"Dziennik z zaginięcia" - recenzja
Dodane: 24-05-2009 19:16 ()
W „Dzienniku z zaginięcia” odkrywamy ciężki żywot japońskiego mangaki. Okazuje się, że tworzenie komiksów to nie takie proste zajęcie jakby się nam wydawało. Niezaprzeczalnie dzieło Hideo Azumy to jedna z ważniejszych premier w tym roku.
Trzeba mieć wiele samozaparcia oraz podchodzić z niebywałym dystansem do siebie, aby w tak szczery, a zarazem zabawny sposób opowiadać o wadach, kłopotach i rozterkach. Azuma w autobiograficznym dziele idzie na całość, odrzucając wszystkie półśrodki prezentuje nam historię swojego życia. Z jednej strony przygnębiającą i nastręczającą wiele pytań, z drugiej na tyle ekspresyjną i prawdziwą, że aż śmieszną.
Autor bez zbędnego wybielania, z przymrużeniem oka, autoironią, przy użyciu krótkich, zabawnych scenek opisuje trzy obszerne epizody z życia, swoistej tułaczki w poszukiwaniu właściwej drogi. Sama postać Azumy na tle innych bohaterów mangi jest pokazana w sposób mocno karykaturalny. Mimo jego licznych nałogów, alkoholizmu czy też licującego z godnością artysty trybu życia, nie sposób nie darzyć go sympatią.
To zadziwiające, co nawał zleceń może uczynić z człowieka. Azuma przyjmując coraz więcej ofert od wydawców zaczyna popadać w pracoholizm. Brak czasu dla rodziny, na odpoczynek powoduje u niego stany depresyjne. Nie przykłada się do pracy, czym wywołuje złość wydawców. Coraz częściej zaczyna zaglądać do kieliszka. Człowiek w ciągłym cugu alkoholowym nie posiada żadnych trosk ani zmartwień.
Popadając w depresję, a także zdając sobie sprawę z konsekwencji niedotrzymywania terminów, twórca salwuje się ucieczką. Jednak nie jest to typowa izolacja. Porzuca nie tylko pracę, ale również dom i rodzinę. Staje się bezdomnym z wyboru. Wraca na łono natury. Taki stan rzeczy mu odpowiada, ponieważ nie jest od niczego uzależniony. Terminy? Jakie terminy? Śpi tak długo jak chce i robi co tylko zapragnie. Zdecydowanie potrzebuje wyciszenia, odmiany w monotonnym życiu, aby do końca nie oszaleć. Narzucony tryb pracy albo ostatecznie pogrążyłby go w oparach alkoholizmu albo doprowadził do granic odporności psychicznej. Ucieczka jest dla niego katharsis - oczyszczeniem umysłu i ducha.
Kolejne „wycieczki” po śmietnikach w celu zdobywania pożywienia czy też ciągłe szukanie kiepów (pety), ale przede wszystkim zaradność w ekstremalnych warunkach – egzystencja w parku w prowizorycznym namiocie wymaga nie lada umiejętności aklimatyzacji. Walka o pożywienie, ukrywanie się przed natrętami oraz pomysłowość i przedsiębiorczość działają na niego kreatywnie. Zrezygnowanie i depresja mijają, a wraca ochota do pracy, a wraz z nią pojawiają się nowe pomysły.
Świadomy wybór bezdomności nie był jedyną ucieczką autora od kłopotów. Postanowił on zasmakować życia jako pracownik fizyczny, najpierw specjalisty od rur, potem rozbiórek, a nawet gazownika. Zmiana otoczenia, całkowicie inne środowisko znajomych, a także charakter wykonywanej pracy ponownie działają na niego pobudzająco, czego przykładem jest komiks „Gazownicy z gazowni”.
W ostatnim rozdziale twórca opisuje swoją walkę z alkoholizmem, a przede wszystkim drogę, po której stoczył się na samo dno. Mimo że tu również mamy do czynienia z elementami komicznymi, ta część opowieści jest prowadzona w nieco poważniejszym tonie. Widząc dzienne racje aplikowanych przez niego procentów można stwierdzić, że miał wiele szczęścia trafiając wyłącznie na oddział leczenia od uzależnień.
„Dziennik z zaginięcia” podnosi nie tylko temat bezdomności, alkoholizmu czy wszechobecnej na japońskim rynku presji związanej z dotrzymywaniem terminów. To także świetny materiał dokumentujący życie na ulicy oraz wiele inteligentnych obserwacji i przemyśleń autora. Ostatni rozdział – „Na odwyku” – pokazuje, że Azuma nie jest indywidualnym przypadkiem, jedyną ofiarą choroby. Każdy kolejny pacjent jest niemniej oryginalny od niego.
Od strony technicznej komiks Hideo Azumy charakteryzuje się estetycznym i równym rozplanowaniem poszczególnych kadrów na stronie. Uproszczona, a zarazem humorystyczna kreska doskonale pasuje klimatem do opowieści autora. Każdy z epizodów jest niezwykle bogaty w treść, przez co tytuł ten można smakować bardzo długo.
„Dziennik z zaginięcia” to rzadko spotykany w naszym kraju gatunek mangi autobiograficznej. To powiew świeżości na nieco skostniałym rynku japońskich komiksów w Polsce. Z czystym sumieniem polecam najnowszą pozycję z oferty Hanami oraz z niecierpliwością czekam na kolejne publikacje tytułów Hideo Azumy.
Tytuł: Dziennik z zaginięcia
Scenariusz i rysunki: Hideo Azuma
Tłumaczenie: Radosław Bolałek
Wydawca: Hanami
Data wydania: 30.04.09 r.
Format: 150 x 210 mm
Ilość tomów: 1
Oprawa: Miękka
Druk: czarno-biały
Ilość stron: 206
Cena: 29 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...