"Karas" - recenzja druga
Dodane: 08-06-2009 15:29 ()
Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy natrafiłem w sklepie na anime „Karas”, zdecydowanie nie miałem zamiaru go oglądać. Odstraszyła mnie niby-trójwymiarowa okładka i określenie filmu jako „mariaż animacji 3D i 2D”. We wszystkich wcześniejszych produkcjach, z którymi się zetknąłem, tego typu połączenia dwóch rodzajów grafiki wyglądały dość topornie.
Jednak jakiś czas później, po obejrzeniu innego anime postanowiłem swoim zwyczajem przejrzeć dołączone do niego zwiastuny. Oczywiście była wśród nich zapowiedź „Karasa”. „A co mi tam…”- pomyślałem, klikając na niej pilotem. Trzydzieści sekund później zbierałem szczękę z podłogi z mocnym postanowieniem jak najszybszego zapoznania się z całością serialu. I z radością stwierdzam, że tym razem była to właściwa decyzja.
Sześcioodcinkowy „Karas” powstał w wytwórni Tanotsoko Production, znanej z takich produkcji jak „Załoga G” czy „Yattaman”. Tym razem jednak twórcy postanowili opowiedzieć bardziej dojrzałą i mroczną historię z gatunku urban fantasy. Zastosowali przy tym dość nietypowy zabieg fabularny, o którym za chwilę.
Opowieść rozpoczyna się od niezwykle gwałtownej, podniebnej walki dwóch potężnych przeciwników. Toczy się ona nad współczesnym Shinjuku, a gdy zostaje rozstrzygnięta, nie mamy wątpliwości: tym razem dobro znalazło się po przegranej stronie. Zwycięzca - tajemniczy Eko - zapowiada mieszkańcom Shinjuku straszliwy los. W ciągu kilku następnych lat w mieście dochodzi do kilku serii niewyjaśnionych morderstw. Dziwne okoliczności zbrodni skłaniają niektórych ku teorii o udziale sił nadprzyrodzonych – w tym właśnie kierunku prowadzi śledztwo „wydział D”, złożony z dwóch policjantów i praktycznie przez nikogo nie traktowany poważnie. To jednak tylko jeden z elementów większej układanki. Oto umierający w szpitalu młody mężczyzna trafia do niezwykłego „świata poza światem”, zamieszkanego przez youkai - istoty znane wyłącznie z japońskich legend i opowieści. Jedna z nich, tajemnicza Yurine, czegoś od niego oczekuje – to właśnie on ma zostać nowym obrońcą miasta, znanym jako Karas (Kruk). W tym samym czasie do „realnego” Shinjuku przybywa tajemniczy osobnik, który mimo ludzkiego wyglądu raczej człowiekiem nie jest. Według własnych słów, ma do załatwienia pewna sprawę… i nie zamierza jej załatwiać delikatnie. A dowodzeni przez Eko „źli” bynajmniej nie próżnują…
Nie będę Wam psuł przyjemności z oglądania dalszym opisem fabuły. Uprzedzam jednak: autorzy wrzucają widza w sam środek historii, niczego tak naprawdę nie wyjaśniając. Nie wiemy, o co tak naprawdę walczy Eko, kim są Yurine czy też potężne Mikura, ani dlaczego na te ostatnie poluje ktoś oprócz Karasa. Po obejrzeniu pierwszych odcinków dysponujemy strzępami wiedzy o tym, co się tak naprawdę dzieje. Wyjaśnienia łączące owe kawałki w całość otrzymujemy dopiero w połowie serialu. Wiem, że niektórzy zniechęcają się szybciej, więc informuję: warto poczekać. Naprawdę warto.
