"Devil May Cry" vol. 1 - recenzja

Autor: Wojciech Czerczak Redaktor: Motyl

Dodane: 23-03-2009 06:17 ()


Devil May Cry” to animacja z 2007 roku, która powstała na podstawie czteroczęściowej serii gier firmy Capcom pod tym samym tytułem.

Standardowo więc, wraz z płytą DVD dostajemy pocztówkę – mamy już XXI wiek… ktoś je jeszcze wysyła? – oraz ulotkę, na której Hiroyuki Kobayashi (najwyraźniej ktoś ważny w CAPCOM’ie) udziela informacji na temat powstawania anime. Na krążku znajdują się, równie standardowe dla A-G, dodatki: zwiastuny innych filmów, informacje o filmie itp. Bardzo możliwe, że jest tam coś jeszcze, ale osoba odpowiedzialna za tworzenie menu bardzo chciała pokazać, że anime, które zaraz będziemy oglądać jest horrorem. Mroczność menu nie byłoby jeszcze tak wielkim problemem, gdyby napisy nie były zamazane i niemal zupełnie nieczytelne. Skoro już narzekam, czy nie można w całym menu dać jednego kawałka, który trwa dłużej niż 0.05 sekundy? Wiem, że walczę z wiatrakami, wszędzie stosuje się takie rozwiązanie, ale jest to niesamowicie irytujące.

Jak wiedzą fani gry, Dante jest synem demona, który wcale taki zły nie był i postanowił bronić ludzi przed swoimi piekielnymi pobratymcami. Główny bohater kontynuuje dzieło ojca, jest szefem i zarazem jedynym pracownikiem agencji Devil May Cry. Zajmuje się ona wszystkim, co może mieć związek z demoniczną aktywnością… albo z deserami truskawkowymi, które zaraz obok pizzy (bez oliwek) stanowią jedyne pożywienie głównego bohatera.

Na "Devil May Cry" znajdują się cztery odcinki nazywane misjami. Pierwszy epizod opowiada prostą historię dziewczynki, która odziedziczyła fortunę i musi zostać ‘dostarczona’ na miejsce odbioru spadku. Jako, że Dante niemal ciągle jest spłukany i tonie w długach, nie ma wyjścia i zlecenie przyjmuje. Autorzy chcąc ożywić świat DMC wprowadzili do otoczenia Dantego, dwie postaci nieobecne w grach. Są to Morrison (agent Dantego) oraz Patty (dziewczynka, którą główny bohater ma ochraniać, kiedy ta jedzie po spadek). Pojawia się również postać pewnego pomniejszego demona, który jeszcze kilka razy przewinie się przez serię i trochę nabroi.

Kolejna misja, zatytułowana Gwiazda autostrady rozpoczyna się od deszczu, kobiety w szkolnym mundurku i strzelania. Lady, bo tak nazywa się owa pani, tak jak Dante, poluje na demony. W przeciwieństwie do Patty czy Morrisona, Lady występowała w grach i w nich też poznała głównego bohatera. Kiedy zgłaszają się do niej panowie w czarnych garniturach i o bardzo smutnych twarzach, postanawia ona poprosić o pomoc marudnego zjadacza pizzy, który jak się dowiadujemy winien jest jej ogromna sumę pieniędzy. Dante, początkowo nie ma najmniejszej ochoty współpracować z Lady, ostatecznie jednak, po przegraniu zakładu, przystaje na warunki kobiety. Potem jest dużo szybkiej jazdy, demon i wiele strzelania. Jak również krwi. I wybuchów. I rachunek.

Trzecia misja zatytułowana Z miłości, opowiada o zagładzie ludzkości, powrocie do wieków średnich i do mody z lat 70’… no dobra, nie do końca. Tak naprawdę historia jest standardowym ‘on ją kocha, ona jego też, ale rodzina się nie zgadza’. Jest to chyba najnudniejsza misja na pierwszym krążku. Chociaż i tu nie zabrakło hektolitrów demonicznej krwi. Pada również rekord szybkości w jedzeniu pizzy.

