Recenzja książki "Słońce we krwi" Rafała Dębskiego
Dodane: 24-04-2009 12:56 ()
Bodrick Robertson nie jest zwykłym korespondentem wojennym. Zdecydowanie za dużo wie na temat tajnych operacji, oddziałów specjalnych i ukrytych motywacji ludzi biorących udział w wielkiej polityce. Ale to nie wszystko. Kto nauczył dziennikarza posługiwania się bronią? Dlaczego Robertson wydaje się być kimś zupełnie innym, niż tym, za kogo się podaje?
W opętanej wojną Ghanezi do głosu dochodzą najgorsze ludzkie emocje, a śmierć zbiera obfite żniwo. Jednak rewolucja okazuje się rajem dla handlarzy bronią oraz najemników, których w to miejsce przywiodła chęć zarobku lub upragnionej zemsty.
W samym środku piekła między dwójką odwiecznych wrogów rozegra się ostateczna walka, a wszystkie sekrety w końcu zostaną ujawnione.
"Słońce we krwi" Rafała Dębskiego to sensacyjna opowieść przypominająca popularne filmy akcji jak "Czas patriotów" (choć Bodrick to zupełnie inny typ bohatera niż Jack Ryan), czy "Uprowadzona", doprawione odrobiną motywów à la przygody Jamesa Bonda i Rambo. Mamy więc sensacyjny misz-masz złożony z bohatera z przeszłością, który zawsze walczy w dobrej sprawie; okrutnego przeciwnika gotowego w każdej chwili zabić w imię swoich szalonych, faszystowskich ideałów; ukochaną kobietę znajdującą się w niebezpieczeństwie; mnóstwo opisów walk i parę teorii spiskowych.
Wydawałoby się, że dobrze napisana powieść sensacyjna ułożona według gatunkowego schematu spełni oczekiwania fanów oraz przyciągnie nowych czytelników. Bo parę plusów w nowej książce Dębskiego bez wątpienia da się znaleźć. "Słońce we krwi" jest napisane żywym, potoczystym językiem, przez co czytelnik szybko wciąga się w akcję i przewraca kolejne kartki. Tło akcji, czyli historia wewnętrznych konfliktów i politycznych gier, jest interesujące, ale tylko delikatnie zarysowane. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka ogólnych refleksji Bodricka. Korespondent wojenny New York Timesa zastanawia się nad mechanizmem zła; jego rozważania dotyczą ponadto problemu rasizmu oraz poprawności politycznej. Podejmowane problemy są pokazywane ze wszystkich stron i podsumowane dość ciekawymi spostrzeżeniami.
Co do bohaterów, to właściwie oprócz Bodricka nie można zbyt wiele o nich powiedzieć. To przede wszystkim postacie drugoplanowe, których rolę w powieści bardzo łatwo przewidzieć (jak np. Nora, Martha, czy Michael). Jednym z dokładniej zarysowanych bohaterów wydaje się główny przeciwnik Robertsona, jednak w finałowej scenie zostaje on przedstawiony w bardzo jednoznaczny sposób, bez żadnej głębi. To typowy czarny charakter, wariat, który uważa, że jego idee są wspaniałe, a on sam ma do spełnienia misję i swoje zadanie wykona za wszelką cenę.
W "Słońcu we krwi" jest wszystko, co powinno znaleźć się w powieści sensacyjnej i... niestety tylko to. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że powieści brakuje pazura, czegoś co wstrząsnęłoby czytelnikiem i zaskoczyło go tak, żeby wykrzyknął „o, tego się nie spodziewałem!”. "Słońce we krwi" to poprawna sensacyjna historia z kilkoma ciekawymi spostrzeżeniami na temat dzisiejszego świata, do przeczytania w jeden wieczór. Fani gatunku nie zawiodą się, dla innych może to być jednak trochę za mało.
korekta: Elanor
Tytuł: Słońce we krwi
Autor: Rafał Dębski
Wyd.: Wydawnictwo Red Horse
Liczba stron: 290
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Nr ISBN: 978-83-60504-66-6
Dziękujemy Wydawnictwu Red Horse za udostępnienie książki do recenzji.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...