"Balsamista" tom 4 - recenzja

Autor: Magdalena Kącka Redaktor: Motyl

Dodane: 01-04-2009 18:44 ()


W czwartej odsłonie serii o utalentowanym balsamiście nie dowiadujemy się o nowych aspektach jego zawodu. Nie oznacza to jednak, że album jest mniej interesujący od poprzednich. Wprost przeciwnie, autorka postanowiła odmienić sposób ukazywania historii.

Na początku otrzymujemy retrospekcję skupiająca się na pierwszym spotkaniu Mamiyi oraz Azuki. Nietypowa znajomość zapoczątkował ciąg kolejnych zdarzeń. Dziadek dziewczynki zaprzyjaźnił się z balsamistą i powierzył mu niezwykle odpowiedzialne zadanie w życiu. Mianowicie ma zadbać o jego wnuczkę, a także kościół. Dzięki temu wątkowi możemy poznać momenty z życia bohatera owiane do tej pory mgiełką tajemnicy. Autorka poprzez charakterystykę postaci drugiego planu stara się pogłębić profil psychologiczny, ukazać Shinjirō w trochę innym niż dotąd świetle. Retrospekcje czasami są lekko przesadnie sentymentalne, lecz stanowią istotny element całej misternie zaplanowanej opowieści.

Na szczególną uwagę zasługuje dwudziesty czwarty rozdział, prezentujący wzruszającą historię kompozytora znajdującego się u szczytu kariery zawodowej. Jednakże harmonia w pracy nie przekłada się na idealne życie rodzinne. Mimo to, jego córka ukrywa ten fakt przed światem, udając, że jej sławny ojciec to wzór do naśladowania. Z punktu widzenia całego tomu, ta swoista przypowieść wypada intrygująco, prowadząc przy tym do analizy ludzkich zachowań. To spore novum, ponieważ do minimum została ograniczona rola Mamiyi, który zwykle pojawiał się w charakterze mentora czy psychologa. Autorka pozwoliła historii rozwijać się swoim torem bez ingerencji balsamisty.

Wielokrotnie, słowa Shinjirō działają jak bodziec. Inspirują inne osoby, w których pod wpływem jego mentorskiego tonu dokonuje się wewnętrzna przemiana. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu, na co dzień obcuje on ze śmiercią, która dla pozostałych jest rzadkim zjawiskiem, budzącym grozę w ludzkich umysłach i sercach. W tak skonstruowanej fabule upatrywałabym sporą popularność i zainteresowanie „Balsamistą”. Niezwykle trudno jest stworzyć komiks – uznawany często za coś banalnego i ulotnego – podejmujący tematy egzystencjalne, obracające się w głównej mierze wokół śmierci.

Ponadto czwarty wolumin został wzbogacony o dodatek utrzymany w luźnym i żartobliwym tonie – Mamiya oraz kreskówkowa postać odpowiadają na liczne pytania do autorki na temat balsamowania. Dzięki zastosowaniu takiego zabiegu narracyjnego otrzymujemy odpowiedź na pytanie skąd narodził się pomysł na mangę. W moim odczuciu to udany eksperyment. Z jednej strony dostajemy fabułę, z drugiej dydaktyzm został wyłączony poza treść komiksu.

Muszę zmartwić wszystkich wielbicieli romansów, ponieważ wątek miłosny został ograniczony do minimum. Przewija się delikatnie w tle wydarzeń, przez co możemy się skupić na pozostałych, nie mniej istotnych, wątkach. Myślę, że postać Azuki powróci jeszcze ze zdwojoną siłą.

„Balsamista 4” ociera się o schematyczności, ale Mihara Mitsukazu poprzez różne zabiegi stara się pobudzić fabułę. Jestem przekonana, że w kolejnym tomie nie znajdziemy już motywu „Shinjuro – spotyka – kogoś”. Liczę, że balsamista w końcu pozna kobietę, która pozwoli mu znaleźć ukojenie u swego boku, a sam Mamiya przestanie zastanawiać się nad sensem ludzkiego życia.

 

Tytuł: Balsamista" tom 4

Scenariusz: Mihara Mitsukazu

Rysunki: Mihara Mitsukazu

Wydawca: Hanami

Data wydania: 11.2008

Format: 150x210 mm

Oprawa: miękka

Papier: matowy

Druk: cz.-b.

Cena: 25 zł.

 

Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...