za rzucania i łapanie piłki, a także uniki; zasób ruchu - determinuje zasięg zawodnika i czas podniesienia się po nokaucie; wartość zbroi - odpowiada za wytrzymałość podczas starć). Po wyjątkowych wydarzeniach na polu bitwy (czyt. na boisku) zawodnicy dostają SSP (Star Player Points), które następnie można wydać na kolejne poziomy czy umiejętności. Ciekawym rozwiązaniem jest wprowadzenie „terminu przydatności" dla każdego zawodnika. Jego wartość na początku wynosi 100 punktów i z czasem ulega zmniejszeniu (np. po silnych kontuzjach). Gdy wartość licznika osiągnie 0, taki zawodnik odchodzi na emeryturę, a my musimy znaleźć kogoś na jego zastępstwo. W ten sposób mamy połączenie gry sportowej, strategii turowej oraz menedżera.
Graficznie program przypomina piątą część serii „Heroes of Might and Magic". Wszystko jest stworzone w bardzo kolorowej, wręcz cukierkowej tonacji. Chociaż nie pasuje to specjalnie do świata Warhammera, ma swoje zalety - po pierwsze, gra będzie się starzeć o wiele wolniej, po drugie zaś, grafika świetnie podkreśla humorystyczny wydźwięk całej produkcji (trolle z wielkimi, piankowymi paluchami czy ogry z megafonami i piszczałkami).
„Blood Bowl" zostanie wydany u nas w kraju w cenie 99,90 zł jako lokalizacja kinowa (tylko napisy). Premiera odbędzie się 26 czerwca, więc jest to świetna okazja, aby w nietypowy sposób zacząć wakacje. Niewątpliwie najnowsze dzieło Cyanide Studios stanie się jedną z tych produkcji, które przykują graczy do monitora na wiele długich godzin. Bo cóż może być bardziej satysfakcjonującego niż widok własnej ogrzej drużyny, dosłownie miażdżącej na krwawą plamę przeciwnika i zdobywającej kolejny punkt na drodze do mistrzostwa?
Dziękujemy firmie CD Projekt za udostępnienie materiałów.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...