"Koralina" - recenzja
Dodane: 08-07-2009 14:48 ()
Polskę ogarnęła „Koralinomania”, i to bez dwóch zdań. W tym samym okresie trafiła do kin animowana ekranizacja powieści Neila Gaimana, wyreżyserowana przez Henry’ego Selicka, oraz komiks na motywach powieści tegoż pisarza.
„Koraliny” powoli zawładnęły umysłami i portfelami swoich wielbicieli. W obiegu pojawiło się nowe wydanie książki w dwóch wersjach: standardowej z okładką zaczerpnięta z plakatu filmowego i drugie, ekskluzywne, wydane w większym formacie z obwolutą i twardą oprawą. Zatem przygody dziewczynki w krainie „guzikowych potworów” nie mogły również ominąć komiksowej wersji. Jednakże z uwagi na wykonanie tejże pozycji, świat Koraliny poznajemy z punktu widzenia P. Craiga Russella.
Fanom książki, jak i samej twórczości Gaimana, raczej nie muszę przypominać po raz -nasty fabuły. Pokrótce mogę tylko dopowiedzieć, iż tytułowa bohaterka tego dzieła odkrywszy nieznany świat, znajdujący się po drugiej stronie tajemniczych drzwi, musi powstrzymać złe wcielenie swoich rodziców. Jedynym sprzymierzeńcem dziewczynki jest czarny niczym bezksiężycowa noc kot. Po krótkim pobycie po drugiej stronie, Koralina przekonuje się, że konfrontacja z demonami posiada dużo większy wymiar niż jej się początkowo wydawało. Walka toczy się o dusze bliskich jej osób. Zadanie nie jest łatwe, tym bardziej, że mieszkańcy świata skrywanego za drzwiami nie wyglądają zbyt sympatycznie i często składają, budzące lęk, propozycje. Pozostali mieszkańcy mrocznej krainy, mimo mądrych rad i wskazówek, przyjmują postawę neutralną. Dziewczynka musi w pojedynkę podjąć wszystkie ważne decyzje oraz nierówną walkę z upiorami.
O komiksowej adaptacji dzieła Gaimana można powiedzieć, że jest solidne i stworzone w charakterystycznym dla Russella stylu. Pastelowe kolorki i ładna, dopieszczona kreska towarzyszące nam praktycznie na każdym kroku są przeciwieństwem szorstkiej i mrocznej animacji ukazanej w filmie Selicka, gdzie świat Koraliny budzi grozę i strach. Zaprezentowane przez Russella wyobrażenie głównej bohaterki, jak i otaczającego ją świata, budzi moje wątpliwości – jest zbyt bajkowe i barwne.
Nie będę ukrywał, że nie jestem zagorzałym fanem twórczości Neila Gaimana. Autor osławionego „Sandmana” przy tworzeniu opowieści o dziewczynce po drugiej stronie drzwi garściami czerpał inspiracje z „Alicji w krainie czarów” tudzież „Alicji po drugiej stronie lustra”. Utwór ten jest ładnie podaną i odświeżoną kalką dzieła Lewisa Carolla. Komiks nie wzbudza wielkich emocji, jest niezłym czytadłem na jeden raz.
Album ukazał się w ramach kolekcji Obrazy Grozy, a liczy sobie 192 strony w dość małym formacie, za który trzeba zapłacić blisko siedemdziesiąt złociszy. Drogo. Z tych też względów chyba rozsądniej jest sięgnąć po literacki pierwowzór, który nie dość, że jest o połowę tańszy, to czyta się go przyjemniej, bez pastelowych odcieni naokoło.
„Koralina” Russella raczej skierowana jest dla zagorzałych miłośników twórczości Gaimana, a także dla tych wszystkich maniakalnych fanów pisarza – którzy muszą wejść w posiadanie wszystkiego, co jest sygnowane jego nazwiskiem. Osobiście odradzam lekturę tej pozycji, jako nie wartą zachodu. Polecam książkowy pierwowzór, który powinien znacznie bardziej przypaść wam do gustu.
Tytuł: "Koralina"
Scenariusz: P. Craig Russell
Rysunek: P. Craig Russell
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont
Data wydania: luty 2009
Liczba stron: 192
Format: 175x265 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
Cena: 69 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...