„Fanfulla” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 06-02-2018 22:31 ()


Mimo że nasi wydawcy chętnie sięgają po dokonania klasyków europejskiego komiksu, to jednak na tym polu wciąż pozostało wiele do nadrobienia. Dotyczy to zwłaszcza tych prac rzeczonych twórców, które statusu dzieł kultowych się nie doczekały. Do tego typu utworów zaliczany jest komiks „Fanfulla”, publikowany na łamach „Corriere dei Piccoli”, tytułu prasowego, którego skalę oddziaływania w realiach polskich można przyrównać do „Świata Młodych”. To właśnie w trakcie współpracy z tym periodykiem wsławiony m.in. serią „Corto Matese” oraz albumem „Indiańskie lato” Hugo Pratt miał sposobność szlifować swój niepowtarzalny, nastrojowy styl, rozrysowując według scenariusza Mino Milaniego przypadki katalońskiego zaciężnika, którego imię posłużyło za tytuł tego cyklu. 

Rok 1527. Rewolucja protestancka przetacza się przez kontynent europejski niczym apokaliptyczny walec zniszczenia. Bezprecedensowa grabież dóbr kościelnych we wschodniej części Rzeszy Niemieckiej (w tym zwłaszcza w Saksonii i Meklemburgii) trwa w najlepsze (czy może trafniej: najgorsze), a watahy nieopłacanego żołdactwa sieją grozę wśród mieszkańców m.in. Bawarii i północnych Włoch. Jakby tego było mało ledwie rok wcześniej, naporowi muzułmańskiej ekspansji ulega Królestwo Węgier, którego monarcha w osobie Ludwika II Jagiellończyka w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach ginie niebawem po druzgocącej klęsce węgierskiego rycerstwa pod Mohaczem. Czarne chmury zbierają się również nad Stolicą Piotrową, na którą łakomie spoglądają cesarscy lancknechci dowodzeni przez Karola Burbona. W ich szeregach odnajdujemy niestroniącego od brawury, jednookiego najemnika Fanfullę, który z zapałem straceńca lubującego się w posoce, gwałtach i zniszczeniu ciska się ku szeregom obrońców Rzymu. Wieczne Miasto zostaje gruntownie splądrowane, a najemne zbiry dowodzone przez wspomnianego kondotiera zyskują wątpliwą „sławę” Wizygotów i Wandalów. Ów epizod tzw. wojen włoskich (w olbrzymim skrócie: ciągnących się pomiędzy rokiem 1494 a 1559 zmagań między Królestwem Francji a Habsburgami o dominację na kluczowym dla ówczesnej gospodarki Europy Półwyspie Apenińskim) to tylko początek perypetii tego nietypowego „bohatera”, który nie tylko fachowo radzi sobie z operowaniem mieczem dwuręcznym, ale też okazjonalnie daje się poznać jako człek skłonny do odrobiny autorefleksji oraz wykazania szacunku wobec swoich adwersarzy.

Nie zmienia to jednak faktu, że tytułowy bohater tego albumu w sposób zdecydowany odróżnia się od większości postaci ówczesnego europejskiego komiksu (notabene nie wyłączając o kilka lat późniejszego Hansa „Janek Donosi” Klossa). Wszak w zestawieniu z kierującymi się szlachetnymi przesłankami, współczesnymi Fanfulli herosami pokroju Jugurthy, Blueberry’ego i… Smerfów wspólny „twór” Milaniego i Pratta zdaje się preferować model motywacji nielicujący z tradycyjnymi wyobrażeniami o bohaterstwie. Zjawisko to zresztą nieprzypadkowe, bo zgodnie z nasilającymi się w drugiej połowie lat 60. XX w. tendencjami w kulturze popularnej właśnie ten typ protagonisty – osobnika niejednoznacznego, balansującego na pograniczu dobra i zła, a nierzadko skłaniającego się ku drugiej z wymienionych kategorii etycznych – zdawał się coraz częściej odnajdywać w komiksowych kadrach. Czas odgórnie moderowanego przewartościowania – nomen omen pokrewnego niektórym zjawiskom charakterystycznym dla dojrzałego renesansu – zbliżał się bowiem nieuchronnie. W tym zaś kontekście Fanfulla jawi się jako swoista prefiguracja takich postaci jak Vuzz, Torpedo i Kriss de Valnor. Osobowości dalszych planów (w tym m.in. niemiecki pomagier tytułowego bohatera) przyczyniają się do rozbudowy świata przedstawionego doby początku rozkładu cywilizacji zachodniej oraz rozpadu europejskiego uniwersalizmu, które już niebawem miał przejawiać się wojnami religijnymi na terenie Francji, Rzeszy Niemieckiej i Niderlandów, a w nieco dalszej perspektywie straszliwą katastrofą wojny trzydziestoletniej (1618-1648).

O ile warstwę fabularną trudno uznać za nadmiernie odkrywczą i wyszukaną, o tyle wizualna strona tego przedsięwzięcia wpisuje się w stylistykę wczesnych albumów najsłynniejszego cyklu Hugo Pratta. Co prawda kreska sprawia wrażenie nieco bardziej rozdygotanej, niż miało to miejsce m.in. w „Opowieści słonych wód”; skłonność tego autora ku nanoszeniu wyrazistych cieni i ogólnej wrażeniowości jest jednak łatwo uchwytna. W kadrach przeważają sylwetki oraz oblicza uczestników opowieści. Tam jednak, gdzie jest to wskazane za względu na głębie perspektywiczną, Pratt nie unika umieszczania elementów scenografii czy wręcz architektury. To zresztą właśnie rysunki tego autora stanowią główny walor niniejszej propozycji wydawniczej, zarówno ze względu na możliwość prześledzenia warsztatowej ewolucji przyszłego klasyka europejskiego komiksu, jak i ogólną jego wprawę w operowaniu prawidłami tego medium. W kontekście stricte fabularnym przygodowo-historyczny wymiar tego przedsięwzięcia broni się, choć równocześnie nie da się ukryć, że na tle gatunkowo zbliżonych cykli, których nie brakowało w ówczesnej komiksowej prasie frankofońskiej, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Z perspektywy polskiego czytelnika można ponadto uznać ów tytuł za wyjątkowy z racji niezbyt często przybliżanej w ofercie naszych wydawców epoki, czasu pleniącej się reformacji, kondotierów i początku demontażu europejskiego uniwersalizmu opartego na chrześcijaństwie.

 

Tytuł: „Fanfulla”

  • Tytuł oryginału: „Fanfulla”
  • Scenariusz: Mino Milani
  • Rysunki: Hugo Pratt
  • Układ graficzny i kolory: Patrizia Zanotti
  • Przedmowa: Antonio Carboni
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Jakub Syty
  • Wydawca wersji oryginalnej: Rue de Sèvres
  • Wydawca wersji polskiej: Scream Comics
  • Data publikacji wersji oryginalnej (w tej edycji): 31 październik 2013 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 15 września 2017 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 23,5 x 29,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy 
  • Liczba stron: 120
  • Cena: 79,99 zł

Zawartość albumu opublikowano pierwotnie w „Corriere dei Piccoli” nr 41 z 8 października 1967 r. do nr 8 z 25 lutego 1968 r.

Dziękujemy wydawnictwu Scream Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus