„Żywe trupy" tom 26: „Do broni" - recenzja
Dodane: 13-09-2017 11:58 ()
Gdyby nie Negan, „Żywe trupy” już jakiś czas temu zaczęłyby pogrążać się coraz głębiej w marazmie. Na chwilę obecną żadna z pozostałych postaci występujących w serii Roberta Kirkmana nie jest tak wyrazista. Działania żadnej z nich nie wzbudzają tak dużych emocji. Krótko mówiąc, to, co Negan powie i zrobi, warte jest każdego grosza wydanego na kolejny tom komiksu. I oto wreszcie dochodzi do momentu, na który chyba wszyscy czekali. Nienawiść rozgoryczonego dzieciaka popycha go do wypuszczenia bestii na wolność. Czy znajdzie się ktoś, kto zdąży zabić w dzwony na trwogę?
Co było już symptomatyczne, Rickowi Grimesowi pozostała do odgrywania rola miotającego się wewnętrznie przywódcy, który próbuje uciekać się do wywołujących uśmiech politowania na twarzy starań, byleby tylko zachować mocno już nadwątlony szacunek (bo coraz więcej osób jest skorych dać mu po gębie) i znaleźć poparcie dla swoich działań. Jak sam wyznaje: „Trzeba sterować emocjami ludzi. Ukierunkowywać je. Dla ich własnego dobra”. Trudno powiedzieć, żeby manipulacja była wcześniej stosowanym przez niego zabiegiem. Co więcej, trudno powiedzieć, żeby był dobry w te klocki. Natomiast teraz za cel przyświeca mu podsycanie strachu, by mieć po swojej stronie wszystkich ludzi, kiedy postanowi zaatakować Szeptaczy. Trudno przewidzieć, czy wyjdzie mu to na dobre, czy wręcz przeciwnie, ale ewidentnie widać, że jego czas już przeminął. Scenarzysta nie ma chyba wyboru i musi trzymać przy życiu swojego głównego bohatera. Szkoda tylko, że pokazuje przy tym jego powolny upadek.
Dużo ciekawiej przedstawia się sytuacja wśród tych, którzy nakładają na siebie skóry Szwędaczy. Panują tam zgoła inne zasady, a jedna z nich mówi: „Jeżeli bronisz słabych, nigdy nie stają się silni”. Cóż, w cywilizowanym społeczeństwie ochrona słabych jest podstawą, ale trudno przypisać te cechy rzeczywistości, z jaką stykamy się na planszach komiksu. W świecie opanowanym przez zombie nawet ksiądz dowiaduje się, że zabijanie ma się stać drugą naturą człowieka. W każdym razie w obozie „tych złych” mają miejsce dużo ciekawsze i dużo bardziej znaczące zdarzenia, no i można mówić o jakichś konkretach, a nie kolejnej przeprawie z jednego obozu „tych dobrych” do drugiego. Swoją drogą, retardacje tego typu powinny być zabronione, ale oczywiście jak zawsze czemuś służą.
Perspektywiczny dla dalszych wydarzeń jest nowy wątek, mianowicie nawiązanie przez Eugena kontaktu radiowego z bliżej nieokreśloną rozmówczynią. Nie wiadomo, o kogo chodzi. Nie wiadomo, co może z tego wyniknąć. Także nie dość, że dwudziesty szósty tom serii dostarcza sporo wrażeń i kilka niespodziewanych zwrotów akcji, to jeszcze zwiększa płomień pod bulgocącym od dawna wywarem. Nic tylko czekać, aż zupa wykipi...
Tytuł: „Żywe trupy" tom 26: „Do broni"
- Scenariusz: Robert Kirkman
- Rysunek: Charlie Adlard, Stefano Gaudiano
- Okładka: Dave Stewart
- Tłumaczenie: Robert Lipski
- Wydawnictwo: Taurus Media
- Data publikacji: 31.08.2017 r.
- Liczba stron: 136
- Format: 170x260 mm
- Oprawa: miękka
- Papier: kredowy
- Druk: czarno-biały
- Cena: 43 zł
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus