"Anna chce skoczyć" - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 05-04-2009 07:59 ()


 

Trauma związana ze stłumieniem Praskiej Wiosny do dziś nie daje spokoju co bardziej uświadomionym historycznie Czechom. Od czasu feralnej inwazji wojsk Układu Warszawskiego (sierpień 1968 roku) prób rozrachunku z ówczesnymi wypadkami, zarówno w literaturze jak i kinematografii, doczekaliśmy się całkiem sporo. Lucie Lomová, autorka przebywająca na co dzień w Pradze, również podjęła wspomnianą tematykę, decydując się przy tym na bliską jej twórczości formułę komiksu.

Oś fabuły koncentruje się na postaci Anny, młodej Czeszki zamieszkującej Pragę doby wczesnych lat dziewięćdziesiątych minionego wieku. Proza życia codziennego, wynikająca z niej jednostajność i nuda splatają się równocześnie z emocjonalnym wypaleniem związku, w jakim dziewczyna pozostaje. Gdy po „odbębnienieniu” partnerskich „obowiązków” Anna wyrusza na wieczorny spacer nawet nie przypuszcza, że ów moment stanie się początkiem ciągu wypadków, dzięki którym przeżyje ona przygodę rodem z kart powieści sensacyjnych, napotka samego Vaclava Havla, a także miłość swego życia. Przyzwyczajeni do martyrologicznego wydźwięku podobnych publikacji z naszego poletka mogliśmy spodziewać się pojękiwań i wypominek z jakimi do dziś m.in. Polacy stykają się ze strony co bardziej pamiętliwych Czechów. Tymczasem autorka zdecydowała się na znacznie lżejszą konwencję opartą na schemacie taniej sensacji z rosyjskimi szpiegami w tle. Oczywiście jest to jedynie pretekst do ukazania głębszych odczuć bohaterki i jej przemiany, która ze znudzonej codziennością, przedwcześnie podstarzałej gospodyni domowej przepoczwarza się w dynamiczną, choć nie pozbawioną subtelności, młodą kobietę.

Momentami nie sposób wyzbyć się odczucia, że całość omawianej fabuły zaistniała w chwilach, gdy znużona prozaicznymi czynnościami autorka, snuła wyobrażenia o zastąpieniu powtarzalnego porządku dnia bliżej nie skonkretyzowanym wariactwem. Równocześnie udało się jej pokazać, że o niełatwych epizodach dziejowych można opowiadać bez martyrologicznego patosu (choć nie oszukujmy się – takowy czasem też jest konieczny), trochę na zasadzie głośnego swego czasu filmu „Good Bye Lenin!” – lekko, łatwo, a przy okazji z odpowiednią dozą refleksji. Ponadto jest to refleksja nie narzucająca się, a przy tym wyzbyta sztucznej dydaktyczności. Wspomniana nikogo nie krytykuje, nie prawi kazań wobec nie zawsze właściwych postaw życiowych zaistniałych tu postaci (np. ojciec głównej bohaterki). Ocenę pozostawia czytelnikowi, nie szczególnie zresztą o to dbając. Miast tego koncentruje się na ukazaniu efektów breżniewowskiej interwencji na przykładzie jednej rodziny, którą zawirowania historii doprowadziły do rozpadu. Ojciec głównej bohaterki to swoista personifikacja wolnościowych ciągot Czechosłowaków schyłku lat sześćdziesiątych XX wieku, a przy okazji ich frustracji wywołanej zdławieniem Praskiej Wiosny. Matkę wypadałoby uznać za symbol tej części społeczeństwa, która nie tyle z bierności, co raczej z odpowiedzialności zaakceptowała „nowy, stary” porządek przywieziony na sowieckich, polskich czy bułgarskich czołgach. Ujęcie podjętego tematu wpada uznać za trafione. Nie zabrakło też swoistego i na swój sposób przewrotnego humoru naszych czeskich sąsiadów, co przejawia się najpełniej w finale albumu. Podobnego rodzaju typ subtelnego dowcipu przewija się przez cały album.