Ostatnia misja – Błyskawica – skupia się nie na Dante, lecz na Lady, która podczas jednego ze swoich zadań wpada na kobietę-demona, władającą błyskawicami. Potem mamy dużo, dużo walki oraz całkiem miły plot twist. Pojawia się w tej misji również była wspólniczka Dantego, Trish. Jest to przyjemny odcinek, z dużą ilością walk pomiędzy dwiema piękny… ładnie narysowanymi paniami.

Jak widać po tych opisach fabuła DMC jest równie zawiła, co Route 66. Nie jest to jednak w żadnym wypadku wada. Gry, jak i anime, nastawione są na krwawą akcję z niewielkimi domieszkami fabularnymi, i jako takie są jednymi z lepszych w swoim gatunku. Postacie oraz świat przedstawiony skonstruowane są wyjątkowo solidnie. Czasem tylko widać, że twórcy mieli problem z tym czy anime powinno być zupełnie, totalnie, bardzo poważne i ponure, czy też może trzeba podejść do tematu wycinania hord demonów bardziej na luzie.

Było już narzekanie, teraz czas na trochę „ochów i achów”. Zarówno kreska jak i animacja postaci są śliczne. Kobiety wyglądają jak modelki, Dante wygląda jak David Bowie z włosami koloru platyny, a miecze i pistolety są WIELKIE. Wstawki komputerowe są widoczne, ale jest ich na tyle mało, że nie psują ogólnego wrażenia. I właściwie tyle mogę napisać o obrazie. Dawno już moje oczy nie doświadczyły takich pieszczot, jak kiedy oglądałem DMC. Inną rzeczą na którą widzowie zwrócą uwagę jest muzyka. Świetny openingowy kawałek d.m.c od razu wprowadza nas w klimat anime. Utwory Lynch’s mood oraz Fight! stanowią bardzo dobre tło dla każdej ze scen walki. Jednak kawałki które najbardziej zapadły mi w pamięć to faint oraz d.m.c (Gut Guitar Ver.). Zwłaszcza ten drugi, w chwili kiedy Dante ‘wchodzi na scenę’ w pierwszym odcinku, sprawia, że mam ochotę nauczyć się gry na gitarze. Kiedy główny bohater akurat niczego nie zabija, w tle słyszymy spokojne i wyjątkowo relaksujące Life is on you oraz LAST RAG. Muszę przyznać, że już dawno nie spotkałem tak przyjemnego soundtracka. Gdyby jeszcze tylko można go było kupić gdzieś w naszym nadwiślańskim kraju…

Standardowe pytanie na koniec: „czy warto kupić?”. Według mnie, tak. Jest to jedno z lepszych anime jakie obecnie leżą na półkach w empikach, czy innych podobnych przybytkach kapitalizmu. DMC jest o niebo (albo i sześć) lepszy od Black Blood Brothers, które niby też ma kolesia w czerwonym płaszczu z wielkim mieczem…, ale król jest tylko jeden. Na nowego Duke’a Nukema przyjdzie nam czekać jeszcze kilka lat, więc Dante panuje niezagrożony. A tego, kto na pocztówce pomalował mu włosy na różowo powinno się obtoczyć w smole i wrzucić w pole pszenicy.

Ocena: 7/10

  • Tytuł: "Devil May Cry" vol. 1
  • Rok produkcji: 2007
  • Wydawca: Vision Anime-Gate
  • Wytwórnia: Madhouse
  • Reżyseria: Shin Itagaki
  • Chara: Hisashi Abe
  • Scenariusz: Bingo Morihashi, Ichiro Sakaki, Shôtarô Suga, Toshiki Inoue
  • Odcinki: 1-4
  • Gatunek: horror, sensacja, fantasy
  • Czas: 100 minut
  • Dodatki: Kartki pocztowe, BOX zbiorczy, trailery
  • Dubbing: japońska Dolby Digital 5.1 16:9
  • Lektor: polski Dolby Digital 5.1 16:9
  • Cena: 49,90 zł

Dziękujemy Anime Gate za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...