Od strony wizualnej „Karas” prezentuje się wspaniale. Animacja stoi na poziomie typowym raczej dla wysokobudżetowych, pełnometrażowych produkcji, niż dla większości seriali anime. Każda postać ma własny sposób poruszania się i mimikę. Liczne i różnorodne stworzenia z japońskich mitów także robią spore wrażenie. Walki, które oglądamy, są niezwykle dynamiczne i efektowne, chwilami wręcz epickie; prawdziwy popis umiejętności twórcy „Karasa” dali w otwierającym całość pojedynku. Trudno też nie zwrócić uwagi na piękne tła; od obwieszonych neonami i ekranami drapaczy chmur i ruchliwych ulic poczynając, a na ciemnych zaułkach i kanałach kończąc – całe Shinjuku żyje, i to nie tylko w przenośni.
Przy okazji, pozwolę sobie na małe spostrzeżenie: twórcy darowali sobie typowe dla wielu animowanych seriali przydługie sceny przemiany głównego bohatera. Cały ten proces (zresztą bardzo efektowny i plastycznie pokazany) oglądamy tylko raz. Nie jesteśmy nim raczeni w każdym bez wyjątku odcinku - moim zdaniem jest to plus.
Całość uzupełnia świetna ścieżka dźwiękowa. Doskonale podkreśla emocje towarzyszące zarówno scenom pełnym walki i napięcia, jak też chwilom spokoju. Szczerze mówiąc, to anime warto obejrzeć nawet dla samej muzyki.
Niestety, „Karas” ma też kilka wad. W gruncie rzeczy jednak trudno powiedzieć, żeby psuły one przyjemność z oglądania. Po pierwsze, kilka pobocznych wątków fabuły zostało zaledwie zarysowanych. Chociaż w pewnym stopniu ubarwiają one całość, pozostawiają po sobie wrażenie pewnego niedosytu. Przyczyna jest prosta: w pierwotnych założeniach serial miał liczyć nie sześć, a dziesięć odcinków. Ograniczenie czasu trwania oznaczało konieczność okrojenia scenariusza. Szkoda… choć z drugiej strony rozwinięcie niektórych wątków mogło sprawić, że poprawność polityczna uniemożliwi wprowadzenie tego anime na polski rynek. Po drugie, dwa czy trzy pojawiające się w filmie elementy wyglądają nieco kiczowato… ale to tylko moja prywatna opinia.
Całość „Karasa” wydano na dwóch płytach DVD, zaopatrzonych w pudełka z „trójwymiarową” okładką; na każdej znajdują się trzy odcinki. Dodatkowo do drugiej płyty dołączony jest wytrzymały box z pancernej tektury, pocztówka (całkiem ładna) i płyta z dodatkami. Na tej ostatniej znajdziemy zwiastuny innych anime, informacje o tym, jak wyglądał proces powstawania „Karasa”, galerię, oraz „japoński bestiariusz”. I tutaj muszę zganić polskiego wydawcę: ów „bestiariusz” to w rzeczywistości dwie strony zapisane drobniutką czcionką, z których nie dowiadujemy się w zasadzie niczego na temat pojawiających się w filmie istot. Nieco dokładniej (tj. w dwóch zdaniach) opisany jest kappa, znany w Polsce m.in. z komiksu „Usagi Yojimbo”. Nie ma natomiast żadnej wzmianki o bardziej egzotycznych youkai, takich jak Wanyudo czy Nue. A takie informacje z pewnością przydałyby się podczas oglądania.
Podsumowując – to anime mogę każdemu polecić z czystym sumieniem. Zawieść może się chyba tylko ten, kto zbyt wcześnie zrezygnuje z oglądania.
Ocena: 9/10
- Zobacz także: Pierwsza recenzja "Karasa"
Tytuł: "Karas" vol. 1 i vol. 2
- Rok produkcji: 2005-2006
- Wydawca: Anime Gate, Vision
- Reżyseria: Keiichi Satō
- Chara: Kenji Hayama
- Mecha: Kenji Andō
- Scenariusz: Masaya Honda, Shin Yoshida
- Odcinki: 6
- Czas: 6x30 minut
- Dodatki: Karty kolekcjonerskie, trailer
- Dubbing: japońska Dolby Digital EX 5.1 16:9
- Lektor: polski Dolby Digital EX 5.1 16:9
- Napisy: polskie
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...