Żywe trupy – w szponach zła Parasolka już Cię ma

Autor: Katarzyna 'Kiriana' Suś Redaktor: Motyl

Dodane: 19-02-2009 16:41 ()


Żywe trupy to od wielu lat doskonały temat horrorów. O ile na początku mocno wyolbrzymiano motywy magiczno – okultystyczne, o tyle współcześnie większy nacisk kładzie się na tajemnicze wirusy i broń biologiczną. W końcu mamy XXI wiek, magia nie jest już tak modna.

Rezydencja Zła

Korporacja „Parasol” to potentat międzynarodowy, więc jak na tego typu firmę przystało do woli nagina międzynarodowe przepisy. W końcu jest to ogólnoświatowy koncern, który posiada dostatecznie duże fundusze, aby robić, co mu się żywnie podoba. Dlatego też widza nie dziwi zbytnio, że pozwala sobie na śmiałe eksperymenty w ‘Ulu’

Słodka Alice Cię ochroni

Alice, doskonale wyszkolona agentka postanawia sama przeciwstawić się ogromnej korporacji. Niestety, coś idzie źle, ktoś jest chciwy i sprawy toczą się niedokładnie tak, jak się wszyscy spodziewali. Jedynie system komputerowy zachowuje się racjonalnie, wybijając wszystkich w ‘Ulu’ i dzięki temu zapobiegając rozprzestrzenieniu się zarazy. Chociaż raz korporacyjny system działa tak jak powinien. Dzięki temu zabiegowi nie powinna powtórzyć się sytuacja z chociażby ’28 dni później’. Niestety jesteśmy słabym ogniwem.

Czynnik ludzki

Nasza droga Alice wraca zatem z oddziałem specjalnym sił „Parasola” do zamkniętego ‘Ula’, aby wydostać jakże cennego wirusa. Wkrótce okazuje się, że znajdujący się tam pracownicy nie do końca są martwi jak mogłoby się wydawać, a wirus działa nieco inaczej niż się spodziewano. Mamy zatem doskonale umotywowany powód powstania armii spragnionych ludzkiej krwi zombie. Nie lękajmy się jednak system komputerowy – Czerwona Królowa, wraz z Alice nie dopuszczą, by stało nam się coś złego. Za wszelką cenę.

Apokalipsa puka do mych drzwi

Czy już wspominałam, że to my jesteśmy słabym ogniwem? A dodałam, jak chciwy jest „Parasol”? W końcu na badania przeznaczono znaczne fundusze, a ich wyniki rokowały krociowe zyski, szkoda więc byłoby stracić dotychczasowe osiągnięcia. Kilka trupów więcej, to nie wielka cena, jaką korporacja z rozkoszą poniesie. Niestety, ponownie wydarzenia przybierają nieoczekiwany obrót. Eksperyment powiódł się o wiele lepiej niż przewidywano. Martwe tkanki całkiem dobrze się trzymają, a część zmutowana eksperymentu ma się coraz lepiej. Otwierając zapieczętowany ‘Ul’, „Parasol” wypuszcza śmiercionośnego wirusa w miasto.

Dead men coming

‘Nadchodzą umarli!’, ‘Chodzące zwłoki na ulicy’ – krzyczą tytuły gazet, jakie napotyka Alice. Nasza dzielna bohaterka, czy to za sprawą antidotum – tak, tak, mamy lek proszę państwa, czy też dzięki systemu odpornościowemu, mutuje. Niestety, lek jest drogi i rzadki, dlatego też tylko dla wybranych, w dodatku musi być podawany dość szybko po zakażeniu i niestety nie działa, gdy jesteśmy już słodkim zombie. W mieście jest dość pustawo – o czym dziewczyna przekonuje się dość szybko. Zasadniczo Alice jest nieco zdezorientowana i nie wie, gdzie się dokładnie znajduje, jednak połapie się o co chodzi. Nasz zabójczy wirus szerzy się i panoszy w najlepsze. A o ile w poprzedniej części średnio radzono sobie z kilkudziesięcioma nie do końca martwymi zwłokami, to jak się łatwo domyśleć, z setkami, a nawet tysiącami tym bardziej sobie nie radzą.

Determinacja i eksterminacja

Korporacja orientuje się w sytuacji i pragnąc naprawić swój błąd chce zastosować sprawdzoną metodę – przynajmniej podziałała ona w pierwszej części. Mowa rzecz jasna o wybiciu w pień wszystkich mniej lub bardziej zakażonych pacjentów. Alice wraz z dzielną policjantką i prostodusznym żołnierzem „Parasola” podejmuje desperacką próbę ocalenia pewnej dziewczynki i kilku ocalałych z skazanego na zagładę miasta.

Totalna zagłada

Apokalipsa była tylko preludium. Wirus, który w poprzedniej części wydostał się do atmosfery w sympatycznym Raccoon City rozprzestrzenił się po świecie. Twórcy filmu są aż nazbyt konsekwentni. Tym razem widzimy zupełnie obcy świat w stylu  „Mad Maxa”, z dodatkowymi wrażeniami zapewnianymi przez stada „żywych inaczej”, polujących na wszystko, co się rusza, nie rusza bądź wykazuje mniejsze czy też większe przejawy życia. Alice również rozwinęła się i to do tego stopnia, że posiada specyficzne połączenie z satelitą. Może też kontrolować pewne rzeczy np. unoszenie przedmiotów czy też posiada ochronę przed kontrolowanym płomieniem.

Znikąd nie ma nadziei

Szefowie „Parasola” starali się powziąć pewne kroki, niestety okazały się one bezskuteczne. Wpadają zatem na pomysł genialny – ponieważ Alice zmutowała ślicznie – nie wyrosły jej żadne dodatkowe kończyny, nie zmieniła się też w żadnego Nemesisa, czy też bliżej nieokreślone coś – zatem postanawiają ją klonować. Mamy świat opanowany przez stada zombie, pustynie – cóż roślinność niezbyt dobrze zareagowała na wirusa T, a także armię klonów Alice, gotowych zrobić wszystko, aby ocalić to, co pozostało z ludzkości.

Smutny Epilog

Temat żywych trupów jest w kinie wszechobecny i pojawia się raz po raz. Wraz z rozwojem biotechnologii, nanotechnologii oraz ogólnym rozwojem nauki, coraz popularniejsze staje się używanie ich jako czynników powodujących powstawanie zombie. Można wszystko sensownie wytłumaczyć w dodatku używając tak zawiłych terminów, że przeciętny widz nie do końca wie, o co dokładnie chodzi. Wcześniej pojawiały się niekiedy usprawiedliwienia w postaci broni biologicznej, jednakże wraz z rozładowaniem napięcia na linii Rosja – USA, miejsce światowych mocarstw zastąpiły zachłanne korporacje. Oczywiście dodatkowym czynnikiem działającym na wyobraźnie jest fakt, że wielkie koncerny naprawdę mogłyby rozpocząć tego typu zabawę w Boga.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...