'Gattaca – Szok przyszłości' - recenzja
Dodane: 14-01-2008 10:56 ()
Gattaca – Szok przyszłości
„There is no gene for the human spirit”.
Rzadko zdarza się, żeby jakikolwiek film z dowolnego gatunku, przedstawiał tyle problemów; stawiał tak dużo pytań i w tym samym czasie chwytał za serce nie puszczając aż do napisów końcowych. Jednocześnie dawał nadzieję, że nawet największe kłody rzucane człowiekowi pod nogi, jest on w stanie przeskoczyć i nic nie złamie jego ducha. Niestety, często nie docenia się Gattaci lub przegapia się ją podczas robienia list typu: „Najlepsze filmy s-f”. A film naprawdę jest wart obejrzenia, mimo swoich 10 lat. Dlaczego?
W niedalekiej przyszłości nie będzie już problemów, chorób ani wszelkich fizycznych ułomności. Dzięki nowoczesnej medycynie i osiągnięciom technicznym ludzkość jest w stanie zaprogramować swoją przyszłość – ingerencja genetyczna sprawia, że rodzice mogą wybrać już nie tylko kolor oczu dziecka, ale określić jego fizyczne predyspozycje. Z jednej strony jest to pozytywne – dzieciak jest całkowicie zdrowy, jednak uprzywilejowane są tylko i wyłącznie dzieci, których rodzice należą do wyższych klas społecznych. W rezultacie doprowadza to do dyskryminacji osób, u których znaleziono jakąś wadę – słaby wzrok; zdrowie, itd. W pewnym sensie określenie lub nie, tej czy innej cechy powoduje ukierunkowanie życia człowieka na jedne, wyznaczone tory. Tylko, co zrobić w momencie, gdy coś się zmieni? Gdy przywileje zostaną odebrane i wybór dalszej drogi to naprawdę nie wybór? Co ma zrobić ze swoim życiem człowiek, który idealny nie jest, ale wciąż marzy i dąży do spełnienia owych marzeń?
Pierwszy przykład bohatera to Jerome Morrow były wicemistrz olimpijski w pływaniu. Ten srebrny medal był dla niego zarówno nagrodą, jak i porażką. Przewidywania były większe – to on miał zostać złotym medalistą. Później próbował popełnić samobójstwo, ale i to mu się nie udało. Od niefortunnej próby samobójczej Jerome jest sparaliżowany od pasa w dół. Jako inwalida w perfekcyjnym społeczeństwie, gdzie każdy spełnia swoją rolę, nie potrafi odnaleźć swojego miejsca.
Drugi, a zarazem główny bohater historii - Vincent, to kompletne przeciwieństwo Jerome'a. Urodził się z wadą serca, ponieważ jego rodzice nie chcieli skorzystać z darów nowych osiągnięć technicznych. Gdy miał urodzić się brat Vincenta już tego błędu nie popełnili. Anton to perfekcyjny ulubieniec rodziny. Vincent zmuszony do rywalizacji z bratem, w sytuacji bez wyboru (nie może mierzyć wyżej – jedyne, do czego się nadaje według odgórnych norm to praca jako sprzątacz) marzy dalej, o tym, że kiedyś uda mu się polecieć w kosmos.
Spotkanie z Jeromem zmienia życie ich obu. Ten pierwszy zyskuje przyjaciela, któremu pomaga jak może. Vincent dostaje w końcu swoją szansę. Aby ją wykorzystać, stanie jeszcze przed wieloma problemami, ale wszystkie będzie stopniowo rozwiązywał. Bo przecież realizacja największych i najskrytszych marzeń to cel każdego człowieka.
"Gattaca" nie olśniewa widza zgrabnie zrealizowanymi efektami specjalnymi, czy wybuchami. To przede wszystkim uczta muzyczna (kompozytorem muzyki do filmu jest Michael Nyman, a jego utwór, The Departure to jeden z najlepszych filmowych fragmentów muzycznych, jakie słyszałam), popis aktorski trójcy – Hawke, Thurman, Law – oraz piękna historia, która praktycznie łączy w sobie wszystko. Mamy w tym filmie przedstawioną opowieść o przyjaźni, rodzeństwie, przyszłości, etyce i dylematach moralnych; poświęceniu, odwadze i nadziei. To także romans, historia, problemy jakie może stworzyć zabawa genami oraz walka bohaterów ze światem, w którym przyszło im żyć, jak i walka samych ze sobą. Jerome, idealny, mający wszelkie udogodnienia sportowiec nie potrafi poradzić sobie z porażką. Vincent, słabowity chłopak, który zawsze musiał komuś coś udowadniać, osiąga swoje marzenia dzięki wytrwałości i sile ducha.
W tym krótkim przedstawieniu pokazane jest wszystko, co najważniejsze - trzeba realizować swoje marzenia, nawet jeżeli wydają się niemożliwe do spełnienia. A jeżeli nie uda się za pierwszym razem, należy próbować dalej, i dalej, i dalej...
Reżyseria - Andrew Niccol
Scenariusz - Andrew Niccol
Muzyka - Michael Nyman
Obsada:
Ethan Hawke – Vincent
Uma Thurman – Irene
Jude Law – Jerome
Loren Dean – Anton
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...