Wkomponowanie w tok fabuły postaci Vaclava Havla sprawia wrażenie „dokooptowanego” na siłę, zapewne z tego względu, że wspomniany dramaturg/polityk to jedna z najlepiej rozpoznawalnych marek Czeskiej Republiki. Rzecz nieprzypadkowa, bowiem ów komiks zaistniał pierwotnie na potrzeby rynku frankofońskiego. Havel, z charakterystycznym dlań samozadowoleniem, wygłasza garść frazesów „ni z gruchy, ni z pietruchy”, po czym usuwa się w cień komiksowego niebytu. Ów wątek jest pod pewnym względem wiele mówiący, bo ilustruje nam dosadnie tak charakterystyczny dla Czechów kult osoby prezydenta, które to zjawisko już w dobie dwudziestolecia międzywojennego przybierało niekiedy wręcz karykaturalne formy (zwłaszcza w kontekście Tomasza Masaryka). Widać tej maniery nasi południowi sąsiedzi nie wyzbyli się do dziś.

Autorka śladowo odniosła się także do problemów trawiących zarówno Czechy jak i Słowację współcześnie. Mowa tu o ludności romskiej stanowiącej dla społeczności tych krajów nie lada wyzwanie. Lomová zdecydowała się na ukazanie pozytywnego obrazu tamtejszych Cyganów, w swym wydźwięku chyba zbyt jednostronnego, a przy tym naznaczonego coraz nachalniejszą poprawnością polityczną. Z drugiej strony, można traktować ów motyw na zasadzie specyficznej egzotyki stanowiący ukłon w kierunku czytelnika frankofońskiego.

Warsztat ilustracyjny Czeszki nie powala na kolana. Niemniej swobodne operowanie skrótami perspektywicznymi, okazjonalne dopracowanie detalu (zwłaszcza elementy tła takie jak pojazdy i architektura) czy też wyraziste, choć częstokroć nakreślone zaledwie kilkoma kreskami fizjonomie, wskazują na rysunkową wprawność. Zróżnicowanie stylistyki kadrów w zależności od momentu dziejowego danej partii opowieści to z pewnością trafiona taktyka oddająca nastrój chwili. Fragmenty rozgrywające się w przeszłości dopracowano z większą pieczołowitością wprawnie eksploatując możliwości, jakie oferuje miękki ołówek. Kontrastuje z nimi główny nurt opowieści ukazujący perypetie Anny, który Lucie Lomová potraktowała z ascetyczną linearnością, bez pogłębiania szczegółów. W obu przypadkach autorka wyraźnie skłania się ku manierze realistycznej.

Niniejszy komiks doceniono nagrodą na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Pradze w  kategorii „najlepszy czeski komiks” (2007 rok). Także i dla polskiego czytelnika rzecz warta jest uwagi, choćby z tego względu, że zyskujemy kolejną okazję do zapoznania się z dorobkiem współczesnych twórców z państw dawnego Bloku wschodniego. Podczas XIX Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi przedstawiciele Zin Zin Press deklarowali chęć publikacji podobnych tytułów z rynku węgierskiego czy słoweńskiego. Wypada trzymać ich za słowo, a przy okazji aktywnie wspierać tę inicjatywę. W jaki sposób? Oczywiście podczytując proponowane przez nich komiksy. Chwilowo „Centrala” ma przerwę w „nadawaniu”, ale być może niebawem doczekamy się za ich sprawą kolejnej, niemniej ciekawej pozycji.

 

Tytuł: „Anna chce skoczyć”

Scenariusz i rysunki: Lucie Lomová

Wydawca: Centrala – Fundacja Transmisja i Zin Zin Press 

Tłumaczenie z języka czeskiego: Michał Słomka

Data publikacji oryginalnej: 2006 rok

Data publikacji polskiej: październik 2008 roku

Okładka: miękka ze „skrzydełkami”

Format: 22 x  30

Druk: offset czarno-biały 

Liczba stron: 80

Cena: 34,90 zł


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...