'Tylko strzelaj' - recenzja
Dodane: 02-05-2008 08:38 ()
‘Kim jesteś?
Jestem Brytyjską Nianią i jestem niebezpieczny’
Trochę szkoda, że ‘Tylko Strzelaj’ nie pojawiło się u nas na dużym ekranie, bowiem część efektów, takich jak pościgi, strzelaniny czy popisy kaskaderskie wyszła by tam zdecydowanie lepiej. Jest to jeden z tych filmów, które ogląda się bez większego zagłębiania się w treść, a jedynie dla odprężenia oraz rozrywki – po prostu kawał dobrej sensacji.
Jeżeli chodzi o konstrukcję fabuły, to nie należy się spodziewać iż będzie ona zawiła. Mimo to, nie jesteśmy w stanie przewidzieć kolejnych ruchów bohaterów, przez co obraz ten nie nudzi, a wciąga, choć jednocześnie nie zmusza widza do zbytniego analizowania treści.
Nasz główny bohater to troszkę Brudny Harry, troszkę harcerz z domieszką MacGyvera, a już na pewno strzelec wyborowy. Nie można nazwać go rasistą, szowinistą lub też osobą nietolerancyjną - on po prostu czasem tylko nie lubi, częściej jednak nienawidzi, prawie wszystkiego i wszystkich. Mimo takiego charakteru i sposobu bycia, ciężko go nie lubić. Pan Smith – bo tak się przedstawia – wydaje się wieść spokojne życie, dopóki nie postanawia zrobić dobrego uczynku. Siedząc na przystanku i pochrupując marchewkę zauważa biegnącą kobietę w zaawansowanej ciąży. Chwilę później pojawia się tajemniczy mężczyzna z bronią, który stara się ową kobietę wyeliminować. Na to Pan Smith pozwolić nie może, więc postanawia uratować ciężarną niewiastę. Przy okazji odbiera poród, niestety chwilę później świeżo upieczona matka ginie od strzału w głowę. Niespodziewanie okazuje się, że dziecko jest celem zabójców. Co więc pozostaje naszemu bohaterowi, jeśli nie uchronienie maleństwa? W końcu dziecko to jest jedną z niewielu ‘rzeczy’, jakie Pan Smith lubi. W opiece nad noworodkiem niezwykle pomocna okazuje się być znajoma prostytutka, DQ (Monika Belluci).
Trup ściele się gęsto, a Pan Smith nie przebiera w środkach, by nie dać zabić siebie i będącego pod jego opieką niemowlęcia. Klimatycznie film wychodzi nieco w stylu produkcji Quentina Tarantino, jednakże bez hektolitrów krwi. Owszem, troszkę jej tu i ówdzie skapnie, jednakże przeciwnicy ograniczają się do efektownego upadania, nie zaś zalewania swoimi płynami ustrojowymi całego planu. W filmie bardziej niż na efekty specjalne, postawiono na starą dobrą kaskaderkę, co produkcji – moim zdaniem – wyszło zdecydowanie na plus.
Osobiście do tego filmu podchodziłam jak przysłowiowy pies do jeża. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam dobre kino akcji – jednakże, delikatnie rzecz ujmując, nie przepadam za Clivem Owenem. W dodatku wszystko wskazuje na to, że jego gra jest na bardzo wysokim poziomie. Po doskonałej kreacji w ‘Sin City’ i udanym odegraniu ‘Króla Artura’, postanowił dać pokaz swoich umiejętności w ‘Tylko strzelaj’. Poprzednie role są do postaci Pana Smitha nieco zbliżone, istnieją pewne cechy charakteru odwzorowane w tym bohaterze – takie jak spokój i umiejętności strzeleckie Dwight’a czy gotowość do poświęceń Artura - ale czy to źle? Moim skromnym zdaniem - wręcz przeciwnie. Z pozoru zimny i bezwzględny Pan Smith, okazuje się być całkiem miłym i zabawnym gościem - wprost nie można go nie lubić, no i zdecydowanie zdrowo się odżywia. Marchewka – jak twierdzi – jest rewelacyjna na oczy, zatem chrupie ją, wykańczając kolejnych przeciwników. Niczym Królik Bugs zamyśla się przeżuwając kolejną marchew i znajdując sposoby by bez szwanku wyjść z opresji.
Monica Belluci – czyli DQ, prostytutka ‘dorabiająca’ jako niania, wypadła równie ciekawie. Zresztą sama mimika twarzy i sposób poruszania się tej aktorki są już atutami filmu – wiem, wiem, dziwne wyznanie jak na kobietę. Innymi słowy wykreowała bardzo ciekawą i przekonującą postać.
Wypadało by też wspomnieć o głównym czarnym charakterze, Panu Hertz – granym przez Paula Giamatti. Na swój sposób jest to postać miła - cóż mam sentyment do sympatycznych psychopatów z przerostem ego. Wiecznie wszystko analizujący, zadufany w sobie, jednakże niezwykle zabawny w swoim sposobie bycia, pantoflarz, budzi raczej pobłażliwy uśmiech niż mrozi krew w żyłach. W dodatku jego próby bycia ‘ponad’ uzasadniane pseudo fachowym bełkotem są jednym z atutów filmu. Pan Hertz to zupełne przeciwieństwo małomównego Pana Smitha.
Zagłębiając się w fabułę widz może odkryć, że postacie są dużo bardziej złożone niż się początkowo zdaje. Wraz z upływem czasu coraz bardziej jasne stają się motywy działań bohaterów, choć z początku założenia co do ich powodów były zupełnie inne. Jak powszechnie wiadomo, oprócz akcji w filmie niezwykle istotne są dialogi. Sceptycy zapewne stwierdzą - ‘to tam są dialogi?’. Owszem, są. Wydaje mi się, że niezwykle dopracowane i zdecydowanie oszczędne. Ma to jednak swoje plusy - nie tracimy czasu na bezsensowną paplaninę, a bohaterowie mówią z reguły w tedy, gdy mają coś do powiedzenia – ta reguła nie odnosi się raczej do Pana Hertza. Pojawiają się zatem kwestie zabawne, niekiedy wypowiedziane od niechcenia z nutką ironii, innym razem pełne smutku i pustki. Oprócz scen krwawych, znajdzie się kilka komicznych, a nawet romantycznych – choć cóż, poczucie romantyczności jest kwestią sporną.
Podsumowując, po obejrzeniu można dojść do wniosku, że marchewka – tak moi drodzy, właśnie ona – powinna być sprzedawana na koncesję, jako broń niezwykle niebezpieczna. Cóż, zdecydowanie konsumowanie marchewki po ‘Tylko strzelaj’ nigdy nie będzie już takie samo.
Obsada: Clive Owen ... Smith
Paul Giamatti ... Hertz
Monica Bellucci ... Donna Quintano
Stephen McHattie ... Hammerson
Greg Bryk ... Lone Man
Daniel Pilon ... Senator Rutledge
Reżyseria: Michael Davis
Scenariusz: Michael Davis
Czas: 86 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...