„Zabij albo zgiń” tom 1 - recenzja
Dodane: 22-12-2017 23:06 ()
Eda Brubakera oraz Seana Phillipsa (a przy okazji również znakomitą kolorystkę Elizabeth Breitweiser) wielbicielom wyróżniających się przedsięwzięć komiksowych przedstawiać raczej nie trzeba. Wszak to właśnie ów zespół odpowiadał za dobrze u nas przyjętą serię „Fatale”, zapis ciągnącego się przez setki lat konfliktu pomiędzy tytułową „Kobietą Fatalną” a podążającymi jej tropem wyznawcami mrocznego kultu. Owa symbioza czarnego kryminału i horroru w odmianie mythic fiction okazała się nadspodziewanie udana. Stąd nie zaskakuje, że ich nowa inicjatywa, „Zabij albo zgiń”, także balansuje na pograniczu obu wspomnianych konwencji.
Jak to często we współczesnych utworach rozrywkowych bywa akcja także i tego rozpoczyna się od przysłowiowego, mocnego uderzania. W tzw. scenie otwierającej czytelnicy stają się świadkami egzekucji dokonanej przez zamaskowanego osobnika na grupie – prawdopodobnie – bywalców jednego z nowojorskich lupanarów. Przy tej okazji ewidentnie nietracący czasu egzekutor w ramach wewnętrznego monologu snuje banalne (i pretensjonalne zarazem) refleksje dotyczące w jego mniemaniu pogłębiającego się zepsucia współczesnego świata i pogrążania w zgniliźnie moralnej „terrorystów wysadzających lotniska i dworce kolejowe” oraz „gliniarzy zabijających niewinne czarne dzieciaki”. Ta sytuacja jest o tyle (i na swój przewrotny sposób rzec jasna) komiczna, że autorem tych stwierdzeń jest osobnik szczodrze faszerujący śrutem na ogół bezbronnych ludzi. Niebawem okazuje się, że krwistoczerwona kominiarka skrywa młodzieńca, który w efekcie osobistych frustracji i kilku nieudanych prób samobójczych, podejmuje się odstrzeliwania w jego mniemaniu „złych ludzi”. Kryteria doboru potencjalnych „ukaranych” w pełni sprecyzowane nie są. Pewne jest natomiast, że Dylan (bo tak zwie się protagonista tej serii) żyje w przekonaniu, iż ową osobliwą aktywność wymusza na nim emisariusz sfery demonicznej. Stąd zresztą tytuł niniejszej serii - „Zabij albo zgiń” - bo taką właśnie alternatywę oferuje pogubionemu młodzieńcowi enigmatyczny byt o, delikatnie rzecz ujmując, nieprzesadnie przyjaznym obliczu. Zasadnicze pytanie nasuwające się w trakcie lektury jej pierwszego tomu dotyczy z kim w przypadku głównego bohatera faktycznie mamy do czynienia: ofiarą wrażo usposobionych wobec ludzkości mieszkańców tzw. czeluści czy też pospolitym, acz wyjątkowo niebezpiecznym psychopatą…
Jak to zwykle w przypadku Eda Brubakera bywa, także tym razem, z wielokrotnie przerabianego motywu udaje mu się wydobyć świeże treści i „spiąć” je w spójną i przekonującą fabułę. Także z tego względu, że wspomniany scenarzysta nie tyle epatuje motywem bezwzględnego mściciela, ile raczej rozprawia się z tą figurą, często eksploatowaną zarówno w historiach kryminalnych, jak i konwencji superbohaterskiej. Jako sprawny fachowiec nie zapomina on o wytworzeniu sugestywnego tła, a w jego ramach bohaterów dalszego planu. Wśród nich szczególne miejsce zajmuje Kira, najlepsza (i prawdopodobnie jedyna) przyjaciółka Dylana, równocześnie związana uczuciowo z jego współlokatorem, Masonem. Już tylko ów trójkąt osobowości generuje interesujący wątek uzupełniający główny nurt fabuły. Istotną postacią, pomimo symbolicznego jedynie występu, okazuje się również ojciec głównego bohatera, leciwy plastyk niegdyś parający się tworzeniem aż nazbyt wyszukanych kompozycji zdobiących okładki magazynów groszowych m.in. o tematyce horrorystycznej. Wszystkie te elementy składają się na opowieść, od której autentycznie trudno się oderwać, a która stanowi dowód, że w odróżnieniu od skądinąd zdolnych i sprawnych kolegów po fachu pokroju m.in. Briana Michaela Bendisa („Daredevil: Nieustraszony!”, „Jessica Jones: Alias”) Brubaker syndrom pisarskiego znużenia najwyraźniej ma jeszcze przed sobą. Udało mu się bowiem nie tylko rozbić na czynniki pierwsze wspominany motyw mściciela oraz wygenerować niejednoznaczną, acz ponurą nastrojowość pogrążonego w lękach i depresji protagonisty, ale też niejako na marginesie, przybliżył nad wyraz osobliwy model rozumowania niektórych niewiast.
Równie udanie wypada efekt wysiłków dwójki zaangażowanych w ten projekt plastyków. Kreska, którą posłużył się Sean Phillips do zilustrowania tej fabuły, jest nieco bardziej zdyscyplinowana niż w jego zresztą na ogół bardzo dobrych pracach. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że „Zabij albo zgiń” w wymiarze plastycznym to byt pośredni pomiędzy precyzyjnie nakreślanymi planszami „Velvet” w wykonaniu Steve’a „The Capa” Eptinga, a zdecydowanie bardziej wrażeniową oprawą „Fatale” w wykonaniu samego Phillipsa. Z miejsca widać zatem, że taktyka ilustratorska przyjęta dla tej serii różni się do tej zastosowanej przy realizacji perypetii dysponującej zabójczym wręcz urokiem osobistym Josephine. Przy czy nic nie uchybiając jakości serii „Fatale”, daje się jednak dostrzec wyraźną sublimację kreski współautora „The Fade Out”, nieco większą skrupulatność w ujmowaniu detali świata przedstawionego oraz większe zdyscyplinowanie w operowaniu plamą. Natomiast przewaga złamanych barw, swoisty znak rozpoznawczy warsztatu Elizabeth Breitweiser, raz jeszcze klimatycznie dopełnia nastrojowość pomysłów zaistniałych za sprawą wyobraźni współpracujących z nią autorów.
Premierowy tom „Zabij albo zgiń” to siarczysta, acz równocześnie przygnębiająca lektura, przysłowiowa cegła w twarz niewolna od niejednoznaczności i co najmniej kilku znaków zapytania. Trudno orzec jak rozwinie się ten projekt; pewne jest natomiast, że przynajmniej na tym etapie owo sprawne pod każdym względem, nazwijmy to umownie, studium szaleństwa (opętania?) to kolejny przejaw doskonałej formy odpowiedzialnych za nie twórców.
Tytuł: „Zabij albo zgiń” tom 1
- Tytuł oryginału: „Kill or be Killed Volume 1”
- Scenariusz: Ed Brubaker
- Szkic i tusz: Sean Phillips
- Kolory: Elizabeth Breitweiser
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Paulina Braiter
- Wydawca wersji oryginalnej: Image Comics
- Wydawca wersji polskiej: Non Stop Comics
- Data publikacji wersji oryginalnej: 24 stycznia 2017 r.
- Data publikacji wersji polskiej: 14 listopada 2017 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 17 x 26 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 128
- Cena: 40 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „Kill or be Killed” nr 1-4 (sierpień-listopad 2016 r.).
Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus