„Baba Jaga” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 27-03-2017 18:37 ()


Postać Baby Jagi związana jest ściśle ze słowiańskimi wierzeniami o przerażającej starusze zamieszkującej chatę na kurzej łapie, porywającej i zjadającej dzieci. Niekiedy babcie straszyły swoje niesforne wnuki, które właśnie coś przeskrobały, opowiadając o przerażającej Babie Jadze, która przyjdzie i je pożre. Na pewno przez wiele lat mit ten był przetwarzany na wiele sposobów. Nawet w takim akcyjniaku jak Johnny Wick, główny bohater dorobił się przezwiska Baba Jaga, co oznacza tyle, że nikt nie chce z nim zadzierać, bo zazwyczaj kończy się to niechybnym zgonem.

Don't Knock Twice trafił do naszych kin zatytułowany Baba Jaga. Główna oś fabuły - powrót po latach wyrodnej matki i chęć ponownego nawiązania kontaktu z córką, którą opuściła dziewięć lat wcześniej - jest pretekstowa, przewidywalna i niestety nie chwyta za serce. Wyraźnym problemem wiarygodności historii jest wybór dwóch czołowych aktorek. Ani Lucy Boynton jako zbuntowana nastolatka nie wypada przekonująco, ani tym bardziej atletycznie zbudowana Katee Sackhoff nie potrafi wbić się w kostium skruszonej, opiekuńczej i błagającej o przebaczenie kobiety. Wątek obyczajowy, mający być tłem rozgrywki z demonem, zajmuje wiele miejsca i jest nieciekawie skonstruowany, toteż nie należy do najmocniejszych atutów produkcji. Początek filmu zwyczajnie jest nudny.

Później jest znacznie lepiej, wprawdzie wciąż trudno się przyzwyczaić do bezbarwnych relacji na linii matka – córka, ale interesująco robi się w sferze nadprzyrodzonej. Chloe i Danny wracają pod zdewastowany dom Mary Aminov, oskarżonej niegdyś o porwanie małego chłopca, która później popełniła samobójstwo. Przerażające wydarzenia przerodziły się w mit o kobiecie-demonie, a gdy zapuka się dwa razy do jej drzwi, przychodzi i zabiera ofiary do swojego świata. Młodzi bohaterowie nie wierząc w te bzdury, pukają do wrót rudery, będącej kiedyś domem starej kobiety. Pierwszy znika Danny, natomiast Chloe niechętnie zwraca się o pomoc do swej matki, licząc na to, że obie powstrzymają potwora.

Produkcja rozkręca się gdzieś po połowie i nie jest to typowe nagromadzenie strachów na kilka minut przed finałem. Ślady naprowadzające bohaterów na trop Baby Jagi, jak również powiązany z nimi wątek kryminalny, odwołujący się do porwania dziecka, są poprowadzone sprawnie. Jest kilka scen, które potrafią przerazić, a i scenografia czy muzyka wprowadzają upiorną atmosferę niepokoju. Realizatorsko, patrząc na niewielki budżet, również nie jest najgorzej. Wizualizacja potwora (widoczna inspiracja Ringiem) w połączeniu z budującą nastrój grozy muzyką nie wypada kiczowato, a wręcz przeciwnie potrafi wystraszyć. Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na więcej scen podobnych do tej z początku, przerażającego wyjścia z zapełniającego się wodą zlewu, kosztem tych bardziej oszczędnych z wizerunkiem potwora w oddali. Na pewno był większy potencjał na wstawieniu kilku więcej ujęć przyprawiających widza o gęsią skórkę. Gra aktorska pozostawia wiele do życzenia, na szczęście w kluczowych momentach, to instrumenty grozy odgrywają tu większą rolę niż ekspresja głównych bohaterek. Ciekawostką jest z pewnością powiązanie tytułowego demona z polską kulturą, co twórcy robią w sposób subtelny, acz niezwykle wyraźny.

Baba Jaga jest kolejnym horrorem, który w sferze grozy radzi sobie przyzwoicie, ale pozostałe elementy fabuły niestety kuleją. Wielbiciele gatunku, miłośnicy demonów i innych straszaków na dużym ekranie mogą zaryzykować seans, natomiast widzowie oczekujący mocnych wrażeń i wciągającej historii powinni raczej wybrać całkowicie inny repertuar.

Ocena: 4/10

Tytuł: „Baba Jaga”

Reżyseria: Caradog W. James

Scenariusz: Mark Huckerby, Nick Ostler

Obsada:

  • Katee Sackhoff    
  • Lucy Boynton
  • Richard Mylan    
  • Nick Moran    
  • Pascale Wilson        
  • Javier Botet        
  • Pooneh Hajimohammadi
  • Sarah Buckland            
  • Jordan Bolger

Muzyka: James Edward Barker, Steve Moore

Zdjęcia: Adam Frisch   

Montaż: Matt Platts-Mills

Scenografia: Richard Campling

Czas trwania: 93 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus